Karaś zaskakująco o dopingowej wpadce. "Cieszę się"

W maju Robert Karaś pobił rekord świata na dystansie 10-krotnego Iron Mana. Dwa miesiące później okazało się, że był na dopingu. Po kilku miesiącach od tych wydarzeń wyjawił, że wpadka ucieszyła go.

Łukasz Witczyk
Łukasz Witczyk
Robert Karaś Instagram / instagram.com/robert_karas_teamkaras/ / Robert Karaś
W maju kibice w całym kraju obserwowali heroiczną walkę Roberta Karasie o ustanowienie nowego rekordu świata na dystansie 10-krotnego Iron Mana. Triathlonista musiał pokonać 38 km pływania, 1800 kilometrów na rowerze i o tego 422 km biegu.

To morderczy dystans, ale Karaś dopiął swego. Mimo zdrowotnych problemów spełnił swoje marzenie i został nowym rekordzistą świata. Dystans pokonał w 164 godziny, 14 minut i 2 sekund.

Dwa miesiące później ujawniono, że podczas zawodów Karaś był na dopingu. W jego organizmie wykryto drostanolon, czyli środek należący do grupy sterydów anaboliczno-androgennych. Stosowany jest najczęściej u zawodników sportów walki czy kulturystów.

ZOBACZ WIDEO: Dzień z Mistrzem. Robert Kubica: Dopóki ta pasja jest, będę to kontynuował

Karaś tłumaczył się, jak zakazana substancja trafiła do jego organizmu. Fani wylali na niego lawinę krytyki. Sam zawodnik zapewnił podczas sesji pytań i odpowiedzi na Instagramie, że wyciągnął z tego wnioski.

Zapytany został też o to, czy rekord został mu odebrany. Jego odpowiedź mogła zaskoczyć.

"Tak, wynik został anulowany. Powiem wam, że z perspektywy czasu nawet się cieszę, bo normalnie bym tego nie powtarzał, a tak mam okazję zrobić to kilka dobrych godzin szybciej. Nie mogę się doczekać" - przekazał Karaś.

Jego celem jest pokonanie dystansu 10-krotnego Iron Mana w około 140 godzin. W przyszłości chce także startować w 20-krotnym Iron Manie.

Czytaj także:
Lider się nie zatrzymuje. Prestiżowe derbowe zwycięstwo Śląska
"Żenada". W sieci wrze po decyzji UEFA

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×