Żużel. Menedżer ostro o Apatorze: Może lepiej zająć się czymś innym

- Nie chcę obrażać zawodników, ale to było naprawdę żenujące - mówi o postawie For Nature Solutions KS Apatora Jacek Gajewski. Torunianie przegrali na wyjeździe z Betard Spartą 39:51, mimo że gospodarze musieli radzić sobie bez trzech zawodników.

Jarosław Galewski
Jarosław Galewski
Paweł Przedpełski WP SportoweFakty / Michał Krupa / Na zdjęciu: Paweł Przedpełski
Do niedzielnego meczu na Stadionie Olimpijskim Betard Sparta przystąpiła bez Taia Woffindena. Później kontuzji nabawił się Maciej Janowski, a chwilę później urazu doznał Charles Wright. Wydawało się, że w obliczu takich ubytków wrocławianie nie będą w stanie obronić prowadzenia. Apator jechał jednak fatalnie i przegrał aż 39:51.

- Nie chcę obrażać zawodników, ale to było naprawdę żenujące. Torunianie zawiedli na całej linii. Nie widziałem w ich poczynaniach motywacji. Ta drużyna nie gryzła toru i tego nie mogę zrozumieć. Przecież byli o krok od finału. Mieli podane wszystko na tacy. A tymczasem słyszałem wypowiedzi, że do wszystkiego zespół podchodził bez presji. Jak można jechać takie spotkanie bez presji? Jeśli tak było, to lepiej zająć się czymś innym. Takie opowieści to dla mnie zwykłe bajdurzenie - przyznał Jacek Gajewski.

Bohaterem wrocławian został zdobywca siedmiu punktów Kevin Małkiewicz. 16 - letni junior wypożyczony z ZOOleszcz GKM-u jest wychowankiem Roberta Kościechy, a więc trenera, któremu toruński klub kilka lat temu podziękował za współpracę.

ZOBACZ WIDEO: Magazyn PGE Ekstraligi. Gośćmi: Witkowski, Lampart, Kubera
- Jego jazda jest dla mnie obrazkiem tego meczu. Dla Roberta nie było miejsca w Toruniu, bo klub postawił na inne rozwiązania personalne. Od tego czasu w Apatorze mają problemy z juniorami. Przykładem niech będzie Krzysztof Lewandowski, który w mojej ocenie jeździł zdecydowanie lepiej w sezonie, kiedy debiutował - zauważył Gajewski.

- Z kolei Robert w Grudziądzu pracuje już ponad pięć lat i każdy widzi efekty. Nie chodzi tylko o Małkiewicza, ale także innych chłopaków, których prowadzi. Ja mam satysfakcję, bo w 2016 roku namówiłem go, żeby wziął się za trenerkę. Cieszę się, bo ma predyspozycje. No i wtedy był jeszcze w Toruniu. Ostatni medal zdobywaliśmy razem - zaznaczył były menedżer.

Gajewski nie ukrywa, że Małkiewicz imponuje mu nie tylko postawą na torze, ale także tym, jak radzi sobie z presją w tak młodym wieku. - Jedzie bez kompleksów, ale robi to mądrze. Cały czas panuje nad motocyklem i nie stwarza niebezpiecznych sytuacji. Na pewno ma sporo do poprawy. Czasami brakuje mu jeszcze, żeby utrzymać tempo na trzecim czy czwartym okrążeniu. To jednak przyjdzie z czasem. Poza tym imponuje mi jego odporność psychiczna. Widać, że PGE Ekstraliga nie robi na nim wielkiego wrażenia. Kevin potrafi przyjść w trakcie meczu do wywiadu, rzucić żartem, a później wsiąść na motocykl i skutecznie jechać. A pamiętajmy, że to nie był byle jakie spotkanie. We Wrocławiu mieliśmy pełen stadion i walkę o finał ligi, a on nic sobie z tego nie robił. Od Roberta słyszałem, że bardziej gotuje się na imprezach juniorskich, kiedy przegrywa z młodzieżowcami innych ekip. To też dobre, bo widać, że ma ambicję - podsumował Gajewski.

Zobacz także:
Oto terminarz finałów PGE Ekstraligi
Janowski musi przejść operację

KUP BILET NA 2024 ORLEN FIM Speedway Grand Prix of Poland - Warsaw -->>

Czy zgadzasz się z Jackiem Gajewskim?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×