Był gwiazdą sportu, kibice nosili go na rękach. Zmarł po nawrocie choroby nowotworej

Piotr Bobakowski
Piotr Bobakowski
W kolejnych pojedynkach warszawskich mistrzostw Drogosz pokonał Belga Marcela van der Keere i Rumuna Francisca Ambrusa, awansując do finału. Tam wygrał z Irlandczykiem Terrym Milliganem, zdobywając złoty medal.

- Z hukiem i sykiem pary wjechał na dworzec wąż wagonów. Orkiestra gra marsza. W jednym z okien poznajemy znajomą twarz - to Leszek. Najbliżsi przyjaciele podbiegają do drzwi wagonu, skąd na ich ramionach wędruje Drogosz do gmachu dworca. Mistrz niesiony był również na ramionach w triumfalnym marszu ulicą Sienkiewicza, a następnie do Wojewódzkiego Domu Kultury. Tam otrzymał w nagrodę od władz motocykl SHL-125 - tak przyjazd mistrza Europy w wadze lekkopółśredniej do rodzinnego miasta relacjonowano w "Słowie Ludu", organie Komitetu Wojewódzkiego PZPR w Kielcach.

Drogosz powtórzył sukces z Warszawy dwa lata później na mistrzostwach Europy w Berlinie Zachodnim. Po raz trzeci został mistrzem Europy w 1959 roku w Lucernie. Rok później wywalczył brązowy medal olimpijski w Rzymie. Boksując wtedy w wadze półśredniej przegrał w półfinale - po kontrowersyjnym werdykcie sędziów - z pięściarzem z ZSRR Jurijem Radoniakiem.

- Myślałem, że wygrałem, technicznie byłem dużo lepszy. Nawet Feliks Stamm w swoich pamiętnikach napisał, że był przekonany, że zwyciężyłem dwoma, trzema punktami. Ale tak to jest w sportach niewymiernych. Dwóch sędziów z Europy punktowało moje zwycięstwo 60:58 i 60:57. Trzej pozostali punktowali 59:59 i 59:59, ale ze wskazaniem Radoniaka, i 59:58 dla boksera ze Związku Radzieckiego. I przegrałem... Skończyły się marzenia o złocie... - powiedział w jednym z wywiadów "Czarodziej ringu".

Równie dobrze jak w boksie Drogosz radził sobie na planie filmowym. Medalista olimpijski z Rzymu zagrał jedną z głównych ról w "Bokserze", gdzie wcielił się w pięściarza, Jacka Walczaka. Dwukrotnie wystąpił też u Andrzeja Wajdy - w "Polowaniu na muchy" i "Krajobrazie po bitwie" oraz wielu innych produkcjach (m.in. w serialach "6 milionów sekund" i "Dwie strony medalu"). Często grał u boku swojego przyjaciela Daniela Olbrychskiego, który jest pasjonatem boksu.
PAP-TOMASZ GZELL/ Daniel Olbrychski i Leszek Drogosz w 2003 roku  PAP-TOMASZ GZELL/ Daniel Olbrychski i Leszek Drogosz w 2003 roku
- Marzyłem o tym, żeby poznać tych wspaniałych młodych mężczyzn. Byli dla mnie wzorcami, bardziej rozpalali wyobraźnię niż bohaterowie "Trylogii" Sienkiewicza. Leszek był doskonałym aktorem, nie tylko grał boksera. Bardzo wielu reżyserów chciało z nim pracować. Był też czarującym i wspaniałym człowiekiem. Był dla mnie jak starszy braciszek - wspominał w rozmowie z mediami Olbrychski.

Niedawno (7 września) przypadła 4. rocznica śmierci "Czarodzieja ringu". Drogosz zmarł w domu w następstwie nawrotu choroby nowotworowej. 13 września 2012 roku jego prochy - zgodnie z wolą sportowca ciało zostało skremowane - spoczęły na Cmentarzu Nowym w Kielcach. Został pochowany w grobie swojej matki.

ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: tak strzela pomocnik z Brazylii. Kapitalny gol

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×