PlusLiga: udany rewanż ZAKSY Kędzierzyn-Koźle. Aluron Virtu Warta Zawiercie zagra o brązowe medale

Gracze Aluron Virtu Warty Zawiercie w trzecim meczu półfinałowym potwierdzili, że w pełni zasłużyli na miejsce w czołowej czwórce PlusLigi. Ambitna postawa podopiecznych Marka Lebedewa nie wystarczyła jednak, aby pokonać ZAKSĘ Kędzierzyn-Koźle (1:3).

Jacek Pawłowski
Jacek Pawłowski
siatkarze ZAKSY Kędzierzyn-Koźle Newspix / Łukasz Laskowski / Na zdjęciu: siatkarze ZAKSY Kędzierzyn-Koźle
Otwarcie rywalizacji półfinałowej dla sympatyków ekipy ZAKSY Kędzierzyn-Koźle było prawdziwym szokiem. Murowany faworyt przegrał bowiem z rewelacją rozgrywek i to na własnym parkiecie. W drugim spotkaniu, w Zawierciu, ekipa Andrei Gardiniego znalazła się nad przepaścią, przegrywając 0:2. Zdołała jednak odwrócić losy rywalizacji, doprowadzając do trzeciego meczu. W zaistniałych okolicznościach trudno było jednoznacznie wskazać faworyta środowego starcia.

Siatkarze gospodarzy wydawali się bardziej pewni siebie niż w pierwszym meczu, przegranym meczu, rozgrywanym w Kędzierzynie-Koźlu. Doskonale rozrzucał piłki Benjamin Toniutti, niemal bezbłędnie wykańczali swoje okazje Sam Deroo i środkowi, których nie oszczędzał francuski rozgrywający. Zawiercianie starali się odpowiadać, ale bez większego powodzenia. Błędy w polu zagrywki i w przyjęciu, również Taichiro Kogi, pozwalały wicemistrzom Polski kontrolować wynik (14:11).

Podopieczni Marka Lebedewa przez dłuższy czas bezskutecznie starali się przeciwstawić. Walczył Marcin Waliński, robił co mógł Mateusz Malinowski, ale dopiero kiedy w końcówce obudził się Alexandre Ferreira, kibice stali się świadkami wielkich emocji (21:19). Przyjezdni nie wytrzymali jednak presji i ostatecznie polegli na otwarcie decydującego starcia.

Hadrava i Andringa zostają w Indykpolu AZS-ie Olsztyn. Drużynę czekają zmiany ZOBACZ WIDEO: Spróbowaliśmy sił w symulatorze Formuły 1. Teraz każdy może poczuć się jak Robert Kubica!

Kolejną odsłonę gospodarze rozpoczęli od festiwalu błędów. Mylili się kolejno wszyscy, poza Benjaminem Toniuttim i Pawłem Zatorskim. Wykorzystali to przyjezdni, po serii zagrywek Alexandre Ferreiry i Marcina Walińskiego zdecydowanie odskakując (11:4).

Sygnał do odrabiania strat dał dopiero Łukasz Kaczmarek. Wcześniej niezbyt widoczny, w pewnym momencie odpalił w polu zagrywki, kompletnie demolując defensywę przyjezdnych. Swoje "trzy grosze" dorzucił także Rafał Szymura. Cztery asy serwisowe wspomnianego duetu i błędy po stronie przyjezdnych, pozwoliły ZAKSIE doprowadzić do remisu (16:16). Końcówka była popisem Michała Masnego, który kapitalnie poprowadził grę swojej ekipy, przy wydatnym wsparciu skrzydłowych doprowadzając do remisu w całym meczu.

Jakub Bednaruk o MKS-ie Będzin: Mamy dużo pomysłów. Tu można coś zdziałać

Emocji nie brakowało również w trzecim secie. Gra z obu stron przez dłuższy czas była szarpana. ZAKSA miała w swoich szeregach kapitalnie dysponowanego Sama Deroo, co gwarantowało im kontrolę nad wynikiem. Goście nie odpuszczali. W pewnym momencie nawet zagotowało się pod siatką. Podgrzane głowy ostudziła dopiero rozmowa arbitra głównego z kapitanami obu ekip.

Od stanu 11:9, wicemistrzowie już kompletnie zdominowali boiskowe wydarzenia. W dalszym ciągu doskonale spisywał się belgijski skrzydłowy, który w drugiej części seta otrzymał spore wsparcie w ofensywie od Rafała Szymury i coraz bardziej nakręcającego się z każdą kolejną akcją Łukasza Kaczmarka. Zawiercianie natomiast zostali kompletnie przygaszeni. Dobrą zmianę dał Kamil Semeniuk za Alexandre Ferreirę, jednak to nie wystarczyło do nawiązania walki.

W czwartym secie ZAKSA wyszła na plac gry po raz kolejny z Rafałem Szymurą na przyjęciu. 23-latek okazał się jednym z bohaterów decydującej odsłony. Wychowanek TS Volley Rybnik, podobnie jak Sam Deroo, był nie do zatrzymania na skrzydle. W tej sytuacji Benjamin Toniutti nie musiał silić się na zbyt wyszukane rozwiązania. Niewiele było gry środkiem, jednak trudno się dziwić, w obliczu tak doskonale dysponowanych skrzydeł.

Mark Lebedew tym razem nie trafił z decyzją. Zmiana atakującego i posłanie do gry  Grzegorza Boćka w miejsce Mateusza Malinowskiego, tylko do połowy seta przynosiło efekt. Z biegiem czasu, były reprezentant Polski, podobnie jak jego koledzy, gasnął w ofensywie. W kluczowym momencie ekipie z Zagłębia zabrakło lidera, który byłby w stanie z powodzeniem wziąć ciężar odpowiedzialności za wynik na swoje barki. W efekcie rewelacja rozgrywek, mimo iż potwierdziła medalowe aspiracje, pożegnała się z marzeniami o finale.

ZAKSA Kędzierzyn-Koźle - Aluron Virtu Warta Zawiercie 3:1 (25:22, 21:25, 25:17, 25:22)

ZAKSA: Toniutti, Kaczmarek, Wiśniewski, Bieniek, Śliwka, Deroo, Zatorski (libero) oraz Szymura, Kalembka, Koppers.

Aluron Virtu Warta: Waliński, Rejno, Malinowski, Ferreira, Gawryszewski, Masny, Koga (libero) oraz Bociek, Semeniuk, Dosanjh.

MVP: Sam Deroo (ZAKSA).

Stan rywalizacji (do 2 zwycięstw): 2:1 dla ZAKSY Kędzierzyn-Koźle.

Czy ZAKSA Kędzierzyn-Koźle zasłużyła na awans do finału PlusLigi?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×