Poszedł na skocznię po "zakrapianej" imprezie. Niewiarygodne, co stało się potem

To historia, która wręcz nie miała prawa się wydarzyć. A jednak! Podczas noworocznego konkursu w Garmisch-Partenkirchen Hemmo Silvennoinen pojawił się na skoczni po zakrapianej imprezie i dzięki wstawiennictwu kolegów wystartował. I... wygrał.

Mateusz Kozanecki
Mateusz Kozanecki
Skocznia w Ga-Pa Getty Images / Skocznia w Ga-Pa
W sezonie 1955/1956 Hemmo Silvennoinen nie był postacią anonimową. Pod koniec grudnia przybył wraz z kolegami z drużyny do Oberstdorfu, aby bronić zwycięstwa w Turnieju Czterech Skoczni. Mało kto spodziewał się jednak, że dojdzie do skandalu z Finem w roli głównej.

Pierwszy konkurs nie poszedł po jego myśli, zabrakło go w czołówce, a powody do radości mieli jego rodacy. Eino Kirjonen zwyciężył ex aequo z Aulisem Kallakorpim. Podium uzupełnił Harry Glass.

Hucznie przywitał Nowy Rok

Mimo słabszego wyniku i konieczności ruszenia w pogoń za rywalami, jako jedyny Fin nie zamierzał rezygnować z zabawy sylwestrowej przed zawodami w Garmisch-Partenkirchen.

ZOBACZ WIDEO: Zdjęcia wrzucili do sieci. Zobacz, gdzie Ronaldo zabrał swoją ukochaną

- Skoczkowie świętowali wtedy hucznie, zwłaszcza Hemmo - wspominał po latach były zawodnik i trener Kari Ylianttila.

Według historycznych przekazów Silvennoinen przesadził. I to zdecydowanie. Miał pić alkohol przez całą noc. Powszechnie wiadomo było także, że nie odmawia sobie papierosów. Uważano wtedy, że ich palenie nie wpływa negatywnie na formę.

Mógł nie wystartować

Gdy ówczesny trener reprezentacji Finlandii zobaczył, w jakim stanie przyszedł jego podopieczny, wściekł się. Momentalnie chciał go wyrzucić z drużyny. Za Silvennoinenem wstawili się koledzy. To oni ubłagali szkoleniowca, aby pozwolił mu wystartować.

- To prawda, lubił imprezować, ale na skoczni zawsze stawiał się w doskonałej dyspozycji. Pił i palił. Palił również przed skokami. Robili tak zresztą wszyscy Finowie, nie tylko on - mówił Helmut Recknagel w rozmowie z "Die Welt".

Problem w tym, że 1 stycznia 1956 roku w Garmisch-Partenkirchen pojawił się na skoczni nie będąc jeszcze w najlepszej dyspozycji. Tymczasem skacowany Silvennoinen nic nie zamierzał sobie z tego robić.

Dwa razy uzyskał po 76,5 metra. Nie były to najdłuższe próby w konkursie, ale mimo to Fin... uzyskał najwyższą notę łączną i zwyciężył.

Problemy poza skocznią

W Innsbrucku i Bischofshofen nie wystartował. Część źródeł podaje, że reprezentacja Finlandii wycofała się z austriackiej części turnieju, aby przygotować się do igrzysk olimpijskich. Niektórzy podają jednak, że Silvennoinena wykluczono za złamanie zakazu dotyczącego spożywania alkoholu.

Poza skocznią Fin miewał spore problemy. Helmut Recknagel wspominał po latach, że Silvennoinen był alkoholikiem. To sprawiło, że na jakiś czas zniknął z areny międzynarodowej. Jego życie nie należało do najłatwiejszych.

Reprezentant Finlandii nieźle spisał się później podczas mistrzostw świata w Zakopanem w 1962 roku. Zajął tam czwarte miejsce w konkursie na normalnej skoczni. Zmarł w 2002 roku, w wieku 70 lat.

Po wielu latach trudno wyobrazić sobie, aby ponownie doszło do takiej sytuacji. Skoczkowie to profesjonaliści, którzy prowadzą zdrowy tryb życia i trzymają restrykcyjne diety. O pucharowe punkty w noworocznym konkursie zaczną walczyć o godz. 14:00. W tym gronie znajdzie się czterech Polaków (w 1956 roku nie było żadnego).

Wykorzystane źródła:
"Die Welt"
fis-ski.com
skijumping.pl
wyniki-skoki.hostingasp.pl

Czytaj także:
Wellinger wygra także w Ga-Pa? Legenda nie ma wątpliwości
Przedstawił druzgocącą diagnozę. "Skoki w Polsce się kończą"

Kibicuj polskim skoczkom w Pilocie WP (link sponsorowany)

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×