Żużel. Stracił trzy sezony, ale nie załamuje się. Myśli o Grand Prix!

Ostatnie sezony nie były łatwe dla Bradleya Wilsona-Deana, który nie ścigał się regularnie, przez co wypadł nieco z brytyjskiego speedwaya. Nie zamierza jednak się poddawać i już wiąże duże nadzieje z nowymi wyzwaniami.

Konrad Cinkowski
Konrad Cinkowski
Bradley Wilson-Dean WP SportoweFakty / Wiesław Wardaliński / Na zdjęciu: Bradley Wilson-Dean
Bradley Wilson-Dean był dużą nadzieją nowozelandzkiego żużla. Z powodzeniem ścigał się na Wyspach Brytyjskich, lecz w ostatnim czasie próżno go szukać na tamtejszych torach. Spowodowane jest to między innymi problemami zdrowotnymi oraz przepisami, które skutecznie go zablokowały.

Zawodnik w mediach społecznościowych poinformował o swojej sytuacji. Cofnął się przy tym aż o pięć lat, by kibice w pełni wiedzieli, co się z nim działo.

"W 2019 roku podpisałem kontrakt w 2. lidze brytyjskiej w Workington Comets. Rok później rozgrywek nie było, co spowodowane było COVID-em. W 2021 roku wróciłem do Wielkiej Brytanii w połowie sezonu. Brałem udział w eliminacjach do Grand Prix, ale miałem wypadek. Złamałem rękę, straciłem kilka zębów i zaliczyłem chyba najgorszy wstrząs mózgu, jaki kiedykolwiek miałem. Prowadziłem rozmowy z dwoma zespołami, byłem gotowy do podpisania kontraktu, ale tak się nie stało. W efekcie sezon przegapiłem" - czytamy na profilu Wilsona-Deana.

ZOBACZ WIDEO: Magazyn PGE Ekstraligi. Dudek, Holder i Ferdinand gośćmi Musiała

W ubiegłym roku Nowozelandczyk znów podpisał kontrakt w Wielkiej Brytanii. Został reprezentantem Newcastle Diamonds, ale jego przygoda z tym zespołem długo nie trwała. Wilson-Dean pojechał bardzo słabe mecze, a na domiar złego doznał urazu obojczyka. Jakby tego było mało, klub zbankrutował i wycofał się z ligi, co zamknęło żużlowcowi drzwi do ligi brytyjskiej.

"Ponieważ nie jeździłem w drugiej lidze w 2019 i 2021 roku, Speedway Control Bureau podniosło moją średnią początkową z 6,5 do 8,75. Fakt, że miałem tak wysoką średnią oraz nie ścigałem się regularnie przez trzy lata oznacza, że nie znajdę pracy w brytyjskim żużlu. To zrozumiałe, że żaden menadżer nie da mi szansy, skoro moja średnia jest większa, niż realna wartość" - napisał żużlowiec.

Zawodnik nie ukrywa, że ściga się na żużlu z czystej przyjemności, którą czerpie z rywalizacji, a polityka, ma tu na myśli głównie regulaminy i podejście działaczy, skutecznie wyssała z niego przyjemność do speedwaya na Wyspach. To one uniemożliwiają obcokrajowcom złapać angaż w SGB Championship.

"Kiedy kluby żużlowe mówią, że desperacko szukają zawodników, bo nikt nie chce jeździć w Wielkiej Brytanii, to nie zawsze tak jest, że my nie chcemy tam jeździć. Po prostu podwyższa się średnie dla zagranicznych zawodników za każdy rok, w którym tam nie startujemy" - dodał.

W efekcie, kiedy nie oglądamy go na torach żużlowych, to były zawodnik m.in. Zdunek Wybrzeża Gdańsk i Kolejarza Rawicz realizuje się w innych sprawach.

"Skupiam się na byciu jak najlepszym tatą, jakim mogę być, a także na rozwijaniu biznesu, który założyłem pod koniec ubiegłego roku" - przyznał.

29-latek na razie nie myśli o tym, by zakończyć swoją sportową karierę. Tym bardziej że czekają go nowe wyzwania. Będzie ścigał się w zawodach grasstracka, czyli trawiastej odmianie ścigania w lewo. Chce tam czynić stałe postępy, które pozwolą mu wkrótce powalczyć o awans do Grand Prix w longtracku, czyli w wyścigach na długich torach.

Czytaj także:
Jako nastolatkowie stawali na podium IMŚ. Nie każdemu udało się zrobić karierę
Tyle mu wystarczyło, by przekonać do siebie mistrza Polski

KUP BILET NA 2024 ORLEN FIM Speedway Grand Prix of Poland - Warsaw -->>

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×