Borys Miturski w składzie Włókniarza? Niewykluczone!
Wychowanek częstochowskich Lwów otwarcie przyznaje, że od dwóch lat nie brał udziału w zawodach ligowych. Mimo to w Częstochowie rozpatruje się możliwość jego startu w ENEA Ekstralidze!
Sporadycznie korzystając z okazji Borys Miturski bierze udział w treningach organizowanych na częstochowskim obiekcie. W piątek wystartował w barwach Lwów w meczu towarzyskim z ŻKS ROW-em Rybnik i… był najlepszym zawodnikiem dnia! Zwykło się mawiać, że jedna jaskółka wiosny nie czyni, ale w obecnej trudnej sytuacji Lwów (kontuzjowani są Grigorij Łaguta i Grzegorz Walasek) częstochowianie na poważnie myślą o daniu szansy swojemu wychowankowi. - Już od paru tygodni myślałem o tym, aby z niego skorzystać. Niewykluczone, że tak się wkrótce stanie. Naturalnie nie w najbliższym spotkaniu, bo na to jest już za późno, ale kto wie, czy nie wywalczy sobie miejsca w składzie na mecz z Wybrzeżem Gdańsk - powiedział trener KantorOnline Viperprint Włókniarza Częstochowa, Roman Tajchert.
Szkoleniowiec biało-zielonych jest zdziwiony, że Borys Miturski nie posiada kontraktu z częstochowskim klubem. - Nie wiem dlaczego Borys został odstawiony na bok. Oficjalnie jest on zawodnikiem GKM-u Grudziądz, ale przecież można było przenieść go do Częstochowy. Kto wie, czy nie byłby straszakiem dla innych zawodników - oznajmił.
Sam zainteresowany z wielką skromnością wypowiada się na swój temat. Ponadto zachowuje duży dystans do ostatnich wydarzeń. - Co można powiedzieć na mój temat, skoro od dwóch lat nie wystąpiłem w żadnym meczu ligowym? Ciężko to wszystko przychodzi. Pojawia się stres. Jak tyle się nie jeździ, tylko raz na 3, czy 4 tygodnie to ta jazda pozostawia wiele do życzenia - stwierdził Borys Miturski. - W piątek po prostu mi się udało. Pracowałem nad silnikami od 6 rano z moim tatą i sprzęt miałem bardzo dobrze przygotowany. To też pokłosie tego, że od jakiegoś czasu przygotowuję motocykle naszym młodym chłopakom we Włókniarzu i zaobserwowałem, co zdaje egzamin, a co nie. Nawiązując do treningu z Rybnikiem, silnik miałem bardzo szybki. Puszczałem sprzęgło na starcie i jechałem do przodu - dodał.
Wychowanek Lwów w podobnym tonie skomentował wieści dotyczące jego ewentualnego startu w ENEA Ekstralidze. - Fajnie by było, ale musiałbym jeszcze sporo potrenować, by konkretnie wczuć się w jazdę. Ponadto musiałbym przygotować jeszcze jeden taki dobry silnik, jak ten na piątkowy trening i jechać swoje. Przynajmniej utrzymałbym licencję… A tak, sam nie wiem, czy definitywnie kończyć, czy jeszcze próbować. Ten żużel cały czas we mnie siedzi. Od rana do nocy w głowie jest żużel, żyję tym sportem. Chłopaki dzwonią, jestem do dyspozycji i pomocy. Nie potrafię się od tego uwolnić - powiedział Miturski.KUP BILET NA 2024 ORLEN FIM Speedway Grand Prix of Poland - Warsaw -->>