Andrea Anastasi: Paweł Adamowicz był wielkim człowiekiem. Poznaliśmy się na koncercie
- Poznaliśmy się na koncercie Justina Timberlake'a. Potem długo bawiliśmy się na imprezie. Polubiliśmy się i zaczęliśmy do siebie pisać. Łączyła nas szczególna więź. To był wspaniały człowiek - powiedział Andrea Anastasi po śmierci Pawła Adamowicza.
- Wiadomość o jego śmierci była dla mnie szokiem. Przez 24 godziny modliłem się za niego, liczyłem na to, że lekarze będą w stanie dokonać cudu. Niestety, nie dokonali. To bardzo trudny moment dla całego Gdańska, dla całej Polski. Znajomi z Włoch przysyłają mi wiadomości, pytają, co się stało. Staram im się tłumaczyć, ale przecież to niemożliwe - mówi Andrea Anastasi w rozmowie z Grzegorzem Wojnarowskim z WP SportoweFakty.
Włoski trener siatkarskiego zespołu Trefl Gdańsk nie ukrywa, że łączyła go szczególna więź z Adamowiczem, którego poznał kilka lat temu... na koncercie Justina Timberlake'a. Od tamtego czasu obaj żyli ze sobą w świetnych relacjach.
- Pamiętam bardzo dobrze dzień, gdy się poznaliśmy. To było kilka lat temu na koncercie Justina Timberlake'a. Razem oglądaliśmy koncert, potem długo bawiliśmy się na imprezie, a to była prawdziwie polska impreza. Było naprawdę świetnie. Polubiliśmy się i zaczęliśmy do siebie pisać, a od czasu do czasu się spotykaliśmy - wspomina.
- Powiedzieć, że byliśmy przyjaciółmi to trochę za dużo, bo nasze spotkania nie były zbyt częste, ale wydaje mi się, że łączyła nas szczególna więź. Wspaniały człowiek - dodaje po chwili Anastasi, który w Treflu pracuje już od 2014 roku. Włoch miał sporo intratnych propozycji, ale za każdym razem powtarzał, że nie zamierza rozstawać się z Gdańskiem. Pokochał życie w tym miejscu. Wpływ na to miał także Adamowicz.
- Paweł sprawił, że poczułem się gdańszczaninem. Moi przyjaciele wiedzą, że uwielbiam to miasto i czuję się częścią jego społeczności. Często rozmawialiśmy o pasji do naszej pracy. Paweł mówił: tak jak ty masz wielką pasję do siatkówki, tak ja mam ją do polityki i do Gdańska. Kocham moje miasto i moją pracę. Myślę, że to nas połączyło, zbudowało między nami głęboką więź - podkreśla Anastasi.
Włoch nie ukrywa, że rok temu Adamowicz odegrał dużą rolę w ocaleniu siatkarskiego zespołu, którego dalsze losy stanęły pod dużym znakiem zapytania, po tym jak firma Lotos tuż przed rozpoczęciem rozgrywek wycofała się ze sponsorowania klubu.
- Pamiętam jedno spotkanie w jego biurze po tym, jak straciliśmy sponsora i staliśmy nad przepaścią. Paweł powiedział "nie martwcie się, zrobimy co w naszej mocy, żebyście przetrwali". I przetrwaliśmy, w dużej mierze dzięki wsparciu miasta, a Paweł odegrał wtedy kluczową rolę - mówi z uznaniem.
Kilka tygodni temu Adamowicz w drugiej turze wygrał wybory na prezydenta Gdańska. To miała być jego szósta kadencja. - Przed drugą turą wyborów był bardzo zdenerwowany. Rozmawialiśmy wtedy, mówiłem mu, że jest blisko zwycięstwa, że dla niego to jak finał i musi walczyć do samego końca. Cieszyłem się jego zwycięstwem - komentuje Włoch.
Anastasi wspomina także zabawną sytuację w meczu z Aluronem Virtu Wartą Zawiercie. Gdy prezydent Adamowicz był na trybunach, Trefl przegrywał 0:1, ale po opuszczeniu przez niego hali gospodarze poprawili grę i wygrali 3:1. - Śmialiśmy się wtedy, że nie będziemy go więcej zapraszać na nasze mecze. To były oczywiście żarty, bo zawsze witaliśmy go z otwartymi ramionami - wyjaśnia trener Trefla Gdańsk.