Po wybraniu nowego rządu przez Donalda Tuska w TVP dochodzi do licznych zmian, które ewidentnie nie podobają się politykom PiS-u i dotychczasowym pracownikom Telewizji Publicznej. Głos ws. ostatnich wydarzeń zabrała też była dyrektor biura programowego stacji - Joanna Kurska.
Żona byłego prezesa TVP, Jacka Kurskiego, uważa, że problemy zaczęły się jeszcze przed ostatnimi wyborami, we wrześniu 2022 r., gdy jej męża na stanowisku zastąpił Mateusz Matyszkowicz. Według Kurskiej, "oddał" on TVP "bez walki", ale też zapoczątkował trend "odpływu widzów i zaufania".
"Telewizja jest jak transatlantyk. Kurs dużych anten zmienia powoli, tonie też powoli. Zabijanie siły TVP rozpoczęło się ponad rok temu, kiedy nowy prezes zaczął walczyć (jak sądzę dla ambicji odróżnienia się na siłę od poprzednika), z tym co było siłą napędową TVP" - napisała we wpisie, który zamieściła na Instastory.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Polak wymiata! Jego triki to prawdziwa maestria
Wśród błędów Matyszkowicza Kurska wymienia m.in. wydarzenia sportowe, których oglądalność spadała także przez to, że były transmitowane jedynie w TVP Sport, a nie na głównych antenach Telewizji.
"Rezygnował z rozrywki wysokiej jakości, z widowisk sportowych i wydarzeń live, które budują pozytywne, zbiorowe emocje (...) Jeśli finał Ligi Mistrzów UEFA zamiast 5 mln, jak zawsze dotąd, ogląda niecałe 1,3 mln, Galę złotej piłki France Football z R. Lewandowskim spycha się z TVP1, gdzie miała 4 mln widzów do TVP Sport, gdzie ogląda ją 0,32 mln (...) to jest właśnie zabijanie oglądalności" - dodała.
Kurska nawiązała do ostatniego finału Ligi Mistrzów pomiędzy Manchesterem City i Interem Mediolan w TVP 2. Warto jednak dodać, że spotkanie było, w przeciwieństwie do poprzednich lat, transmitowane także w Polsacie, gdzie oglądalność wyniosła 1,2 mln. Dla porównania poprzedni finał w TVP 1 miał średnio 2,6 mln widzów, a rekordowy pod tym względem był 2020 r., gdy mecz z udziałem Roberta Lewandowskiego pomiędzy Bayernem i PSG oglądało 4,7 mln widzów.
W czasie swoich rządów Kurski rzeczywiście mocno stawiał na transmisje sportowe. Po jego odejściu na antenie zabrakło m.in. meczów PKO Ekstraklasy czy Ligi Mistrzów. Jak sam Matyszkowicz wspominał, ceny za transmisję polskich rozgrywek były za wysokie, a według serwisu Wirtualne Media tym ruchem zaoszczędził 100 mln zł rocznie.
- Oferent przeszarżował z ofertą. Tu nie chodzi o to, czy cenię czy nie cenię Ekstraklasy. Bardzo chciałbym ją mieć na antenach Telewizji Polskiej - mówił w sierpniu zeszłego roku (więcej TUTAJ).
Czytaj też: Jedno zdanie. Skomentował pensje w TVP