Raport WP SportoweFakty: Obsada Grand Prix jest coraz starsza. Czy widać następców?

Średnia wieku w przyszłorocznym cyklu Grand Prix wyniesie aż 31,13 lat. To najwyższy współczynnik od 2012 roku i trzeci w całej historii istnienia serii zawodów wyłaniających mistrza świata.

Krzysztof Wesoły
Krzysztof Wesoły

Dzikie karty do przyszłorocznego cyklu Speedway Grand Prix otrzymali Jarosław Hampel, Peter Kildemand, Andreas Jonsson i Antonio Lindbaeck. Dzięki challenge'owi awans do mistrzostw świata wywalczyli sobie z kolei Chris Harris, a także dwaj dużo młodsi Polacy - urodzony w 1994 roku Piotr Pawlicki i rocznik 1995, Bartosz Zmarzlik. Jest to powiew świeżości, jaki niewątpliwie przyda się cyklowi. Ostatni raz bowiem żużlowiec będący juniorem na stałe ścigał się w Grand Prix w 2013 roku, a był nim Darcy Ward.

Nikt nie kwestionuje obecności w stawce tak znakomitych jeźdźców jak nominowany Hampel, czy bardzo doświadczeni Greg Hancock, Nicki Pedersen lub Niels Kristian Iversen. W Grand Prix znajdzie się jednak tylko sześciu zawodników poniżej 30 roku życia (10 lat temu było ich dziewięciu), co oznacza, że średnia wieku w przyszłorocznej edycji wyniesie aż 31,13 lat. Jest to najwyższy wynik od rekordowego 2012 roku, gdy w elicie ścigali się jeszcze Jason Crump, Tomasz Gollob i Bjarne Pedersen. Wyższym współczynnikiem średniej wieku charakteryzował się też sezon 2009, kiedy to pomimo pojawienia się w cyklu 20-letniego wtedy Emila Sajfutdinowa, w stawce wciąż znajdował się Leigh Adams, a dość nieoczekiwanie awans do czołówki uzyskali Grzegorz Walasek i Sebastian Ułamek.

Stawka Grand Prix była najmłodsza w pierwszym roku funkcjonowania cyklu. W serii ścigali się wtedy młodzi-gniewni urodzeni pod koniec lat 60. i na początku lat 70. Później już nigdy średnia wieku w poszczególnych latach nawet nie zbliżyła się do tej z 1995 roku (27,53). Naturalnie po Hancocku, Crumpie, Gollobie, Adamsie, Rickardssonie, Loramie i Hamillu przyszła kolej na zawodników urodzonych pod koniec lat 70. i w pierwszej połowie lat 80. Fakt, że aż do 2008 roku średnia wieku w Grand Prix nie przekroczyła 30 lat świadczy o tym, że zmiana pokoleniowa zachodziła bardzo sprawnie, a od lat prezentujący wysoki poziom Pedersen, Hampel czy Jonsson do dziś ścigają się w elicie.

Wykres średniej wieku w poszczególnych latach przypominał sinusoidę. Po szczycie w 2000 roku do cyklu weszli młodsi zawodnicy i współczynnik zaczął spadać. Później jednak, z małym wyjątkiem w 2005 roku, średnia niebezpiecznie poszybowała w górę, aż najpierw w 2008 roku przekroczyła 30 lat, a rok później 31. Będący już w stawce zawodnicy, mimo zaawansowanego i z roku na rok rosnącego wieku, mocno zadomowili się w czołówce, zaś urodzeni w latach 80. następcy mieli problem z przebiciem się do serii. Dobrze zapowiadający się, jak wspomniany już Iversen, czy też Matej Zagar oraz Krzysztof Kasprzak szczyt formy osiągnęli dopiero będąc już doświadczonymi żużlowcami. Niektórzy z kolei, jak Fredrik Lindgren i Kenneth Bjerre po latach przeciętności i przebłysków w końcu z Grand Prix wypadli. Nawet Antonio Lindbaeck, który w sezonach 2005-07 był najmłodszym uczestnikiem tamtych serii, po wielu perturbacjach w karierze teraz wróci do cyklu jako 31-latek.

Co odpowiada za taki stan rzeczy? Liczby pokazują, że średnia wieku w Grand Prix zaczęła rosnąć wraz z rewolucją, jaka zaszła przed sezonem 2005. Zmianie uległ system rozgrywania turniejów, ale również 22-osobowa stawka stałych uczestników została wtedy okrojona do zaledwie 15-osobowej. Oznacza to, że mniej zawodników mogło się w cyklu utrzymać i awansować do niego poprzez eliminacje, a sami organizatorzy mieli mniej stałych dzikich kart do rozdania. Bardzo prestiżowe dotąd Grand Prix stało się więc jeszcze bardziej elitarne, a frycowe jakie młodzi debiutanci musieli płacić, często kosztowało ich pożegnaniem się z cyklem.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×