Żużel, żużel w Zakopanem... Pod Giewontem też się ścigano

Zdjęcie okładkowe artykułu: Materiały prasowe / Narodowe Archiwum Cyfrowe / Na zdjęciu: Rudolf Breslauer podczas zawodów w Zakopanem
Materiały prasowe / Narodowe Archiwum Cyfrowe / Na zdjęciu: Rudolf Breslauer podczas zawodów w Zakopanem
zdjęcie autora artykułu

Żużel i Zakopane? To połączenie wydaje się bardzo egzotyczne. A jednak w pionierskich latach polskiego żużla zawody obywały się też pod Giewontem. Zawodnicy rywalizowali na śniegu.

Przed wybuchem II wojny światowej żużel wyglądał zupełnie inaczej niż dzisiaj. Zawodnicy ścigali się na zdecydowanie dłuższych torach, do tego rywalizowali dosłownie na wszystkim, co miało silnik, dwa koła i kierownicę. Ze względu na różnice w pojemnościach silników wprowadzono też różne klasy. Inaczej wyglądało zabezpieczenie toru: często nie było nawet band. Do tego dochodzi kwestia nawierzchni. Nikt wtedy nie myślał o granicie czy sjenicie. Wystarczył żużel z ciepłowni, a nawet... śnieg.

W pionierskich latach polskiego żużla zawody organizowano praktycznie wszędzie. Turnieje odbywały się także w Zakopanem. Dziś trudno sobie wyobrazić, że żużlowcy przyjeżdżają na Podhale i startują w zawodach. Z miejsca spotkałoby się to z protestami ekologów, którzy zwracaliby uwagę na zakłócony spokój zwierząt mieszkających w Tatrzańskim Parku Narodowym. A i turyści woleliby spędzać swój urlop w ciszy niż słuchać warkotu motocykli.

Jednak w 1930 roku rzeczywistość była zupełnie inna. Żużel - i to na śniegu - nikomu nie przeszkadzał. Na początku marca Śląski Klub Motocyklowy zorganizował wyścigi motocyklowe na przykrytej białym puchem bieżni lekkoatletycznej. Tor na Stadionie Zimowym liczył 886 metrów, a zawodnicy ścigali się na dystansie 10 okrążeń.

ZOBACZ WIDEO: Patryk Dudek o swoich problemach. "Straszny moment życia i kariery"

W turnieju wystąpił m.in. późniejszy Indywidualny Mistrz Polski, Rudolf Breslauer. Wygrali Niemiec Hans Roeder, Marjan Ripper (Kraków), Ildefons Czerniak (Poznnań) oraz Rudolf Bogusławski (Katowice). Do tego przeprowadzono wyścigi skijoeringu - czyli rywalizację narciarzy jadących za motorem. Nie zabrakło też skoków w dal na motocyklu czy ścigania sidecarów. To był prawdziwy żużlowy piknik.

Rok później znów żużlowcy zawitali pod Giewont. "Na zawody zaproszono czołowych zawodników krajowych, ale przede wszystkim znakomitych gości z zagranicy, na czele z dwójką Austriaków: Leopoldem Killmeyerem i Martinem Schneeweissem. W pierwszym dniu rozegrano pięć biegów. W klasie 350 ccm zwyciężył Alfred Weyl. W finale na 500-tkach najszybszy okazał się Killmeyer" - relacjonuje Maciej Węgrzyn w książce "Dirt Track. Żużel lat przedwojennych".

26 lutego 1933 roku odbył się kolejny turniej w Zakopanem. Tym razem miał dużo niższą rangę, rozegrano tylko dwa biegi motocykli solo. I choć zawody cieszyły się niemałą popularnością, to jednak Zakopane nastawione było na turystykę i sporty zimowe, a nie na żużel. W dodatku dirt track był tylko dodatkiem, ciekawostką.

Później zawodów żużlowych w Zakopanem już nie organizowano. Po zakończeniu II wojny światowej nikt nie myślał o tym, by pod Giewontem znów przeprowadzić choćby pokazowe jazdy.

Czytaj także: Fatalny stan toru podczas GP Niemiec. Ostra krytyka pod adresem Phila Morrisa Motor wrócił na drugie miejsce. Tabela i statystyki PGE Ekstraligi

Źródło artykułu: WP SportoweFakty