Żużel. Niepokojące słowa ważnego partnera Unii. "Jeszcze ostateczne decyzje nie zapadły"
Unia Tarnów nie jest uznawana za faworyta 2. Ligi Żużlowej. Działacze chcą, by ich drużyna wygrywała mecze, chociażby na własnym torze. Zawodnicy celują w play-off. Martwią jednak słowa dyrektora generalnego Grupy Azoty.
Dyrektor generalny i członek zarządu Grupy Azoty Zbigniew Paprocki na antenie Radia RDN przyznał, że firma czuje się osamotniona w wspieraniu tarnowskiego sportu. Również żużla.
- Jest to dla nas w zarządzie sytuacja trudna i głęboko zastanawiamy się co dalej. Co prawda w zasadzie jesteśmy zdecydowani na kontynuowanie modelu z poprzedniego roku, że my na swoje barki bierzemy utrzymanie samej kadry zawodniczej, ale jeszcze ostateczne decyzje nie zapadły i oczekujemy na ruch ze strony innych podmiotów - dodał.
ZOBACZ WIDEO: Magazyn PGE Ekstraligi. Dudek, Holder i Ferdinand gośćmi MusiałaPaprocki podkreśla, że ważna będzie współpraca klubu z magistratem, a w tym aspekcie jest daleko od sytuacji, choćby średnio zadowalającej. A Grupa Azoty chce znaczącej poprawy, bo 5 tysięcy złotych, to jest kropla w morzu potrzeb. W porównaniu faworyci ligi mogli liczyć na dotację w wysokości 500-600 tysięcy.
- W Tarnowie nie wygląda to najlepiej tym bardziej, że klub de facto jest płatnikiem do miasta, gdyż utrzymanie stadionu i opłata za media jest na barkach spółki żużlowej. Klub dużo więcej musi do miasta wpłacić, niż uzyskuje jakiekolwiek wsparcia - skomentował Paprocki.
Czytaj także:
W marcu czeka nas dużo żużla. Sprawdź przedsezonowy rozkład jazdy
To był dla niego szok, co zrobił Woffinden!
Pomóż nam ulepszać nasze serwisy - odpowiedz na kilka pytań.