Podatki mogą zabić żużel. Zawodnicy chcą rozmów z Ministerstwem Sportu!

Zawodnicy są przerażeni wyrokiem NSA dotyczącym rozliczeń podatkowych. Żużlowcy już teraz zapowiadają, że zrobią wszystko, aby sprawą zajęło się Ministerstwo Sportu.

Jarosław Galewski
Jarosław Galewski

NSA wydał wyrok w sprawie Adama Skórnickiego. Zgodnie z jego treścią, zawodnicy nie mogą rozliczać się jak każda osoba prowadząca działalność gospodarczą. To może oznaczać dla nich milionowe straty. Cała sprawa wywołała duże poruszenie w środowisku żużlowym. - Komuś, kto obserwuje to z boku, może być ciężko zrozumieć całą sprawę. Żużlowcy rozliczali się od dawna w sposób, który narzuciła im ustawa. Robili to też tak, jak pozwalały im na to przepisy dotyczące prowadzenia działalności gospodarczej. Spełniali naprawdę wszystkie wymogi ustawy. Tak jak w każdym innym zawodzie, mogli prowadzić taką działalność i z tego korzystali. Trudno zrozumieć wyroki, które zapadły - powiedział w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl Krzysztof Cegielski.

Jeżeli kwestia rozliczeń i związana z nimi dopłata nieuiszczonych podatków będzie dotyczyć coraz większej liczby żużlowców, to problem stanie się zdecydowanie bardziej poważny i może doprowadzić do wielu negatywnych konsekwencji. - Dotyczy to coraz większego grona zawodników. Po takich wyrokach może okazać się, że ich liczba będzie lawinowo rosnąć. Cała dyscyplina stanie wtedy nad przepaścią. Kary, które grożą zawodnikom, a w konsekwencji także klubom, nie będą przez kogokolwiek możliwe do udźwignięcia - przekonuje "Cegła". - Wyciągnięcie kwot na kary, o których mówimy, to problem dla wszystkich. Najsłabsi mają najmniej pieniędzy. W przypadku najbogatszych mówimy z kolei o ogromnych sumach, których nawet oni nie mają w swoich kieszeniach - dodaje Cegielski.

Jak przekonuje nasz ekspert, który na co dzień broni również interesu żużlowców, problemem w temacie rozliczeń podatkowych jest brak jednoznacznej interpretacji. - Każdy urząd podchodzi do tego inaczej. Są zawodnicy, których się kontroluje i nikt się ich nie czepia. W innych miastach zdarzają się jednak przypadki, że niektóre rozliczenia są poddawane pod wątpliwość. Mamy też urzędy, które kompletnie negują sposób, w jaki rozliczają się żużlowcy. Sytuacja jest skomplikowana od dawna - wyjaśnia nasz rozmówca.

Cegielski nie ma jednak wątpliwości - funkcjonowanie w formie działalności gospodarczej to jedyny możliwy wariant w czarnym sporcie. Żużlowcy to grupa specyficzna, która różni się od innych sportowców. Zawodnicy zatrudniają mechaników, księgowych i dlatego są zmuszeni działać na takich zasadach jak dotychczas. Problemów jest jednak znacznie więcej. - Jest wiele ciekawych kwestii, o których warto wspomnieć. Podam przykład - znam jednego zawodnika, któremu nałożono zaległy podatek do zapłaty. On jednak stara się w związku z tym o zwrot VAT-u. Jeśli rozliczał się niesłusznie, to jest on większy od tego podatku, który ma zapłacić. Czy odzyska jednak VAT? To już duża niewiadoma - przekonuje Cegielski.

Nasz ekspert nie ma wątpliwości, że sytuacja, w której znaleźli się żużlowcy, to pokłosie praktyk stosowanych przez innych sportowców, którzy również postanowili rozliczać się jak przedsiębiorcy prowadzący działalność gospodarczą. Sprawę postanowiono ukrócić, ale w ocenie Cegielskiego wykorzystane do tego złe narzędzia. - Żużlowcy są specyficzną instytucją. Wszystkie koszty są po ich stronie. Owszem, pieniądze pochodzą też z klubów, ale to zawodnik musi później zatrudnić mechanika czy księgową i wszystkie inne osoby, które są niezbędne dla jego działalności. To właśnie w ten sposób powstają przecież kilkuosobowe firmy. Czasami jest w nich nawet kilkanaście osób. Powiem szczerze, że pod względem prawnym dla zawodników rodzi się też problem, jak zatrudnić niektóre osoby. Do tej pory było tak, że żużlowcy odprowadzali podatki za swoich mechaników. Ktoś podjął decyzję, która może doprowadzić do tego, że żużlowcy i ich współpracownicy będą uciekać z Polski, żeby poradzić sobie z tym tematem - zwraca uwagę Cegielski.

Co ciekawe, sprawa może już wkrótce nabrać wymiaru politycznego. Żużlowcy coraz bardziej obawiają się o swoją przyszłość i oczekują, żeby ich tematem zajęło się między innymi Ministerstwo Sportu. - W sprawę obiecali zaangażować się parlamentarzyści i osoby związane z Ministerstwem Sportu czy Finansów. Ta sytuacja, która jest teraz, już tego naprawdę wymaga. Twórców wyłączono z tej ustawy, a tych, którzy zatrudniają wiele osób, wciąż się czepia. Mamy w najbliższym czasie umówione spotkania z tymi, którzy są w stanie poradzić coś w tej kwestii. Potrzeba interwencji w ministerstwach, o których wspomniałem. Pewne sugestie muszą zostać w odpowiednią stronę skierowane. Zawodnicy zostali naprawdę niesprawiedliwie potraktowani. Podało im się pewien instrument, a teraz okazało się, że wpadli w pułapkę. Wiele spotkań mieliśmy już wcześniej obiecanych. Czekamy na realizację. Zajmę się tym teraz osobiście, żeby jeszcze bardziej zintensyfikować te działania. Do tej pory dużo rzeczy się rozmywało. Wiele osób coś sugerowało, deklarowało wsparcie, ale jak widać temat wygląda zupełnie inaczej. Jeśli będzie trzeba, to przykładem innych grup społecznych, usiądę znowu na wózek i będę strajkować pod Sejmem czy w Sejmie - wyjaśnia Cegielski.

- Powiem szczerzę, że liczę też na wsparcie wszystkich władz żużlowych - PZM i Ekstraligi. To nie dotyczy konkretnego zawodnika czy danego klubu. Mówimy o interesie dyscypliny. To może dotknąć wszystkich. Konsekwencje może odczuć każdy i dlatego bardzo ważne jest zaangażowanie całego środowiska - zakończył ekspert portalu SportoweFakty.pl.

Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas! 

Żużlowcy muszą oddać miliony?! Niekorzystny wyrok NSA problemem dla żużla!

KUP BILET NA 2024 ORLEN FIM Speedway Grand Prix of Poland - Warsaw -->>

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×