Mecz gigantów. Polak dał popis tenisa

To było jedno z ośmiu najważniejszych spotkań w historii polskiego męskiego tenisa. - Będziemy to wspominać latami - ocenia Wojciech Fibak.

Bogumił Burczyk
Bogumił Burczyk
Hubert Hurkacz PAP/EPA / ISABEL INFANTES / Na zdjęciu: Hubert Hurkacz
- Pierwsza odsłona meczu to był popis Huberta Hurkacza. Miał idealne warunki przy zamkniętym dachu. Dzięki temu grał niezwykle precyzyjnie. Posyłał niskie piłki tuż nad siatką. W ogóle w wykonaniu obu tenisistów był to set na najwyższym światowym poziomie. Precyzyjnie serwowali i trafiali. Kibice oglądali mecz dwóch gigantów - mówi Wojciech Fibak w rozmowie z WP SportoweFakty.

Były znakomity tenisista podkreśla, że Polak powinien zwyciężyć w pierwszym secie. To on pierwszy serwował i miał przewagę w tie-breaku. - Niestety w decydujących dwóch, trzech punktach zadrżała mu ręka i to przy komfortowych, w miarę łatwych forhendach. Hubert nie wytrzymał presji. Rutyna i spryt Serba przeważyły - ocenia Wojciech Fibak.

W drugim secie Serb grał coraz pewniej, lepiej returnował, znakomicie się bronił. Ponownie doszło do tie-breaku, choć byłoby blisko, żeby partia zakończyła się wynikiem 6:3 Novak Djokovicia. - W takich okolicznościach na dziesięć meczów Djoković wygrałby drugiego seta w ten sposób dziewięć razy, z kolei Hubert pierwszego siedem albo i osiem. A wtedy zaczęłaby się zupełnie inna historia - dodała legenda polskiego tenisa lat 70. i 80.

ZOBACZ WIDEO: Niezwykłe wideo z księżną Kate na Wimbledonie. To trzeba zobaczyć

Stało się jednak inaczej i to Serb prowadził 2-0 w setach. Mecz dokończono następnego dnia, bo było już zbyt późno.

- Wydawać by się mogło, że następnego dnia Djoković powinien się czuć bardziej komfortowo. Wiatr, słońce, trochę wolniejsza gra... Ale okazało się, że wcześniejsza pora wznowienia spotkania wybiła go z rytmu. Serb zarówno ze Stanem Wawrinką, jak i Hubertem grał bardzo późno wieczorem. Djokovoić rozegrał oba mecze przy zamkniętym dachu - zauważył zwycięzca 15 singlowych turniejów ATP.

- Kiedy rozpoczęli grę, natychmiast, jeszcze w pierwszym gemie, napisałem do Radka Szymanika i Dawida Olejniczaka, którzy komentowali spotkanie, że Djoković nie jest sobą, nie czuje gry i źle się porusza. Wieczorem pod dachem trawa jest trochę wilgotna, a on lubi się ślizgać. Tymczasem w porze popołudniowej było więcej piachu, słońca, Serb się przewracał... Było widać, że czuje się niekomfortowo, nie jest sobą - opisuje Fibak.

I jak się okazuje miał rację. To była szansa dla Polaka. - Naprawdę widziałem szansę na całkowite odmienienie losów spotkania - dodaje Fibak, pogromca Vitasa Gerulaitisa (Polak pokonał legendarnego Amerykanina na korcie centralnym w 1980 roku na Wimbledonie, choć przegrywał już 0-2 w setach).

Hurkacz zwyciężył niespodziewanie w trzecim secie. - Już na początku czwartej partii Djoković zaczął grać zupełnie inaczej, pewniej. Odzyskał mistrzowską dyspozycję, posyłał mocne piłki z głębi kortu - zauważa ćwierćfinalista Wimbledonu w singlu mężczyzn z 1980 r. - Stało się jasne, że Hubert przegra. Mecz mógł się ułożyć inaczej, gdyby pierwszy set padł łupem polskiego tenisisty.

Z całą pewnością - ocenia Fibak - było to jedno z ośmiu najważniejszych spotkań w historii polskiego męskiego tenisa. - Będziemy to wspominać latami. Trzymam kciuki za Huberta, co zawsze powtarzam i życzę mu, żeby osiągnął więcej ode mnie. To już trzeci mecz z jego udziałem, który zapisał się na kartach historii dyscypliny w naszym kraju. Przed spotkaniem wiedziałem, że to będzie bardzo trudny mecz dla Djokovicia, być może przedwczesny finał. Obecnie praktycznie nie ma graczy, którzy mogliby mu zagrozić na trawie, do tego stopnia jak Hubert, który na tej nawierzchni czuje się znakomicie - nie ma wątpliwości Fibak.

Bogumił Burczyk, dziennikarz WP SportoweFakty

Zobacz także:
Gdzie oglądać Jelenę Rybakinę?
Tak wojna wpłynęła na Switolinę

Czy Hubert Hurkacz wygra w przysłości Wimbledon?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×