Rosjanie zaczną krytykować Putina? "O to w tym chodzi"
Minister Kamil Bortniczuk otworzył drzwi Rosjanom do startów w polskiej lidze żużlowej. Wystarczy, że potępią Władimira Putina. - O to w tym chodzi, by Rosjanie zaczęli się stawiać swojemu prezydentowi - komentuje Marta Półtorak.
Wiele wskazuje na to, że w przyszłym roku sytuacja ulegnie zmianie i Rosjanie częściowo zostaną przywróceni do polskiej ligi. Świadczyć mogą o tym ostatnie słowa Kamila Bortniczuka w "Rzeczpospolitej".
- Moim zdaniem PZM w tej sprawie postąpił niezgodnie z prawem, przynajmniej w kwestii tych żużlowców z Rosji, którzy mają polskie obywatelstwo. Nie wyobrażam sobie, jak można ograniczać prawa obywatela Polski, który tu mieszka, tu płaci podatki, tylko dlatego, że ma drugi paszport. A już tym bardziej że w jednym przypadku doszło do zawieszenia rosyjskiego żużlowca przez tamtejszą federację - powiedział minister sportu w "Rz".
ZOBACZ WIDEO Patryk Dudek z nadziejami na medal w Grand Prix, ale w SoN nie pojedzie?Każdy przypadek Rosjanina jest inny
Słowa Bortniczuka podzieliły środowisko żużlowe. Część legend tego sportu nie chce słyszeć o przywróceniu Rosjan do ligi. - Radziłbym ministrowi, by zagłębił się w okoliczności przyznania polskich obywatelstw dla rosyjskich zawodników, jak choćby otoczce wydania tego dokumentu dla Gleba Czugunowa. Zresztą Artiom Łaguta i Emil Sajfutdinow też wielokrotnie deklarowali, że czują się Rosjanami i do tej pory nawet nie myślili o startach jako Polacy - powiedział nam Wojciech Żabiałowicz, były żużlowiec klubu z Torunia.
Nie brakuje jednak osób, które rozumieją stanowisko Bortniczuka. - Byłabym zaskoczona, gdyby Rosjanie wrócili do ligi w sposób bezrefleksyjny - mówi WP SportoweFakty Marta Półtorak, była prezes klubu z Rzeszowa.
Rosjanie będą mówić pod publiczkę?
Inni Rosjanie zachowywali się jednak w sposób mniej konkretny. Chociażby Emil Sajfutdinow zamieścił w mediach społecznościowych grafiki okazujące wsparcie Ukraińców, ale usunął je po kilku dniach. Podobnie było w przypadku innych zawodników. Siergiej Łogaczow wyraził nadzieję na pokój na Wschodzie, ale równocześnie powrócił do ojczyzny, by startować w tamtejszej lidze.
Po drugiej stronie barykady sam umieścił się Grigorij Łaguta, który w kilku wywiadach powtarzał kłamliwe tezy głoszone przez rosyjską propagandę i wręcz poparł inwazję na Ukrainę. Dlatego trudno wyobrażać sobie powrót starszego z braci Łagutów do Polski.- Jeśli zawodnicy z Rosji zaczną mówić publicznie o tym, co dzieje się w Ukrainie, jeśli ich głos zacznie docierać do rodaków, to dobrze. O to w tym chodzi. Tu nie chodzi o to, by karać kogoś za to, że jest Rosjaninem, ale by zajął konkretne stanowisko względem wojny - uważa była działacz.
- Taka publiczna krytyka ze strony Rosjan ma być formą nacisku na Putina, by ludzie w Rosji mówili głośno o wojnie. Niezależnie od pobudek, nawet jeśli ktoś będzie mówił o tym dla celów finansowych, to dałabym mu szansę. Tu chodzi bowiem o coś więcej niż starty w lidze, o wygranie wojny - dodaje Półtorak.
PZM ma robotę do wykonania
Odwieszenie Rosjan w sezonie 2023 nie jest oczywiste z jeszcze jednego powodu. Sam minister Bortniczuk w "Rz" mówił o przypadkach zawodników, którzy są karani przez putinowski reżim. Tyle że chociażby w przypadku Artioma Łaguty ograniczyło się to do komunikatu rosyjskiej federacji umieszczonego na stronach internetowych. PZM nie otrzymał żadnego zawiadomienia w tej sprawie.
- To oczywiste, że PZM nie będzie pisał do Rosjan i pytał ich, czy zawiesili zawodnika X czy Y. Dlatego trzeba ustalić jasne kryteria tego, co uznajemy za karanie Rosjan. Sam komunikat na stronie federacji rosyjskiej nie może być przesłanką do tego, by uznać, iż zawodnik jest represjonowany przez Putina - podsumowuje była działacz z Rzeszowa.
Czytaj także:
KSM to zło. Sztuczny twór nikogo nie uszczęśliwi
Rosjanie wrócą do polskiej ligi?! Minister Bortniczuk wysyła jasny sygnał
KUP BILET NA 2024 ORLEN FIM Speedway Grand Prix of Poland - Warsaw -->>