Robert Noga: Żużlowe podróże w czasie (135): Ostatnie "stalowe" złoto
O Drużynowe Mistrzostwo Polski zaciekle rywalizują dwie drużyny: Stal Gorzów i Unia Leszno. Wreszcie w meczu o wszystko spotykają się w Gorzowie. Tak będzie dziś wieczorem. I tak było 31 lat temu.
A jak wyglądało przebiegał mecz? Oddajmy głos kronikarzowi gorzowskiego żużla Janowi Delijewskiemu, który tak go opisał w książce "Żużel nad Wartą 1945-1989": - Do Gorzowa przyjechało z Leszna kilka tysięcy kibiców. Stadion dosłownie pękał w szwach. Zabrakło biletów, a ceny programów u tzw. koników przekraczały ceny biletów. Do dziewiątego biegu rywalizacja była niezwykle wyrównana, a stan meczu remisowy. Dopiero w dziesiątym wyścigu gorzowianie uzyskali przewagę, którą systematycznie powiększali, zwyciężając w końcu Unię. Ostateczny wynik meczu brzmiał 52:38 dla gospodarzy, dla których punkty zdobyli: Jerzy Rembas - 14, Edward Jancarz - 12, Bogusław Nowak - 10, Mieczysław Woźniak - 8, Marek Towalski - 5, Krzysztof Grzelak - 2 i Ryszard Franczyszyn - 1. Dla gości punktowali: Zenon Kasprzak - 12, Włodzimierz Heliński - 10, Mariusz Okoniewski - 8, Roman Jankowski, Czesław Piwosz i Grzegorz Sterna po 2, Bernard Jąder i Zbigniew Krakowski po 1. Znakomitym taktycznym posunięciem miejscowych było wystawienie na rezerwę Mieczysława Woźniaka. Ten startując trzykrotnie w drugiej części zawodów zdobył osiem punktów plus bonus i okrzyknięty został "ojcem zwycięstwa" drużyny Stali.
Był to mecz przedostatniej kolejki. W ostatniej gorzowianie postawili "kropkę nad i" pokonując na wyjeździe swoją imienniczkę z Rzeszowa. Tym samym zdobyli siódmy w swojej historii mistrzowski tytuł. Tak wspomina go dzisiaj jeden z bohaterów tamtych chwil Bogusław Nowak: - Każdy mistrzowski tytuł dawał powód do ogromnej radości i satysfakcji, ale ten z 1983 roku wspominam szczególnie. Występowałem bowiem wtedy w podwójnej roli, nie tylko zawodnika, ale także trenera. Po niepowodzeniach na początku sezonu zarząd dokonał małej rewolucji, mnie właśnie powierzając funkcję szkoleniowca. Zrobiłem trochę zmian w przygotowaniach do meczów. W piątki przed meczami wprowadziłem takie bardziej integracyjne zajęcia, biegaliśmy, grali w piłkę. To scalało zespół, staliśmy się naprawdę wspaniałym kolektywem i to przyniosło efekty. Oczywiście trzeba pamiętać o urazie Romka Jankowskiego, gdyby nie to, Unię ciężko byłoby dogonić. Radość była przeogromna. Jednego tylko nikt się nie spodziewał. Tego, że na kolejny mistrzowski tytuł będziemy czekać tyle lat! W tym roku to już trzydzieści jeden. Ale tak to bywa w sporcie, bywa nieprzewidywalny, czasem okrutny. Tak już jest i trzeba się z tym po prostu pogodzić.
Najmłodszym zawodnikiem w tamtej wielkiej Stali był 18-letni Mirosław Daniszewski. - Wtedy sprowadzono taki przepis, że w składzie na mecz ligowy musi być minimum dwóch zawodników do lat 21. Nas było trzech: Rysiek Franczyszyn, Krzysiek Grzelak i jak i tak jeździliśmy na zmianę. Na starcie do kariery zostałem Drużynowym Mistrzem Polski. Złoty medal z 1983 roku mam do dziś i jest dla mnie bardzo cenną pamiątką.
Kto zatem dziś wieczorem założy na piersiach złote medale i wzniesie puchar zwycięstwa: Stal Gorzów po raz ósmy, czy Unia Leszno po raz czternasty?
Robert Noga
KUP BILET NA 2024 ORLEN FIM Speedway Grand Prix of Poland - Warsaw -->>