O ile zdobycie w niedzielne popołudnie dziewięciu punktów przez Martina Vaculika, nie jest jakimś tragicznym wynikiem, o tyle brak zwycięstw musiał zaskoczyć samego zawodnika. Także m.in. dlatego Get Well Toruń nie był w stanie pokonać wysoko Unii Tarnów i sześć punktów różnicy, zostało przyjęte w grodzie Kopernika z lekkim niedosytem.
- To był bardzo ciężki mecz. Nie mogłem wygrywać startów, jedynie w ostatnim biegu mi się to udało, kiedy zmieniłem motor. Starty są moim dużym atutem, a w tym spotkaniu zupełnie mi nie wychodziły. W efekcie nie wygrałem żadnego biegu, co jest dla mnie trochę niewyobrażalne. Co mogę więcej powiedzieć, nie wiem co nie zadziałało, bo silniki mam bardzo szybkie, na treningach wszystko było bardzo dobrze, a w meczu zupełnie to nie zadziałało. Nie wiem o co chodziło - przyznaje Vaculik.
Na początku zawodów, koledzy Słowaka dwukrotnie pobijali rekord toruńskiego toru. Najpierw uczynił to Chris Holder, a bieg później, jeszcze szybciej pojechał Greg Hancock. - Tor był bardzo szybki, a ja zupełnie nie potrafiłem tej szybkości wykorzystać. Jestem zdziwiony tym co się stało w to niedzielne popołudnie, bo to był bardzo słaby wynik i bardzo słaby występ - podkreśla Vaculik.
Wynik 48:42 sprawia, że podopieczni Pawła Barana mają prawo realnie myśleć o wywalczeniu punktu bonusowego. W poprzednim sezonie, Anioły miały spore problemy na torze w Mościcach, co może wzbudzać dodatkowe wątpliwości, ale z drugiej strony znajomość tamtego obiektu przez Vaculika może dać nowe atuty - Najważniejsze, że jest wygrana u siebie i dwa punkty. Nic się nie bójcie, my na pewno powalczymy w Tarnowie o wygraną - zapewnia Słowak.