Zawodnicy w Lesznie wzięli winę na siebie
W czasie niedzielnego meczu Fogo Unii z PGE Stalą zanotowano aż siedem upadków. Zawodnicy obu drużyn są jednak zgodni co do tego, że przyczyną licznych kolizji nie było złe przygotowanie toru.
Michał Wachowski
- Nad stadionem była burzowa pogoda i być może to napięcie trochę nam się udzieliło - przyznał po meczu Emil Sajfutdinow, komentując to, co działo się na torze. Mecz Fogo Unii Leszno z PGE Stalą Rzeszów okazał się dość jednostronnym widowiskiem, ale kibice nie mogli narzekać na brak emocji. Na trasie oglądano wiele mijanek i zaciętych zmagań od startu do ostatniego okrążenia. Fakt, iż zawodnicy jechali w niewielkich odstępach i często nie zostawiali sobie miejsca kończył się niestety upadkami. Do groźnie wyglądającej kolizji doszło zwłaszcza w ósmym wyścigu, kiedy Karol Baran zahaczył o koło Piotra Pawlickiego i na pełnej prędkości pojechał w bandę. Prócz niego na tor upadł także Bartosz Smektała.
Pozytywnym aspektem jest to, że mimo tak licznych upadków, żaden z zawodników nie nabawił się groźnej kontuzji. Jedynie lekko poobijani byli Tobiasz Musielak, Bartosz Smektała i Karol Baran, którzy leżeli na torze kilkakrotnie. - Najważniejsze jest właśnie to, że kończymy ten mecz cało i zdrowo. Upadki są częścią żużla i gdy oglądamy zaciętą walkę, takie rzeczy się zdarzają. Punkty są ważne, ale cieszy też to, że kości są całe - podsumował Emil Sajfutdinow.
Skrót meczu Fogo Unia Leszno - PGE Stal Rzeszów Źródło: x-news/PGE EkstraligaKUP BILET NA 2024 ORLEN FIM Speedway Grand Prix of Poland - Warsaw -->>