BSPA: Nasz wniosek odnośnie dzikiej karty został odrzucony

Spore zamieszanie wywołała decyzja o przyznaniu dzikiej karty dla Chrisa Harrisa na Grand Prix Wielkiej Brytanii. Zawiedziony nominacją "Bombera" był Scott Nicholls, który liczył na występ w Cardiff.

Łukasz Witczyk
Łukasz Witczyk

Od kilku lat w Wielkiej Brytanii panował zwyczaj, że o dzikiej karcie na brytyjską rundę Grand Prix decydujący wpływ miał finał Indywidualnych Mistrzostw Wielkiej Brytanii. Zawodnik spoza cyklu GP, który w tych zawodach zajmował najwyższe miejsce otrzymywał zaproszenie na turniej w Cardiff. W tym roku postąpiono inaczej, a najbardziej zawiedziony takim obrotem sprawy był Scott Nicholls, który dał upust swoim emocjom na Twitterze. "Fantastycznie, że BSPA powiadamia pozostałych z nas o wyborze dzikiej karty za pośrednictwem Sky sports. Co za bałagan! Wielkie rozczarowanie to mało powiedziane" - napisał Brytyjczyk.

Na reakcję BSPA nie trzeba było długo czekać. Stowarzyszenie Brytyjskich Promotorów przyznaje, że to nie ono podjęło decyzję odnośnie dzikiej karty dla Chrisa Harrisa. - BSPA nie miało wpływu na dziką kartę dla Harrisa. Złożyliśmy wniosek do FIM i BSI, aby wzorem lat poprzednich, dziką kartę otrzymał zwycięzca finału, lub zawodnik, który w przypadku triumfu Woffindena będzie najwyżej sklasyfikowany. Nasz wniosek został jednak odrzucony, a decyzję podjęło FIM w porozumieniu z BSI. Życzymy Chrisowi jak najlepszego występu na torze w Cardiff. Finał mistrzostw Wielkiej Brytanii będzie decydował tylko o tytule najlepszego jeźdźca kraju. Jest kilku zawodników, którzy chcą zdobyć to trofeum i zapowiada się ciekawy turniej - powiedział Alex Harkess, prezes stowarzyszenia.

Pomóż nam ulepszać nasze serwisy - odpowiedz na kilka pytań.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×