Magdalena Stysiak: Niektórzy się wstydzą, że są ze wsi. Ja jestem z tego dumna!

Krzysztof Sędzicki
Krzysztof Sędzicki
A ja jednak cofnę się do historii, ale do momentu, gdy zaczynała pani grać w siatkówkę. Predysponowały panią warunki fizyczne. Kiedy pani tak wystrzeliła w górę?

Z tym wiąże się pewna anegdota. W gimnazjum miałam zapisane w książeczce zdrowia, że od szóstej klasy podstawówki do pierwszej klasy gimnazjum urosłam... 26 centymetrów. Pielęgniarka nie mogła uwierzyć, ale tak było. Wtedy też zaczęły się wszystkie problemy ze zdrowiem - kolano, złamane biodro itd.

Zaraz, zaraz… w ciągu jednego roku 26 centymetrów?!

Tak! Nie wiem dokładnie, w którym momencie roku to było, bo takie badania wykonuje się raz do roku szkolnego, ale tak było zapisane.

W związku z tym nadal pani odczuwa to zdrowotnie? Musi pani dbać o stawy?

Tak, teraz nawet bardziej, bo przestałam rosnąć. We Włoszech przestały mnie boleć kolana. Ćwiczę prewencyjnie. Prewencja jest dla mnie najważniejsza, ale to nie oznacza, że mogę nic nie robić. Wtedy może wrócić wszystko.

A panuje takie przekonanie, że zawodniczki, które mają około dwóch metrów wzrostu są mniej zwrotne, wolniejsze. Nad tym pracuje się inaczej we Włoszech niż w Polsce?

Nigdy nad tym nie pracowałam. Gdy byłam mała, wszyscy się śmiali, bo już byłam wysoka i z chłopakami chodziłam po drzewach na wsi. Nie miałam problemów z ruchomością i nigdy nad tym tak specjalnie nie pracowałam.

Widziałem, że po mistrzostwach Europy odwiedziła pani swoją podstawówkę. Szkoła w Kurowie (nieopodal Wielunia - przyp. red.) była pełna.

Zawsze, gdy wraca się do rodzinnego miasta, jest miło. Ludzie bardzo mnie szanują. Pochodzę z Turowa, ze wsi. Widziałam zdjęcia, jak ludzie wywieszali banery na remizie, gdy grałyśmy w mistrzostwach Europy. Wrzucali do internetu pod hasłem: "Turów kibicuje". Niektórzy się wstydzą, że są ze wsi. Ja jestem dumna.

Czytaj również: Giovanni Guidetti docenił Biało-Czerwone. "Najtrudniejszy mecz w karierze"

Stała się też pani bardziej popularna. Założyła pani konto na Instagramie, a więc pojawia się więcej kontaktu z kibicami. Jak pani podchodzi do mediów społecznościowych?

Konto mam tylko prywatne. Na Facebooku wiem, kto prowadzi mój fanpage, choć dowiedziałam się, że w międzyczasie pojawiły się strony tworzone przez kibiców. Nie uważam siebie za osobę publiczną, by coś promować. Robię to dla mojej przyjemności.

Pytam w takim kontekście, że od ubiegłorocznej Ligi Narodów o reprezentacji Polski znów się dużo mówi, raczej pozytywnie. Zyskałyście sobie sympatię kibiców, jako zespół walczący.

My w Holandii nic nie musiałyśmy, bo nie byłyśmy w gronie faworytek. "Musiała" to Turcja i Holandia. My tylko "mogłyśmy". "Nigdy nic nie musisz, a zawsze możesz". Ja wychodzę z takiego założenia. Udowodniłyśmy sobie i kibicom, że dużo się zmieniło, że gramy dobrą siatkówkę, że złe rzeczy zniknęły. A to, że nam troszkę brakło... Cóż, Turcja to jest potęga. Ja uważam, że na igrzyskach osiągną dużo.

To wedle powiedzenia "nic nie musisz, a zawsze możesz", to co dalej pani
"może" osiągnąć w tym sezonie? Na myśli mam Savino del Bene Scandicci.

Teraz się zacznie ciekawe granie. Zaczyna się druga runda w Lidze Mistrzyń. Pojawiło się trochę zamieszania w klubie, bo zmienił się pierwszy i drugi trener, są też nowe zawodniczki. Mam nadzieję, że to wszystko będzie wyglądać dobrze. Mamy na sobie presję, ale i my chcemy grać jak najlepiej. Chcę się rozwijać i wiem, że dużo mi da gra tutaj. Mam wytyczone przez siebie cele i ich się trzymam.

Oglądaj siatkówkę kobiet w Pilocie WP (link sponsorowany)

Czy reprezentacja Polski sięgnie po medal na mistrzostwach Europy w 2021 roku?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×