Ten projekt wzbudza gigantyczne kontrowersje. Szykuje się niespodziewana zmiana

Jeszcze kilka miesięcy temu wydawało się, że nie ma odwrotu od radykalnej zmiany, a już od 2025 roku każdy klub PGE Ekstraligi będzie musiał wystawiać na pozycjach juniorskich przynajmniej jednego wychowanka. Nagle doszło jednak do zmiany koncepcji.

Mateusz Puka
Mateusz Puka
Jack Holder i Fredrik Lindgren WP SportoweFakty / Michał Chęć / Na zdjęciu: Jack Holder i Fredrik Lindgren
W tym momencie ruszają poważniejsze prace nad zmianą regulaminu mającą promować wychowanków i gratyfikować kluby, które odważnie stawiają na szkolenie. Całkiem jednak możliwe, że zmiany nie będą aż tak radykalne, jak wydawało się to jeszcze do niedawna.

Przypomnijmy, że jeszcze w ubiegłym sezonie kluby PGE Ekstraligi otrzymały jasne sygnały, że już od sezonu 2025, każdy zespół będzie musiał posiadać w składzie co najmniej jednego młodzieżowca wychowanka. Taka rewolucja miała być domknięciem budowanego od lat systemu szkolenia i miała sprawić, że kluby nie skupiałyby się już tylko na szkoleniu na ilość, ale na jakość. Owoce pracy w szkółce mielibyśmy bowiem oglądać co weekend podczas najważniejszych meczów.

W środowisku rozgorzała bardzo poważna dyskusja na ten temat, a wśród krytyków rozwiązania był choćby Marek Cieślak, który przepowiadał, że taka zmiana może wywołać jeszcze większą awanturę niż ostatnia wojna o opłaty szkoleniowe.

ZOBACZ WIDEO: Słaby sezon 2023 Patryka Dudka. Jak odbudować jego formę?

- Moim zdaniem to jak zabawa prądem, który w każdej chwili może nas porazić. Wprowadzenie obowiązkowych wychowanków będzie musiało odbić się na poziomie rozgrywek, a może nawet doprowadzić do przypadków jej ośmieszenia - mówił legendarny szkoleniowiec, a obecnie ekspert Canal+. Podobnych głosów było zresztą więcej i być może to właśnie one sprawiły, że dziś poważniej brane pod uwagę jest inne rozwiązanie.

Nieoficjalnie mówi się o tym, że warto przemyśleć to, by zamiast narzucania na kluby kolejnego obowiązku, po prostu wynagradzać finansowo tych, którzy szkolą najlepiej. Wzorem może być choćby PKO Ekstraklasa, w której od lat obowiązuje Pro Junior System. System sprawdza się doskonale, bo uzależnia część wypłaty od organizatora rozgrywek właśnie promowania własnych zawodników. Kluby więc same mogą zdecydować, czy wolą wystawiać młodego wychowanka i liczyć na większe pieniądze, czy może zatrudnić w to miejsce kogoś innego.

W tym momencie podział pieniędzy w PGE Ekstralidze jest zupełnie inny, a poza medalistami, wszyscy mogą liczyć na dokładnie takie same wypłaty. Całkiem możliwe, że w kolejnych latach, to może się zmienić, a sprawy szkoleniowe mogą mieć znacznie większe znaczenie dla budżetów poszczególnych klubów.

Takie rozwiązanie najbardziej ucieszy oczywiście Platinum Motor Lublin, który w ostatnich latach nie może pochwalić się na tym polu gigantycznymi sukcesami i to ten klub najbardziej ucierpiałby na wprowadzeniu bezwzględnego obowiązku posiadania wychowanka młodzieżowca. W tegorocznej PGE Ekstralidze wychowanka na pozycji juniorskiej nie będzie mieć także Enea Falubaz Zielona Góra.

Mateusz Puka, dziennikarz WP SportoweFakty

Czytaj więcej:
Poseł debiutant bez ogródek: Bezczelności, tupetu i agresji jest w sejmie bardzo dużo
Polski mistrz odnaleziony. "Zbliżałem się do Boga"

KUP BILET NA 2024 ORLEN FIM Speedway Grand Prix of Poland - Warsaw -->>

Czy podoba ci się nowy pomysł na promowanie wychowanków w PGE Ekstralidze?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×