Do IO przygotowywał się w hotelowym basenie. Kibice pamiętają jego fatalny występ
- Usłyszałem, że kibice zaczęli mnie dopingować, abym nadal płynął. To dało mi dużo sił. Kiedy dopłynąłem do końca, powiedziałem sobie "zrobiłem to".
Moussambani ukończył zawody z czasem 1:52,72. Był dwa razy wolniejszy od najlepszych rywali. Gwinejczyka okrzyknięto najsłabszym pływakiem w historii igrzysk olimpijskich, ale nikt na to nie zwracał uwagi.
Zawodnik był z siebie bardzo dumny. Najważniejsze dla niego było, że zapisał się w historii swojego kraju, bo był pierwszym reprezentantem Gwinei Równikowej na tym dystansie. W dodatku dopłynął do mety, co w jego sytuacji było wielkim sukcesem.
Nowy rekord
W sporcie często przegrani się nie liczą, ale w tym przypadku było zupełnie inaczej. Moussambani był atrakcją dnia. Jego walkę o dopłynięcie do mety relacjonowały media z całego świata. Wszyscy byli ciekawi, kim jest.
- Nagle widziałem swój występ we wszystkich stacjach na całym świecie. W wiosce olimpijskiej ludzie prosili mnie o autografy. Udzieliłem też wielu wywiadów. Moje życie całkowicie się zmieniło - komentuje Eric.
IO w Sydney były dla pływaka z Afryki pierwszymi i zarazem ostatnimi. To jednak nie znaczy, że dał sobie spokój z pływaniem. Wrócił do kraju i dalej trenował. Poprawił rekord życiowy, który wynosi 57 sekund, o prawie minutę szybciej niż w olimpijskim basenie.
Dzisiaj Eric Moussambani ma 38 lat i nadal jego pasją jest pływanie. To dzięki niemu w Gwinei Równikowej wybudowano dwa 50-metrowe baseny. Teraz szkoli w nich swoich następców.
- Staram się promować tę dyscyplinę. Chcę pomagać młodym ludziom, którzy pragną zostać pływakami. Zachęcam ich do uprawiania sportu - mówił Gwinejczyk.
ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: przeżył katastrofę samolotu. Teraz pochwalił się wyjątkową chwilą