"Większość się ode mnie odwróciła". Polak wraca po zawieszeniu za doping

- Nie wiedziałem, czy będę dalej uprawiać ten sport - mówi nam Filip Pieczonka, do niedawna duża nadzieja polskiego tenisa. Teraz jest jeszcze większą niewiadomą. Wraca do gry po półtorarocznym zawieszeniu za doping.

Szymon Adamski
Szymon Adamski
Filip Pieczonka Instagram / Filip Pieczonka / Na zdjęciu: Filip Pieczonka
W drugiej połowie 2021 roku kariera Filipa Pieczonki zdawała się wkraczać na tory prowadzące na tenisowe salony. 17-letni tenisista nie marzył o wielkoszlemowych występach. W zasadzie miał je już w garści. Zajmował pozycję w czwartej dziesiątce światowego rankingu juniorów, co pozwala na start w zasadzie w każdym turnieju. Wielkie Szlemy są wisienką na torcie. Oprócz gry o najwyższą stawkę niosą za sobą możliwość zetknięcia się z największymi postaciami dyscypliny, często idolami.

Ostatecznie Pieczonka jednak tam nie dotarł. W październiku ubiegłego roku otrzymał pozytywny wynik testu dopingowego. Analiza próbki wykazała stosowanie przez Polaka sterydu anabolicznego oxandrolon, powodującego przyrost masy ciała. Tenisista gęsto się tłumaczył (o czym pisaliśmy TUTAJ), lecz kary nie uniknął - przez półtora roku nie mógł grać w żadnych zawodach.

Skąd steryd wziął się w organizmie tenisisty? Tłumaczenie było oryginalne i wywołało wiele dyskusji w środowisku tenisowym i na forach internetowych. Oficjalna linia obrony była bowiem taka, że... steryd przyjmował ojciec tenisisty ćwiczący na siłowni. Zawodnik zażywał natomiast lek Herivan. Obaj stosowali tabletki przedzielone na pół, czym zmylili matkę tenisisty. Kobieta, zbierając brudne ubrania, znalazła steryd i założyła, że jest to opakowanie zapasowe leku Filipa. W związku z tym przemieszała zakazany środek wraz z lekiem przeciwwirusowym. To był początek trwającego blisko dwa lata koszmaru.

W połowie kwietnia kara dobiegła jednak końca, a Pieczonka zdecydował się opowiedzieć nam o "najtrudniejszym okresie w życiu".

ZOBACZ WIDEO: Nieprawdopodobne sceny. Cieszył się z gola ze środka boiska, a po chwili...

Szymon Adamski, WP SportoweFakty: Jak spędziłeś okres zawieszenia? 

Filip Pieczonka: Pierwsze dwa miesiące po powrocie z turnieju, podczas którego dostałem informację o zawieszeniu, były najtrudniejszym okresem w moim życiu. Wszystko się zawaliło. Przez dwa miesiące siedziałem w domu. Dopiero po jakimś czasie mój brat, który zawodowo gra w piłkę ręczną (Patryk Pieczonka - przyp. red.) zachęcił mnie, abym zaczął trenować właśnie jego dyscyplinę, traktując to jako z jednej strony ogólnorozwojówkę, a z drugiej - odskocznię od całej sytuacji.

A co z treningami tenisowymi?

Zacząłem trenować, gdy otrzymałem wyrok i poznałem termin możliwego powrotu. Wcześniej nie wiedziałem, czy będę dalej uprawiać ten sport.

Był moment, w którym zastanawiałeś się, czy powrót ma sens?

Tak, przechodziłem przez taki okres. To było uzależnione od długości kary.

Co czułeś, gdy otrzymałeś pozytywny wynik testu dopingowego, a później zostałeś zawieszony?

Wszystkie moje juniorskie marzenia się rozpłynęły, ponieważ zdałem sobie sprawę, że nie zagram w żadnym juniorskim szlemie.

Masz do kogoś żal o tę sytuację?

Lekki żal do ojca, ale to prywatna sprawa.

Czułeś wstyd?

Na początku czułem wstyd, lecz z biegiem czasu przyzwyczaiłem się do tej sytuacji i próbowałem o niej nie myśleć.

Dzięki tenisowi na pewno nawiązałeś dużo znajomości, przyjaźni. Więcej osób się odwróciło czy zostało przy tobie i wspierało?

Większość osób, tak samo jak Polski Związek Tenisowy, się ode mnie odwróciło. Zostałem z tym sam. PZT wydał oświadczenie, w którym napisali, że się ode mnie odcinają. Wcześniej inna zawodniczka miała tą samą sytuację i wszyscy ją wspierali. Ja nie otrzymałem żadnej pomocy.

Jakie są twoje najbliższe plany? Kiedy wracasz do gry?

Po maturze zaczynam starty w turniejach i chciałbym jak najszybciej wrócić na takie miejsce na liście rankingowej, aby nie musieć przebijać się przez eliminacje i mieć lepszą możliwość planowania turniejów.

Z twojego Instagrama można jednak wywnioskować, że wybierasz się też na studia do Stanów Zjednoczonych. 

Zdecydowałem się na wyjazd do Stanów, wiedząc, jaka będzie moja sytuacja po skończeniu kary. Wiem, że szkoła, którą wybrałem, to bardzo dobra szkoła, o wysokim poziomie tenisowym. Wiem też, że są tam turnieje zawodowe, w których będę mógł uczestniczyć.

W jednym ze swoich ostatnich startów pokonałeś dwóch zdolnych Belgów, którzy teraz zajmują drugie i trzecie miejsce w rankingu do lat 18. Jako junior należałbyś do ścisłej czołówki?  

Tak, jestem o tym przekonany. Znajdowałbym się w juniorskim topie i mógłbym się bić o zwycięstwa w szlemach.

Na czym opierasz wiarę, że w szlemach zagrasz jako zawodowiec?

Wiem, przez co przeszedłem. Wiem, w jakiej sytuacji byłem. Przetrwałem ten ciężki okres. Teraz mam nadzieję, że spotkam na swojej drodze nowych ludzi, którzy pomogą dążyć mi do tego celu, niekoniecznie w Polsce.

Rozmawiał Szymon Adamski, dziennikarz WP SportoweFakty

Zobacz też:
Deptała Idze Świątek po piętach. Teraz przeżywa koszmar
"Żadna niespodzianka". Eksperci po porażce Hurkacza

Pomóż nam ulepszać nasze serwisy - odpowiedz na kilka pytań.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×