Chciał rzucić skoki, a może wrócić na szczyt. W Polsce przeżył dramat
Przed konkursami Pucharu Kontynentalnego w Ruce Anders Fannemel chciał zakończyć karierę po weekendzie. W Finlandii wszystko wywróciło się jednak do góry nogami i Norweg może być teraz jednym z czarnych koni Turnieju Czterech Skoczni.
Dzień później warunki na Rukatunturi były bardzo trudne, ale mimo to organizatorzy zdecydowali się na przeprowadzenie przynajmniej jednej serii. Zwyciężył... Fannemel, który kilkanaście godzin wcześniej mówił o końcu kariery. Jako jedyny złamał barierę 140 metrów.
Jego świetny rezultat nie okazał się dziełem przypadku. W niedzielę ponownie stanął na podium, choć tym razem na jego najniższym stopniu. Wywalczył też dodatkowe miejsce dla Norwegii podczas Turnieju Czterech Skoczni. I to właśnie on ma je zająć.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: przypatrz się dobrze! Wiesz, kto pomagał gwieździe tenisa?- Anders dobrze wykorzystał czas, gdy w końcu mógł zacząć normalnie trenować. Zaczyna coraz bardziej przypominać siebie. To cieszy. To ważne, że możemy wystawić siedmiu skoczków. Zawsze dobrze jest mieć jak najwięcej kart w talii - powiedział Clas-Brede Brathen, dyrektor sportowy norweskiej kadry.
Brathen nawiązał do problemów, z jakimi borykał się reprezentant Norwegii. W 2019 roku Anders Fannemel doznał poważnej kontuzji kolana - w Wiśle zerwał więzadło i na długo wypadł z rywalizacji.
Do Pucharu Świata wrócił dopiero w sezonie 2021/2022, ale jego występy nie były okazałe. Punktował tylko raz - gdy zajął 25. miejsce w Ruce. Po zawodach w Engelbergu zniknął z rywalizacji i zaliczył sporadyczne występy w Pucharze Kontynentalnym.
- Jeśli nie będę w stanie rywalizować na najwyższym poziomie, raczej nie sprawi mi to tak samo wielkiej radości. Można też robić inne rzeczy w życiu. Zobaczymy... - mówił w maju 2022 roku w rozmowie z TVP Sport. O możliwym zakończeniu kariery mówił także już w trakcie leczenia kontuzji. Ostatecznie się nie poddał.
Anders Fannemel wystąpił do tej pory w siedmiu edycjach Turnieju Czterech Skoczni. Najlepiej wypadł w sezonie 2017/2018, gdy zajął trzecie miejsce. Wówczas poza zasięgiem rywali był Kamil Stoch. Norwegowi do drugiej pozycji zabrakło dobrego występu w Innsbrucku.
Były rekordzista świata w długości lotu (251,5 m) ma na swoim koncie także tytuły mistrza świata w drużynie na dużej skoczni oraz w lotach. Po roku nieobecności znów pojawi się w Pucharze Świata.
Turniej Czterech Skoczni odbędzie się w dniach 29 grudnia - 6 stycznia. Transmisje na platformie Pilot WP, natomiast tekstowe relacje LIVE ze wszystkich serii na portalu WP SportoweFakty.
Czytaj także:
- Wielokrotnie odrzucony. Czy skoczek z cienia pokona Dawida Kubackiego?
- Spektakularna metamorfoza Pawła Wąska. Zrobił to w szczytnym celu
Kibicuj polskim skoczkom w Pilocie WP (link sponsorowany)