Tor zepsuł cały wysiłek. Lotto Poznań Speedway Cup (relacja)

Pierwsza odsłona Lotto Poznań Speedway Cup zawiodła na (niemal) całej linii. Nikt nie spodziewał się po tych zawodach cudów, ale rzeczywistość przeszła oczekiwania największych pesymistów.

Szymon Kaczmarek
Szymon Kaczmarek

Jako że wydarzenie nie było imprezą masową, w sprzedaży pojawiło się 999 wejściówek, które w komplecie znalazły swoich nabywców. Obsada poznańskich zawodów nie powalała na kolana, jednak pozwalała mieć nadzieję na przynajmniej kilka ciekawych wyścigów.

Jeszcze przed pierwszym biegiem optymizm mógł zachwiać stan toru: był on mocno przesuszony, organizatorzy ewidentnie wylali na niego zbyt mało wody. To mogło dziwić, bo pogoda w stolicy Wielkopolski była niemal idealna. Zapewne obawiano się nieco powtórki z półfinału Brązowego Kasku, gdzie rozsypująca się nawierzchnia doprowadziła do kilku upadków.
Od samego początku z toru niemiłosiernie się kurzyło i nic dziwnego, że już po drugim wyścigu nakazano polewanie nawierzchni. Powtarzana to później z identyczną częstotliwością. Na niewiele to się jednak zdało.

O samym przebiegu rywalizacji właściwie nie ma co pisać. W praktycznie wszystkich wyścigach o końcowej kolejności decydował start, ewentualnie rozegranie pierwszego łuku. Tak naprawdę jedynym wartym uwagi wydarzeniem była akcja Daniela Pytela, który minął na dystansie Alexa Zgardzińskiego.

Powodem takiego przebiegu poszczególnych gonitw był oczywiście stan toru. Organizatorzy po prostu nie poradzili sobie z jego przygotowaniem. Na ich usprawiedliwienie działa fakt, że nawierzchnia została wiosną ułożona zupełnie na nowo i potrzebuje nieco czasu i jazdy, aby odpowiednio się związać. Wciąż uczący się żużla działacze i wolontariusze PSŻ również potrzebują czasu i praktyki, aby posiąść odpowiednie umiejętności. - Na torze jest zbyt dużo piasku, a zdecydowanie za mało glinki, przez co nawierzchnia po prostu się nie wiąże - mówili zawodnicy jeszcze w czasie trwania turnieju. Pewien niesmak u kibiców jednak pozostał.

Kluczowy dla losów turnieju (choć nie rywalizacji) był bieg piętnasty, przerwany z powodu upadku Wojciecha Lisieckiego. "Lisek" dość długo nie podnosił się z toru i ostatecznie wrócił do parku maszyn w karetce. Po chwili podano informację, że żużlowiec musi zostać przetransportowany do szpitala, a na tor wyjechały ciągniki oraz polewaczka, które na zmianę "urabiały" nawierzchnię. Po ok. 35 minutach rywalizację wznowiono. Kibice nie zostali jednak poinformowani o jednym, dość istotnym fakcie - karetka nigdy nie opuściła parku maszyn. Lisiecki nie odniósł żadnych poważniejszych obrażeń (zresztą po zawodach był w dość dobrym humorze) i odmówił wyjazdu do szpitala.

Po tej sytuacji rozegrano jeszcze dwa wyścigi, choć szczególnie 16. (i ostatni) bieg dnia więcej miał wspólnego z jazdą szkółkowiczów niż poważną rywalizacją. Po czwartej serii sędzia Remigiusz Substyk udał się do parku maszyn i po konsultacji z żużlowcami - mówiącymi jednym głosem - zakończył zawody. Powodem była niebezpieczna nawierzchnia, w której powstały liczne dziury. Wcześniej zawodnicy mogli je omijać, ale trwające niemal 30 minut równanie po prostu je zakryło i uczyniło jazdę bardzo niebezpieczną.

