Żużel. Tylu zawodników Unii Leszno jeździ w polskich zespołach. W nagrodę klub zapłaci karę

Unia Leszno od lat stawia na szkolenie i wypuszcza w świat swoich zawodników. Policzyliśmy, ilu wychowanków klubu startuje w innych zespołach. Liczba robi ogromne wrażenie i pokazuje, jakim absurdem jest kara nałożona niedawno na ten ośrodek.

Tomasz Janiszewski
Tomasz Janiszewski
Damian Ratajczak (w białym kasku) WP SportoweFakty / Michał Chęć / Na zdjęciu: Damian Ratajczak (w białym kasku)
Leszno to miejsce wyjątkowe na żużlowej mapie. Miasto liczące niewiele ponad 60 tysięcy mieszkańców od dekad kojarzy się z "czarnym sportem" i jest rozsławiane właśnie za sprawą sukcesów miejscowej Unii, najbardziej utytułowanego klub w historii tej dyscypliny w kraju. Może ona pochwalić się choćby aż osiemnastoma złotymi medalami za zwycięstwo w lidze. We wszystkich kategoriach zaliczyła ponad sto pierwszych miejsc zespołowych oraz indywidualnych.

Zarazem przez lata zapracowała na to, by być uznawaną za czołowy, a w ostatnich kilkunastu za po prostu najlepiej szkolący młodzież ośrodek. A Roman Jankowski, ikona i legenda Unii jako zawodnik, to być może najlepszy trener żużlowy w Polsce. Dowodzą temu dokonania jego podopiecznych tak jako juniorów, jak i potem jako seniorów.

Co bardzo ważne, liczba tych, którzy w ciągu ostatnim ćwierćwieczu zdali licencję w barwach Unii i są czynnymi zawodnikami, bije na głowę inne kluby. W tym momencie w kadrach drużyn ze wszystkich trzech szczebli ligowych w kraju znajduje się ich ponad dwudziestu. Żaden inny ośrodek nie może równać się pod tym względem z Lesznem. Byłby on pewnie jednym, który byłby w stanie z tych najlepszych wystawić zespół zdolny walczyć o mistrzowski tytuł.

Markę w wychowywaniu adeptów na żużlowców Unia wyrobiła sobie szczególnie w ostatnich kilkunastu latach, gdy mnóstwo klubów zaniechało proces rozwoju młodzieży, szukając na tym polu oszczędności lub po prostu ustalając inne priorytety w zarządzaniu zasobami ludzkimi. Tymczasem w środowisku leszczyńskim cały czas inwestowano w najmłodszych, ucząc ich żużlowego abecadła i traktując jako przyszłość klubu.

Odkąd Ekstraliga Żużlowa oficjalnie stała się zawodową, czyli od 2007 roku, nikt nie zdobył więcej złotych medali w DMP od Unii. Wygrała ona ligę siedem razy, z czego w latach 2017-2020 robiła to rokrocznie. I w każdym z tych sukcesów znaczącą rolę odgrywali właśnie jej wychowankowie. W większości sezonów ogromnym wsparciem była młodzież, bez której zdobywanie złotych medali mogłoby stać się niemożliwe.

ZOBACZ WIDEO: Jacek Gajewski mówi o błędzie Apatora. Tej osoby brakuje w klubie?

Dla przykładu Bartosz Smektała i Dominik Kubera zdobywali laury nie tylko w turniejach indywidualnych czy drużynowych do lat 21, ale przez lata pomagali wydatnie wygrywać drużynie w PGE Ekstralidze. Doszło do tego, że Daniel Kaczmarek, który zdobył dwa tytuły młodzieżowego indywidualnego mistrza Polski, mając taką konkurencję, postanowił zmienić klub. A przecież niedługo wcześniej, także jako juniorzy, wydatną rolę w sukcesach Byków odegrali bracia Piotr i Przemysław Pawliccy oraz Tobiasz Musielak.

O tym, jak skuteczny jest wielkopolski klub w wychowywaniu zawodników, świadczy również fakt, że ci, którzy kontynuują obecnie swoje kariery w innych klubach, zwykle stanowią o ich sile. Kubera to czołowa postać ubiegłorocznego triumfatora DMP z Lublina i świeżo upieczony drużynowy mistrz świata. Piotr Pawlicki, przez lata kapitan Unii, to ważne ogniwo innej potęgi, tj. tej z Wrocławia. Jego starszy brat oraz Musielak to z kolei czołowe postaci 1. Ligi. Dobrze radzi sobie też na tym poziomie Kaczmarek, a przecież są jeszcze solidni Szymon Szlauderbach czy aktualnie startujący w 2. Lidze Marcin Nowak.

Z Leszna niektórzy potrafią odejść jeszcze za czasów młodzieżowca, by nie być na rezerwie i aby móc regularnie się ścigać. Dla przykładu Kacper Pludra odnalazł się w Grudziądzu, a Krzysztof Sadurski w Krośnie. Maksym Borowiak ściga się z niezłym skutkiem na wypożyczeniu w Zielonej Górze. A Unia i tak cały czas ma, w kim wybierać, jeśli mówimy o startach w PGE Ekstralidze, U-24 Ekstralidze czy Drużynowych Mistrzostwach Polski Juniorów.

Na koniec mamy do czynienia z absurdem, że na uznawany przez wielu za wzór ośrodek z Leszno, zdaniem PZM, należy nałożyć karę za... realizację regulaminu szkoleniowego. W podobnym położeniu znalazły się zresztą te z Ostrowa, Grudziądza czy Gorzowa, gdzie także wykłada się ogromne kwoty na pracę z adeptami, chcąc być w dłuższej perspektywie wymienianym jednym tchem z Unią. Sytuacja bezsprzecznie jest kuriozalna, jeśli spojrzy się, jakie owoce żmudnej i niełatwej pracy zbierają już powoli wszystkie te kluby.

CZYTAJ WIĘCEJ:
Kolejny zawodnik z porozumieniem w Unii Leszno! Ważny komunikat po meczu
Słodki rewanż Sparty na Unii na jej torze! Faworyt ligi wrócił na zwycięską ścieżkę


KUP BILET NA 2024 ORLEN FIM Speedway Grand Prix of Poland - Warsaw -->>

Czy Unia Leszno to najlepiej szkolący klub żużlowy w Polsce?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×