"Ja bym tego nie robił". Tajner diagnozuje problemy polskich skoczków

- Widać niepewność, ciągle nie mogą się odnaleźć - mówi WP SportoweFakty Apoloniusz Tajner. Tłumaczy, czy trener powinien wycofać reprezentację z następnych zawodów i ocenia, czy należy dalej ufać metodom Thomasa Thurnbichlera.

Arkadiusz Dudziak
Arkadiusz Dudziak
Apoloniusz Tajner i Kamil Stoch Newspix / Getty Images / Na zdjęciu: Apoloniusz Tajner i Kamil Stoch
Polscy skoczkowie zanotowali jeden z najgorszych początków sezonu w najnowszej historii. W sobotę w Ruce punktował tylko Dawid Kubacki, który zajął 21. miejsce. Dzień później było nieznacznie lepiej. Na 21. lokacie uplasował się Piotr Żyła, a Kubacki znalazł się o dwie pozycje niżej.

Forma pozostałych martwi jeszcze bardziej. W niedzielę wśród czterech skoczków, którzy się nie zakwalifikowali do konkursu, było dwóch naszych zawodników: Kamil Stoch oraz Aleksander Zniszczoł.

Arkadiusz Dudziak, WP SportoweFakty: Jakie są przyczyny kryzysu polskich skoczków?

Apoloniusz Tajner, były trener reprezentacji Polski w skokach, były prezes PZN: Ten początek wygląda słabo, ale to jeszcze niewiele znaczy. Czołówka skacze z pełną mocą. U Polaków widać niepewność, ciągle nie mogą się odnaleźć. Dotyczy to całej grupy, bez wyjątku. To jeden ze słabszych początków sezonu, jaki pamiętam.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Bajeczne wakacje. Tak wypoczywa rywalka Świątek

Czego brakuje u Kamila Stocha?

Sam mówił o pozycji dojazdowej, ale nie widać tego gołym okiem w telewizji. Spóźnia skoki, co jest typowe dla Kamila, kiedy ma kryzys. Poza tym brakuje mu szybkości w powietrzu, ale to widać u wszystkich naszych skoczków. Ci najlepsi trafiają w punkt, od razu nakrywają i uzyskują prędkość przelotową, a tego u nas nie ma.

U Dawida też góra jest zbyt otwarta. Opór powietrza przekłada się na to, że brakuje mu trochę prędkości. Ładnie to nakrywa, ale to wszystko nie jest wykonane w jednym ciągu. Nogi nie do końca pracują tak, jak trzeba.

Stoch po nieudanych w kwalifikacjach niedzielę przyznał, że nie do końca wierzył w pomysł na niedzielne skoki. O czym to świadczy?

Wypadł słabo. Widać, że jest na niższym poziomie niż pozostali zawodnicy. Jestem pewien, że w tym sezonie będzie miał swoje momenty. Będzie musiał wraz z resztą kadry dobijać się powoli do przodu. Już jednak widzę, że sprawy są poważne i nie jest tak, że za tydzień już będzie cudownie.

Thomas Thurnbichler ma autorytet, by dokonać poważnych zmian w tej kadrze?

Ma swoich sprawdzonych pięciu skoczków i nie wiem, czy zdecyduje się na zmiany osobowe. Nie sądzę, to dopiero sam początek. W kontekście całego sezonu to niewiele znaczy.

Cała kadra, albo jej część, powinna odpuścić następne konkursy w Lillehammer, a może nie jest to konieczny ruch?

Ja bym tego nie robił. To dopiero początek, jechałbym normalnie na następne zawody. Dopiero po trzecim weekendzie można rozważyć wycofanie zawodników, by odpowiednio przygotować się na Turniej Czterech Skoczni.

W tym sezonie najważniejsze dla Biało-Czerwonych imprezy to Turniej Czterech Skoczni, PolSKI Turniej, a w styczniu odbędą się mistrzostwa świata w lotach. Tak naprawdę pozostał miesiąc. Da się wiele zmienić?

Można to zmienić, wyłączając któreś konkursy na rzecz treningu. W skokach jeździ się z zawodów na zawody co tydzień. Od teraz do Turnieju Czterech Skoczni zawodnicy będą jechać na tym, co wypracowali przez lato i jesień. Na początku u nas nastąpił efekt przyhamowania po wyłączeniu z okresu treningu motorycznego. Nie sądzę, że tak to będzie wyglądać dalej.

Z mojego doświadczenia wynika, że ci, którzy teraz dobrze skaczą, będą tak występowali do końca grudnia. Turniej Czterech Skoczni wybierze na nowo czołówkę. Jest intensywny i kosztuje sporo energii fizycznej oraz psychicznej. Później znowu następują zmiany w czołówce. Dopiero po TCS wykształtuje się grupa zawodników, którzy walczą o Kryształową Kulę i medale mistrzostw świata.

Jeszcze nic takiego strasznego się nie dzieje. Polacy skaczą poniżej swoich możliwości, ale one są dużo wyższe. Oni do nich dojdą.

Czyli zaufanie dla metod Thurnbichlera to jest najlepsze, co mogą zrobić nasi reprezentanci?

Zdecydowanie. Muszą się trzymać razem, bo to trudny moment, który trzeba przetrwać. Muszą zachować w tym wszystkim cierpliwości i jedność w zespole. To ich będzie niosło dalej. Thurnbichlerowi bym zaufał, bo jest spora szansa, że będzie lepiej.

Rozmawiał Arkadiusz Dudziak, dziennikarz WP SportoweFakty

Czytaj więcej:
Łożyński: Nie ma na co czekać w przypadku Kamila Stocha. To sprawdzone rozwiązanie [OPINIA]

Kibicuj polskim skoczkom w Pilocie WP (link sponsorowany)

Czy uważasz, że Polacy w tym sezonie wrócą jeszcze do czołówki?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×