- Dobrze, że się wyje*****, bo przynajmniej to skończyli - rzucił pół żartem, pół serio jeden z zawodników do Wojciecha Lisieckiego. Trudno się z tym zdaniem nie zgodzić. Organizatorzy włożyli sporo pracy w jak najlepszą oprawę imprezy - nie zabrakło konkursów, gastronomii czy dobrej spikerki. Zapomniano jednak o rzeczy najważniejszej, czyli przygotowaniu toru. Istotą żużla są jednak rywalizacja, efektowne akcje i wola walki do ostatnich metrów. Tego kibice po prostu nie zobaczyli.

Oczywiście należy się cieszyć, że w Poznaniu grupa zapaleńców stara się reaktywować żużel. Nie można jednak przeinaczać rzeczywistości: sobotnie zawody były po prostu kiepską jego reklamą.

Lotto Poznań Speedway Cup składa się z trzech imprez. Zwycięzca zsumowanej klasyfikacji zostanie Indywidualnym Mistrzem Poznania.

Wyniki:
1. Daniel Pytel (Speedway Wanda Instal Kraków) - 12 (3,3,3,3)
2. Maciej Fajfer (Polonia Piła) - 10 (2,2,3,3)
3. Łukasz Sówka (Wybrzeże Gdańsk) - 9 (3,0,3,3)
4. Marcin Jędrzejewski (Polonia Bydgoszcz) - 9 (2,3,1,3)
5. Alex Zgardziński (SPAR Falubaz Zielona Góra) - 8 (1,2,3,2)
6. Emil Pulczyński (KMŻ Motor Lublin) - 7 (3,3,1,d)
7. Adrian Szewczykowski (Lechma Oskar PSŻ Poznań) - 7 (3,2,0,2)
8. Mirosław Jabłoński (PGE Stal Rzeszów) - 7 (2,3,2,d)
9. Kamil Brzozowski (Wybrzeże Gdańsk) - 7 (2,1,2,2)
10. Tomasz Chrzanowski (KSM Krosno) - 5 (d,1,2,2)
11. Wojciech Lisiecki (Kolejarz Intermarche Rawicz) - 4 (1,2,1,w)
12. Ondrej Smetana (Lechma Oskar PSŻ Poznań) - 5 (1,1,2,1)
13. Mateusz Burzyński (SPAR Falubaz Zielona Góra) - 3 (1,1,0,1)
14. Andreas Lyager (Dania) - 2 (d,0,1,1)
15. Piotr Dziatkowiak (3ton Slany) - 1 (0,0,d,1)
16. Krystian Białecki (Łączyńscy-Carbon Start Gniezno) - 0 (u,0,0,w)

Bieg po biegu:
1. (70,40) Szewczykowski, Fajfer, Burzyński, Dziatkowiak
2. (69,03) Pulczyński, Brzozowski, Lisiecki, Białecki (u4)
3. (69,20) Pytel, Jabłoński, Smetana, Lyager (d3)
4. (69,08) Sówka, Jędrzejewski, Zgardziński, Chrzanowski (d4)
5. (69,83) Jędrzejewski, Lisiecki, Burzyński, Lyager
6. (69,08) Pulczyński, Zgardziński, Smetana, Dziatkowiak
7. (69,71) Jabłoński, Szewczykowski, Chrzanowski, Białecki
8. (68,39) Pytel, Fajfer, Brzozowski, Sówka
9. (69,30) Sówka, Jabłoński, Pulczyński, Burzyński
10. (69,90) Pytel, Chrzanowski, Lisiecki, Dziatkowiak (d4)
11. (69,41) Zgardziński, Brzozowski, Lyager, Szewczykowski
12. (69,31) Fajfer, Smetana, Jędrzejewski, Białecki
13. (69,62) Pytel, Zgardziński, Burzyński, Białecki (w/u)
14. (69,06) Jędrzejewski, Brzozowski, Dziatkowiak, Jabłoński (d/s)
15. (69,77) Sówka, Szewczykowski, Smetana, Lisiecki (w/u)
16. (67,43) Fajfer, Chrzanowski, Lyager, Pulczyński (d4)

Sędzia: Remigiusz Substyk
NCD: 68,39 - Daniel Pytel w biegu VIII
Widzów: 999

KUP BILET NA 2024 ORLEN FIM Speedway Grand Prix of Poland - Warsaw -->>

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×