Stanisław Chomski: Pojedynek ze Spartą jest ogromnej wagi
W niedzielę swój ostatni prawdopodobnie pojedynek przed własną publicznością rozegra MONEYmakesMONEY.pl Stal Gorzów. Rywalem będzie Betard Sparta Wrocław. Trener gorzowian wie, że łatwo nie będzie.
- Wszyscy patrzą, ile zrobi Sundstroem, ile zdobędzie Świderski czy Gapiński. Jeżeli by tylko ci zawodnicy robiliby po 7-8 punktów w swoim czterech wyścigach. Nie liczę nominowanych, gdzie mogę puścić Bartka, nie mówiąc o Adrianie Cyferze. Patrzę na to inaczej. Nie powiem, że jestem zadowolony z występu Sundstroema, ale nie jestem też rozczarowany. Jeżeli Iversen przywozi dwa punkty, a on przyjeżdża za nim z punktem i bonusem, to jest okej. Mam większe zastrzeżenia do liderów. Można rozgrzeszyć Mateja Zagara. Gdyby mecz był o inną stawkę, to nie zdecydowałbym się go wypuścić na tor. To było jednak zbyt ważne spotkanie i w tym sporcie ludzie nie do końca sprawni fizycznie wsiadają i jadą. Taka jest specyfika tej dyscypliny. Matej zrobił jedno zero i zdecydowałem się na zmianę. Mamy taką możliwość w postaci Bartka, który wchodzi i robi te punkty. Raz Sundstroem, czy teraz Gapiński, uczestniczyli w biegach nominowanych. Nie ma więc kluczowego znaczenia, kto pojedzie. Do tej pory żaden z nich nie przekonał mnie, że wskakuje w miejsce słabiej dysponowanego lidera - tłumaczył trener Stali, wspominając także uraz Mateja Zagara, jakiego nabawił się Słoweniec podczas ostatniego Grand Prix.
Tym, kto mógłby znaleźć się w składzie za któregoś z awizowanych zawodników, jest Piotr Świderski. Chomski nie jest jednak zwolennikiem takich roszad. - Piotr Świderski ma teraz trzy mecze pod rząd: czwartek, piątek i sobota. Ściągam więc Sundstroema i będzie trenował. Najłatwiej zrobić tak, że ktoś zawalił spotkanie i następnego nie jedzie. Nie lubię takich zmian. Musi być jakaś powtarzalność, żeby więcej z tego chłopaka wyciągnąć. Jak to się uda, to pojedzie Sundstroem, a jak nie, to Świderski, ale znowu w ciemno. Trening jest w warunkach zbliżonych do meczowych, ale to nigdy nie będzie tak jak w dniu pojedynku. Jest wiele okoliczności, które trzeba brać pod uwagę - kontynuował 58-latek.
Gorzowianie w niedzielę zmierzą z wiceliderem tabeli PGE Ekstraligi. Wrocławianie wciąż nie mogą być jednak pewni jazdy w fazie play-off i z pewnością będą chcieli się pokusić o punkty. W mieście nad Wartą doskonale zdają sobie sprawę z siły rywala. - Skala trudności cały czas rośnie. Zaczynaliśmy u siebie potyczkami z rywalami z dolnych rejonów tabeli. Wypadły one znakomicie. Z Falubazem było o wiele trudniej, choć początek nie wskazywał na to. Przyjedzie rywal, który przy ewentualnej wygranej postawi kropkę nad "i", meldując się w play-off. Patrząc na skład i miejsce w tabeli, mają predyspozycje, by walczyć o najwyższe cele. Woffinden to lider klasyfikacji Grand Prix, a Janowski, mistrz Polski, coraz lepiej jedzie. Maksym Drabik zaskakuje regularnością. To młody chłopak, ale jedzie coraz bardziej dojrzale. To są trzy takie filary. Potencjał ma też Jepsen Jensen, Milik potrafi wystrzelić, a Gała także ma troszeczkę doświadczenia. To objeżdżony w najwyższej klasie rozgrywkowej młodzieżowiec. Wrocław ma uzasadnione nadzieje, by wywieźć stąd korzystny wynik - przestrzegał gorzowianin.Sporą część sezonu mówiło się o torze na Stadionie im. Edwarda Jancarza. Spotkania z PGE Stalą Rzeszów czy Unią Tarnów pokazywały, że miejscowi znaleźli receptę na dobrą jazdę u siebie. Przeciwko ekipie spod znaku Myszki Miki nie było już tak dobrze i brakowało indywidualnych zwycięstw. W Gorzowie liczą, że był to tylko chwilowy kłopot z dopasowanie sprzętu. - Jest to problem od kilku meczów. Zwycięstwa ze startu Iversena można policzyć nawet na palcach jednej ręki i jeszcze nam zostanie. Było tylko pięć zer, więc gdyby było więcej niż tylko dwa indywidualne zwycięstwa, to byśmy wygrali ten mecz z bonusem nawet przy tak dobrej jeździe Warda. Tak się nie stało. To nasza bolączka. Wiem, że pojedynek z Wrocławiem jest ogromnej wagi i musimy wygrać. Będę się starał wziąć to pod uwagę, jak ten tor zrobić. Jeżeli nie uda się załatwić sprawy na starcie, to żeby można było wyprzedzać na dystansie. W pierwszym biegu widzieliśmy, że Iversen był szybszy od Jonssona, ale nie było ścieżek, a AJ mądrze jechał. Nie udało się powalczyć Iversenowi. Jeżeli będzie możliwość odpowiedniego przygotowania toru, a wierzę w nią, to mam nadzieję, że będzie lżej - zakończył Stanisław Chomski.
KUP BILET NA 2024 ORLEN FIM Speedway Grand Prix of Poland - Warsaw -->>