Siatkówka. Reprezentacja nie chciała grać między sobą. Karol Kłos zdradza przyczynę [WYWIAD]

Przed sezonem kadrowicze nie reflektowali rozgrywania sparingu wewnętrznego. Odwołanie w ostatniej chwili przyjazdu Estonii sprawiło, że nie mieli wyjścia. - To było najłatwiejsze rozwiązanie - mówi Karol Kłos.

Dominika Pawlik
Dominika Pawlik
mecz wewnętrzny reprezentacji Polski Od lewej: Artur Szalpuk, Grzegorz Łomacz i Karol Kłos PAP / Grzegorz Michałowski / Na zdjęciu: mecz wewnętrzny reprezentacji Polski. Od lewej: Artur Szalpuk, Grzegorz Łomacz i Karol Kłos
Dominika Pawlik, WP SportoweFakty: Może być mały zgrzyt, kiedy wrócicie do klubów. Team Michał, czyli drużyna, w której pan występował, okazała się lepsza (2:1) od Team Fabian, ekipy prowadzonej przez Michała Gogola, trenera PGE Skry Bełchatów.

Karol Kłos, środkowy reprezentacji Polski: O, nie pomyślałem o tym! Tak poważnie: nie odbieramy tego tak oczywiście. To nieważne kto wygrał. Rywalizacja była na równi, jedna czy dwie piłki decydowały o tym, kto w setach wygrywał. Ja się cieszę, że wszyscy są zdrowi.

Przed rozpoczęciem zgrupowań, kiedy pojawiał się w sieci pomysł na to, żebyście grali oficjalne sparingi wewnętrzne, transmitowane w telewizji, nie paliliście się do tego pomysłu. Dlaczego?

Bo to grozi porównywaniem nas na pozycjach. Mamy wielu dobrych zawodników, a czasami dyspozycja dnia decyduje o tym czy zagra się dobre spotkanie czy trochę gorsze. Nie chcieliśmy, żeby nas porównywać. Każdy z nas jest na innym etapie przygotowań i jest to w ogóle bez sensu. Widziałem już w internecie, że porównuje się, że ktoś jest lepszy od kogoś, a ten zawodnik na pewno pojedzie na igrzyska. Tak będzie zawsze oczywiście, ale chcieliśmy się uchronić przed tym, nie udało się. Estonia nie pojawiła się w Łodzi na sparingach, trzeba było coś na szybko zorganizować i tak było najłatwiej, zagrać między sobą.

ZOBACZ WIDEO: Siatkówka. Polska - Niemcy. Bednorz zaskoczył. "Grałem w jeszcze dziwniejszym meczu we Włoszech"

Udało się poczuć, że to coś więcej niż treningowy sparing, jakich pewnie rozgrywacie wiele w Spale?

Śmialiśmy się, że to trening, tylko z transmisją telewizyjną, w strojach meczowych i z hymnem. To coś nowego. Myślę, że będziemy dobrze to wspominać. Jeżeli w poniedziałek wytrzymamy w zdrowiu i wrócimy do klubów, to na pewno tak będzie. W ogóle zgrupowania w tym roku będę bardzo dobrze wspominał. Stworzyliśmy świetną atmosferę i to widać, nawet w tym sparingu. Dobrze się wszyscy bawiliśmy i o to w tym chodzi. Może paradoksalnie ten "sezon kadrowy" (w którym nie było żadnych meczów o stawkę - przyp. red.) pomoże w zdobyciu upragnionego medalu igrzysk olimpijskich i scementuje drużynę.

Vital Heynen mówił przed przygotowaniami, że chodzi o to, żebyście ze sobą po prostu spędzili czas.

To się udało w 100 procentach. Sam to czuję. Z chłopakami, z którymi nie miałem aż tak dobrego kontaktu, teraz po obozach, mam z każdym bardzo dobry kontakt. To jest fajne, cieszę się, że mogłem z nimi być.

Cieszyliście się też po meczu, bo mimo że kibiców na trybunach nie było, a wyłącznie ich kartonowe odpowiedniki, to... podziękowaliście im za doping, obecność. 

Tak, taki ukłon dla ludzi, którzy zapłacili pieniądze, żeby się tu z nami znaleźć i było to ciekawe doświadczenie. My zresztą też tam stoimy. Każdy z nas ma swoją tekturową podobiznę. Są dziewczyny z kadry, są ludzie związani z naszymi sponsorami. To śmieszne, ale i ciekawe rozwiązanie. Z Kubą Kochanowskim, kiedy dowiedzieliśmy się, że można kupić miejsce, stwierdziliśmy, że śmiesznie byłoby wykupić cały sektor ze swoją podobizną. Ja jeden, Kuba drugi. Potem to policzyliśmy i wychodziło za drogo i zrezygnowaliśmy.

Czyli tekturowi kibice dali wrażenie, że to coś więcej niż klasyczna treningowa gierka?

Tak. Cała ta oprawa, czyli studio, komentatorzy, telewizja, fakt, że nasze rodziny i kibice spragnieni meczów, mogli oglądać to spotkanie, to dało nam trochę adrenaliny i zastrzyk emocji.

W poniedziałek kolejny mecz, ale rewanżu nie będzie, bo zmienią się drużyny.

Właśnie tak chyba będzie. Jeszcze nie wiemy w jakich składach, pewnie dowiemy się na rozruchu. Tak przynajmniej Vital powiedział.

Czy kilka tygodni zgrupowania w Spale pomoże w najbliższym czasie po powrocie do PGE Skry Bełchatów?

Na pewno. Z innego poziomu na pewno będę zaczynał przygotowania w klubie. Trochę pograliśmy sześciu na sześciu. Fajnie, że się przetarliśmy. Teraz wrócimy i będzie trochę poważniej. Nie będzie tak wesoło, jak było na zgrupowaniach. Na pewno będę za tym tęsknił. Na pewno będzie też cel przed nami na horyzoncie, przed każdym z nas. Będą też inne emocje.

Czytaj też:
Siatkówka. Historyczny sparing wewnętrzny reprezentacji Polski. Górą ekipa Kubiaka
Michał Gogol rozwiązał sprawę wewnętrznego sparingu: Wygrała polska siatkówka

Czy Karol Kłos powinien znaleźć się w kadrze na IO w Tokio?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×