Tajemnicza śmierć "Beckenbauera NRD". To Stasi poleciła go zlikwidować?

Michał Fabian
Michał Fabian
Lutz rozkoszował się wolnością, ale była to wolność pozorna. Szef Stasi nakazał bowiem stałą obserwację zawodnika. Zajmowało się tym ok. 50 agentów przebywających na terenie RFN. Śledzili oni każdy krok Eigendorfa. Notowali wszystko. Także to, dokąd jedzie i jaki ma styl prowadzenia samochodu. Kilka lat później okazało się to bardzo ważną informacją.

"Romeo" rozkochał żonę

Równocześnie w Berlinie prowadzona była operacja pt. "Róża". Na polecenie Stasi jeden z tajnych współpracowników miał "zaopiekować" się żoną piłkarza Gabriele. Po to, by kobiecie nie udało się dołączyć do męża. Agentem był przyjaciel Gabriele z dzieciństwa, noszący pseudonim "Peter", który później występował w aktach także jako "Romeo". Działał skutecznie, owijał sobie kobietę wokół palca. Gabriele zapomniała o Lutzu. Już w lipcu 1979 r. przeprowadzona została sprawa rozwodowa. Agent Stasi następnie poślubił żonę Eigendorfa i miał z nią dziecko.

Lutz także ułożył sobie życie prywatne. W Kaiserslautern poznał Josephine, która została jego drugą żoną, a następnie urodziła mu syna. W 1982 r. piłkarz-uciekinier zmienił klub - przeniósł się do innego zespołu Bundesligi, Eintrachtu Brunszwik. W nim nie wiodło mu się już tak dobrze. Zdążył zagrać tylko dziewięć spotkań.

5 marca 1983 r. mógł rozegrać dziesiąte, ale trener Eintrachtu Uli Maslo - niezadowolony z jego postawy we wcześniejszych spotkaniach - posadził go na ławce w meczu z VfL Bochum. Zespół z Brunszwiku przegrał go 0:2. Lutz Eigendorf miał prawo być sfrustrowany.

2,2 promila. Po dwóch małych piwach?

26-letni piłkarz wrócił po spotkaniu do domu, ale wieczorem pojechał do knajpy "Cockpit", w której umówił się ze swoim instruktorem pilotażu. Według relacji świadków Eigendorf wypił dwa małe piwa (o pojemności 0,2 l), po czym - ok. godz. 22.00 - opuścił lokal. Wsiadł do Alfa Romeo GTV 6 i odjechał w kierunku Querum, gdzie mieszkał. Godzinę później doszło do tragedii. Na mokrej jezdni stracił panowanie nad samochodem, zjechał z drogi i z dużą prędkością uderzył w drzewo. Doznał bardzo poważnych obrażeń głowy i klatki piersiowej.

Juergen Stumm był wówczas lekarzem klubowym Eintrachtu Brunszwik, a tego wieczoru miał dyżur w klinice w Brunszwiku. - Na tym zakręcie rosło wiele grubych drzew, niestety w tym miejscu dochodziło do trzech-czterech ciężkich wypadków rocznie. Gdy przywieziono Lutza do szpitala, było dla mnie jasne, że nie przeżyje z tak poważnymi obrażeniami głowy - wspominał Stumm. Lekarze stoczyli walkę o życie piłkarza, niestety zakończoną niepowodzeniem. 7 marca, o godz. 9.15, Eigendorf zmarł.

Tak wyglądał rozbity samochód Eigendorfa.
Fot. WOLFGANG WEIHS / DPA / AFP Fot. WOLFGANG WEIHS / DPA / AFP
Tragiczny wypadek - tak początkowo przedstawiano to zdarzenie w mediach. Aż wyszła na jaw szokująca informacja. W szpitalu okazało się, że piłkarz miał we krwi... 2,2 promila! - Było kilku świadków, którzy zeznali, że widzieli go, jak wypił jedno, najwyżej dwa małe piwa. Był całkowicie trzeźwy, gdy opuszczał bar przed wypadkiem - mówił w rozmowie z "Deutsche Welle" Andreas Holy, historyk badający sprawę śmierci Eigendorfa. Jest on jednym z tych, którzy powiązali fakty i doszukują się udziału w tej tragedii tajnej policji NRD.

Podali mu alkohol, a potem oślepili?

Po odtajnieniu akt Stasi Holy spędził wiele godzin na poszukiwaniu śladów, które mogłyby świadczyć o tym, że Eigendorf został zamordowany. Znalazł kilka tzw. planów działania. Jego uwagę przykuła ręcznie sporządzona notatka. Ze słowami "Verblitzen, Eigendorf". "Verblitzen" to słowo, którego miała używać Stasi. Oznaczające to samo co czasownik "blenden", czyli "oślepić".

Czy wierzysz w to, że za śmiercią Lutza Eigendorfa stała Stasi?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×