Polski mistrz po pijaku celował do portretu Stalina. Ludowa władza nie miała litości
Pionierskie lata żużla w Polsce to kopalnia anegdot. Jedna z nich dotyczy Tadeusza Wikaryjczyka. Zawodnik sprzeciwił się komunistom i w stanie wskazującym na spożycie alkoholu celował z wiatrówki do portretu Józefa Stalina. Został aresztowany.
Wikaryjczyk brał udział w mistrzostwach Polski w 1946 roku, w których zajął trzecie miejsce w klasie 350ccm. W kolejnym sezonie, już w Indywidualnych Mistrzostwach Polski w tej kategorii był bezkonkurencyjny. Wydawało się, że jego kariera rozwinie się i będzie on jednym z czołowych zawodników w kraju. Wszak dzięki swojej dobrej jeździe trafił z SSM Gdynia do CWKS Warszawa.
Wojskowy klub w tamtych czasach ściągał do siebie najlepszych zawodników. Pretekstem było odbycie służby. Taką drogą podążył też Wikaryjczyk. Jego przygoda z żużlem nie trwała jednak długo. Na torze prezentował się znakomicie, ale w 1950 roku podpadł komunistycznym władzom jednym - na tamte czasy kontrowersyjnym i odważnym - zachowaniem.
ZOBACZ WIDEO: Magazyn PGE Ekstraligi. Dudek, Holder i Ferdinand gośćmi MusiałaŻużlowcy mieli zatem kochać ludową ojczyznę, bić produkcyjne rekordy, brać udział w pochodach z okazji 1 maja, a także swoim zachowaniem legitymizować komunistyczny ustrój. Wielu zawodników przymykało na to oko. Chcieli zarabiać i utrzymać swoje rodziny. Inaczej postąpił Wikaryjczyk.
30-letni wówczas żużlowiec został przyłapany na tym, jak w stanie wskazującym celował z wiatrówki do portretu Józefa Stalina. Władza nie miała litości. Wikaryjczyk został aresztowany i nie miał czego szukać w żużlu. Po raz pierwszy o tej sytuacji napisano w latach dziewięćdziesiątych w książce "Żużlowe Vademecum".
Była to bez wątpienia bardzo barwna postać, która ze względu na swoje przekonania nie zrobiła kariery. Warto dodać, że był on pierwszym wśród żużlowców posiadaczem motocykla marki Jap.
Wikaryjczyk pochodził z przedsiębiorczej rodziny. Jego ojciec - Józef - prowadził w Gdyni rozlewnię piwa "Wikaryjczyk i Bojarski", która mieściła się przy ulicy Świętojańskiej 14. Przekonał żywiecki browar do współpracy, stając się jednocześnie jego pierwszym reprezentantem na terenie Gdyni.
Tadeusz Wikaryjczyk pomagał ojcu w prowadzeniu rozlewni, w której z biegiem czasu można było kupić słodycze, przyprawy i inne rzadko dostępne towary. Działała tam też Polska Państwowa Loteria Klasowa.
Ojca i syna łączyła pasja do sportów motocyklowych. Józef Wikaryjczyk był honorowym prezesem SSM Gdynia, w której startował jego syn. Tadeusz Wikaryjczyk występował też w rajdach, jak i zawodach szosowych. Maszynę, na której startował, wraz ze zwycięską szarfą można oglądać w gdyńskim muzeum motoryzacji, prowadzonym przez pasjonata Witolda Ciążkowskiego.
Czytaj także:
Nowe informacje z Piły! Chodzi o start klubu w drugiej lidze
Stal Gorzów zmobilizowała Jasińskiego. Będzie miał dwóch rywali do miejsca w składzie
KUP BILET NA 2024 ORLEN FIM Speedway Grand Prix of Poland - Warsaw -->>