Zagrał na nosie Sowietom, potem wybrał niemieckie barwy. Burzliwe życie Kozakiewicza
Renke: Może wyjaśnimy, że zawsze robisz taki gest, jak gest, jak wygrywasz?
Kozakiewicz: Boję się, że to nie przejdzie, panie prezesie. Pierwszy raz w życiu zrobiłem coś takiego.
Renke: O, zrobiłeś, bo pobiłeś rekord świata!
Kozakiewicz: Tylko że akurat po tym rekordowym skoku nie pokazałem wała.
Renke: To może ręka cię bolała? Skurcz cię złapał i rozmasowałeś to miejsce?
Kozakiewicz: Dwa razy mnie skurcz w łokciu złapał? Panie prezesie, każdy widział, że to był wał jak byk!
Renke: No dobrze, to przyznamy, że pokazałeś wała, ale broń Boże nie do publiczności. Pokazałeś do poprzeczki!
Kozakiewicz: Jak to do poprzeczki?
Renke: Gdy udało ci się przeskoczyć kluczową wysokość, pokazałeś poprzeczce wała. Ona tam, a ty na dole ze złotym medalem. Ha!
Kozakiewicz: Czy ktoś normalny w to uwierzy?
Renke: Nie muszą wierzyć. Jeśli taka będzie oficjalna wersja, to nikomu nie będzie zależeć, żeby ją podważyć. Najważniejsze, że nie będzie podstaw, żeby odebrać ci medal. Zaraz zaaranżujemy wywiady, w których o tym opowiesz.
Gest Kozakiewicza, którego po igrzyskach olimpijskich okrzyknięto nad Wisłą bohaterem narodowym, stał się symbolem Polaków w okresie solidarnościowych strajków oraz był wykorzystywany jako polski symbol oporu wobec ZSRR. Był manifestacją i niezgodą na komunistyczną propagandę. Sportowiec tłumaczył w wywiadach, że jego gest w założeniu nie miał jednak nic wspólnego z polityką.
Był bohaterem, okrzyknęli go zdrajcą
W 1985 roku Kozakiewicz podjął decyzję o wyjeździe na stałe do Niemiec. Potem, po otrzymaniu obywatelstwa niemieckiego, wystąpił nawet w zawodach lekkoatletycznych w barwach tego kraju. W 1986 roku dwukrotnie poprawiał rekord RFN, doprowadzając go do poziomu 5,70 m. Jak dziś mistrz olimpijski z Moskwy tłumaczy się z zarzutów, że zdradził wtedy Polskę?W Niemczech zarabiał bardzo dobrze na mityngach lekkoatletycznych. Przejmował się i bolało go to, że w ojczystym kraju zaczęto nazywać go zdrajcą. Do dziś ma o to żal.
- Teraz Robert Lewandowski gra dla niemieckiego klubu i Polacy biją mu brawo. A ja wtedy co słyszałem? Zdrajca! Nie miałem po co wracać. (…) Nie należało mi się takie traktowanie. Dlaczego akurat do Niemiec? A co, miałem do Ruskich wyjechać? Chociaż mistrzom sportu w ZSRR dawali mieszkania, a w Polsce co? Ze związku dostawałem wtedy tylko dresy i buty - mówił z żalem w głosie w jednym z wywiadów.
Kozakiewicz często odwiedza Polskę, ale na co dzień mieszka w Bissendorf pod Hanowerem. Razem z żoną prowadzi klinikę rehabilitacyjną, w której organizowane są zajęcia dla seniorów.
ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: skoczyli sobie do gardeł. Bójka piłkarzy... tej samej drużyny!