Senator KO dopiął swego. Państwowi giganci zakręcają kurek z pieniędzmi

W ostatnich miesiącach o żużlu mówiło się przede wszystkim w kontekście wielkich pieniędzy. Teraz dobra passa wydaje się kończyć, a do klubów docierają bardzo pesymistyczne sygnały od ich największych sponsorów. Winnym ma być jeden z polityków.

Mateusz Puka
Mateusz Puka
Władysław Komarnicki PAP / Marcin Obara / Na zdjęciu: Władysław Komarnicki
Jak udało nam się ustalić, tylko w ostatnich tygodniach z polskiego żużla "odpłynęło" nawet 7,5 mln złotych. To wszystko efekt kłopotów finansowych Grupy Azoty i decyzji władz tej spółki dotyczącej ograniczenia środków na sponsoring sportu. W zeszłym tygodniu "zmiany w polityce sponsoringowej" ogłosiły także władze kolejnego potentata, czyli spółki Enea. W kolejce już czeka Tauron.

Pech chciał, że akurat każda z tych spółek była bardzo aktywna we wspieraniu żużla. Grupa Azoty od lat praktycznie w pojedynkę utrzymywała Unię Tarnów, a suma sponsoringu wynosiła w tym przypadku nawet 3,5 mln złotych. Teraz już wiadomo, że potentat chemiczny nie będzie kontynuował tej współpracy, a w efekcie klub jest bliski decyzji o wycofaniu się z rozgrywek zaledwie kilka dni przed startem sezonu.

Jeszcze większe problemy mogą wiązać się z odejściem od wspierania żużla przez Eneę. Spółka w ubiegłym sezonie wydała ponad milion złotych na wspieranie NovyHotel Falubazu Zielona Góra w drodze po awans do PGE Ekstraligi. Dużym beneficjentem była także Polonia Piła, która po nagłym wycofaniu się głównego sponsora została bez 30 procent budżetu. Wsparcie tej spółki w przypadku pilskiego żużla szacowane było na około 600 tysięcy złotych. Spółka w mniejszy sposób wspierała też inne kluby jak choćby PSŻ Poznań, Fogo Unię Leszno, czy ebut.pl Stal Gorzów.

ZOBACZ WIDEO: Żużel. Syn Leigh Adamsa w roli mechanika. Pomaga gwieździe z Grand Prix

Tydzień temu nowe stroje na sezon 2024 zaprezentowali działacze Tauron Włókniarza Częstochowa, ale może się okazać, że częstochowianie też się pospieszyli. Nieoficjalnie wiadomo, że nowa umowa ze spółką Tauron nie jest jeszcze gotowa, a do klubu docierają sygnały, że nie wydaje się to tak oczywiste jak jeszcze kilka tygodni temu. W tym przypadku też mowa o naprawdę dużych pieniądzach, bo przynajmniej milionie złotych rocznie.

Złość działaczy skierowana jest nie tyle na nowe władze poszczególnych spółek, co na senatora Władysława Komarnickiego. To właśnie on z ramienia nowej władzy najmocniej zaangażował się - jak sam mówił - w walkę z różnymi patologiami we wspieraniu sportu przez spółki Skarbu Państwa. Część środowiska uważa jednak wprost, że kierował się zwykłą zazdrością i robił wszystko, by osłabić ligowych rywali swojej ukochanej Stali Gorzów.

Problem jednak w tym, że senator Koalicji Obywatelskiej miał na myśli głównie Orlen Oil Motor Lublin, a akurat ten ośrodek - przynajmniej na razie - wydaje się niezagrożony nagłym odejściem najważniejszych sponsorów. Władze klubu postarały się bowiem o podpisanie długoletnich umów i w najbliższych latach wciąż będą hegemonem rozgrywek. Ostatecznie więc brak przedłużenia współpracy z PKO BP, czy Lotto nie wpłyną w żaden sposób na funkcjonowanie klubu.

Na zarzuty środowiska senator Komarnicki odpowie w czwartkowym Magazynie PGE Ekstraligi na WP SportoweFakty o godz. 13.00.

Gigantyczny problem mają za to mniejsze kluby. Zawirowania w spółkach Skarbu Państwa sprawiły, że z rozgrywek Krajowej Ligi Żużlowej wycofały się już dwie drużyny, a obecnie start potwierdziło tylko pięć klubów, z czego dwa zagraniczne. Takiej terapii szokowej w polskim żużlu nikt się nie spodziewał.

Mateusz Puka, dziennikarz WP SportoweFakty

Czytaj więcej:
Stal Gorzów minimalnie lepsza od Unii Leszno
PSŻ Poznań pokonał Wilki Krosno

KUP BILET NA 2024 ORLEN FIM Speedway Grand Prix of Poland - Warsaw -->>

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×