Przylatuje do Polski, pracuje 2 godziny i wystawia fakturę na 66 tys. zł

Zdjęcie okładkowe artykułu: Instagram / natascha_ohlin / Na zdjęciu: Nicki Pedersen z partnerką
Instagram / natascha_ohlin / Na zdjęciu: Nicki Pedersen z partnerką
zdjęcie autora artykułu

Żadna tajemnica, że żużlowiec to bardzo dobrze płatna profesja, zwłaszcza jeśli startuje się na wysokim poziomie w polskiej lidze. Stawki są kosmiczne, na czym korzysta Nicki Pedersen.

W tym artykule dowiesz się o:

Nazwiska Nickiego Pedersena kibicom żużla nie trzeba przedstawiać. Duńczyk jest jednym z najlepszych zawodników wszech czasów. Na koncie ma trzy indywidualne (2003, 2007, 2008) i cztery drużynowe (2006, 2008, 2012, 2014) mistrzostwa świata.

Największe pieniądze - podobnie zresztą jak wszyscy najlepsi żużlowcy świata - zarabia w Polsce. Przy czym w ostatnich dwóch latach był na "promocji" w ZOOleszcz GKM-ie. W Grudziądzu dostał warunki: "tylko" 680 tys. zł za podpis pod kontraktem i 6 tys. zł za punkt.

"Tylko", bo przecież czołowi zawodnicy globu potrafią zarabiać ponad 10 tys. zł za każdy zdobyty punkt. Nicki Pedersen w dwóch minionych sezonach notował średnio 11 oczek na mecz, co daje nam wynagrodzenie na poziomie 66 tys. zł za każde trwające ok. 2 godziny spotkanie żużlowe.

ZOBACZ WIDEO: Koniec kariery, spokój czy nowy impuls. Czego potrzebuje Tai Woffinden?

Przy takich warunkach finansowych Pedersenowi bez wątpienia opłaca się przylatywać do Polski z Danii, gdzie na co dzień mieszka, zrobić swoje i po dwóch godzinach wystawić fakturę na kilkadziesiąt tysięcy złotych. Żyć nie umierać. Dzięki pracy w naszym kraju stał się milionerem.

Trzeba przyznać, że stawka 33 tys. zł na godzinę robi wrażenie, choć należy przy tym podkreślić, że nie jest to pensja "na czysto". Pedersen musi z niej opłacić mechaników i zakupić sprzęt, który do najtańszych nie należy. Nie zmienia to faktu, że w kieszeni zostają mu ogromne pieniądze, to tu dorobił się ogromnego majątku.

Pedersenowi powodzi się sportowo, jest też szczęśliwy w życiu prywatnym. Od pewnego czasu spotyka się ze swoją rodaczką Anną Nataschą Ohlin Hoe. Ona była przy nim w trudnych momentach, gdy słynny żużlowiec borykał się z poważną kontuzją.

Nim serce duńskiego mistrza skradła Anna Natascha Ohlin Hoe, Nicki Pedersen spotykał się z Helene Huttmann. To był burzliwy związek, który w końcu się rozpadł. Kobieta miała na sportowca destrukcyjny wpływ - spędzał kolejne wieczory na romantycznych kolacjach i imprezach, odstawiając żużel na dalszy plan. W końcu rozstał się z Helene, rozpoczynając nowy etap.

Zobacz też: Quiz. Sprawdź swoją wiedzę o żużlu! Żużel doczeka się reprezentanta Japonii? "Byłbym bardzo szczęśliwy"

Źródło artykułu: WP SportoweFakty
Komentarze (15)
avatar
komentejtor
29.02.2024
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Ach jak sprytnie temat PIENIĘDZY zestawiony ze zdjęciem cycatej żony. No bo jak kasa... to i baba, nie? SyFowy toksyczny przekaz... ale na kibiców żużla to działa, bo to zacofańcy i seksiści.  
avatar
Adol Hulor
27.02.2024
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
A w Danii pewnie mu jakieś grosze płacą.  
avatar
Möchomorek
27.02.2024
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
OK, zarabia dużo, ale czy ktoś bierze pod uwagę, że: Musi zapłacić za przeloty i dojazdy, musi opłacić mechaników, hotele dla całej ekipy włącznie z wyżywieniem. Musi kupić i serwisować silniki Czytaj całość
avatar
Jan Malinowski
27.02.2024
Zgłoś do moderacji
4
3
Odpowiedz
I na takie sku..... stwo nie ma rady? To jest jawna kradzież. Gni da podpisując taki kontrakt powinna zdy chać w kryminale.  
avatar
sparki
26.02.2024
Zgłoś do moderacji
3
2
Odpowiedz
I jeszcze jedno,dlaczego dopuszcza sie takiego dziennikarskiego gniota do publikowania takich pseudo artykułów, zajmij się człowieku czymś innym,bo w tej materii jesteś narazie dnem.