Najlepszy kolarz świata kiepskim biznesmenem? Jego firma przynosi tysiące euro strat

Peter Sagan jest nie tylko najlepszym kolarzem globu, ale również najbogatszym zawodnikiem w całym peletonie. Kontrakt z niemiecką ekipą Bora-Hansgrohe gwarantuje mu roczną pensję na poziomie sześciu milionów euro.

Marek Bobakowski
Marek Bobakowski
PAP/EPA

Dwukrotny mistrz świata (2015 i 2016), zwycięzca siedmiu etapów w Tour de France, czterech w Vuelta a Espana, jednego w Tour de Pologne, triumfator wielu klasyków (m.in. Ronde van Vlaanderen, E3 Harelbeke, Gandawa-Wevelgem). O sportowych sukcesach Petera Sagana można pisać w nieskończoność.

Słowacki kolarz jest niekwestionowanym liderem światowego rankingu UCI. Ma na koncie ponad 5300 punktów. Drugi w klasyfikacji Christopher Froome zgromadził niespełna 3800 punktów. Przepaść!

Sagan jest rezydentem podatkowym w Monako. - Tutaj mam bazę wypadową do treningów, pogoda jest zawsze piękna - tłumaczył wielokrotnie. - Nie mógłbym mieszkać na stałe w Żylinie. Ze względu na zimę i śnieg. Oczywiście jak skończę karierę, to wrócę.

Specjaliści oczywiście nie są naiwni i wiedzą doskonale, że rezydentura w Monako daje Saganowi ogromne ulgi podatkowe. Wiele największych gwiazd światowego sportu tak robi. A jest co "optymalizować". Sagan w barwach Tinkoff (sezon 2015 i 2016) zarabiał 3,5 mln euro rocznie. W Bora-Hansgrohe ma otrzymywać już 6 mln euro. Kolega Rafała Majki z jednego teamu to człowiek zamożny, bez dwóch zdań. Na ceremonię ślubną (jesienią 2015 roku) lekką ręką wydał ponad 100 tysięcy euro. Kto bogatemu zabroni...

Tym bardziej mogą - na pierwszy rzut oka - zaskakiwać dane finansowe spółki Peat. Spółki, którą Sagan założył razem ze swoim ojcem - Lubomirem. Dziennikarze portalu pluska.sk prześwietlili dokumenty finansowe tej firmy i okazało się, że od chwili założenia (2012 r.) przynosi niemałe straty. W pierwszym (niepełnym) roku było to niespełna dwa tysiące euro, rok później już ponad 42 tysiące, w 2014 - 38 tys., a w 2015 - prawie 55 tysięcy euro. Przez cztery lata spółka kolarza straciła mniej więcej, przeliczając na polską walutę, ponad 600 tysięcy złotych. Niby niewiele w porównaniu do zarobków mistrza świata, ale też i niemało. Grubo ponad pół miliona złotych piechotą nie chodzi.

- Może inwestował, a na zyski przyjedzie czas? - ktoś powie. Tego do końca nie wiemy, bo opublikowane dokumenty firmy obejmują jedynie ogólny bilans roczny. Wiadomo tylko, że w 2016 r. firma, której obecnie właścicielem jest już tylko ojciec kolarza, kupiła luksusowy hotel w pobliżu Żyliny. Za - bagatela - 1,2 mln euro. Obiekt jest jeszcze w trakcie budowy. Specjaliści szacują, że spółka potrzebuje jeszcze kilkaset tysięcy euro na jego wykończenie.

Po co rodzinie Saganów luksusowy hotel? Spółka Peat ma się zajmować głównie: cateringiem, hotelarstwem, usługami SPA, itp. Wszystko więc jasne. Sagan chce zarabiać na turystach. Dzięki temu zakupowi majątek Peat wzrośnie z około miliona do ponad dwóch milionów euro. - Spółka pewnie jeszcze przez kilka lat będzie przynosiła straty - uspokaja na łamach portalu blesk.cz Daniel Hoffer, specjalista od biznesu. - To nie musi oznaczać, że Sagan to kiepski biznesmen. Może myśleć w perspektywie kilku, a nawet kilkunastu lat.

A jeżeli nawet straci i będzie musiał zamknąć z ojcem tę spółkę, to... Na biednego nie trafiło. Bankructwo mu raczej nie grozi.

ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: wpadka piłkarza. Idealne podanie hitem internetu

Czy Peter Sagan wywalczy trzeci z rzędu tytuł mistrza świata, w 2017 roku?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×