Po pierwszym meczu wyjazdowym Unii Tarnów w sezonie 2016 wydawało się, że Jaskółki mogą mieć spore problemy na torze w Toruniu. Gospodarze jednak nie do końca stanęli na wysokości zadania i wygrana sześcioma punktami nie zachwyciła kibiców z grodu Kopernika. Po spotkaniu trener Robert Kościecha przyznał, że widzi mankamenty w jeździe swoich zawodników.
- Wygrana dobra, ale troszeczkę mała. Sześć punktów to może nie jest dużo przed meczem rewanżowym, ale cieszymy się, że jest zwycięstwo. Mieliśmy już dwanaście punktów przewagi i szkoda, że drużyna z Tarnowa nas tak blisko dojechała, ale taki jest sport. Pogubiliśmy punkty, do tego doszło jeszcze wykluczenie Adriana Miedzińskiego i wynik zbliżył się do remisu - komentuje trener Get Well Toruń. - Gdzieś tam nie możemy z tego startu wyjechać. Mamy z tym problemy, drużyna z Tarnowa była dobrze dopasowana w późniejszym etapie meczu, głównie trójka zawodników ciągnęła cały zespół, a dwa razy wyskoczył także młody Rempała. Taki jest sport - dodaje.
Języczkiem u wagi była w niedziele postawa juniorów ekipy z Torunia. Paweł Przedpełski przyzwyczaił swoich kibiców do wysokich zdobyczy punktowych, zwłaszcza u siebie. W niedzielę zdobył pięć "oczek" i brakowało mu szybkości na dystansie. Cieszyć toruńskich kibiców musi za to powrót do jazdy Norberta Krakowiaka, który zdobył swoje pierwsze punkty w Ekstralidze.
ZOBACZ WIDEO Tomasz Gollob przeżył katastrofę lotniczą. "Miałem myśl, żeby wyskoczyć z samolotu" [2/3]
- Każdy by chciał, żeby robić po piętnaście punktów, ale nieraz jest tak, że ma się słabszy dzień. Ja do Pawła nie mam żadnych pretensji, ani nikt z klubu. Mecz jest wygrany, nie ma żadnego problemu, a Paweł przecież robi wszystko aby być w jak najlepszej dyspozycji i ciężko pracuje, aby być jeszcze lepszym - zapewnia Kościecha. - Jeśli chodzi o Norberta, to wygrali z Pawłem wyścig młodzieżowy, później poprawna jazda, może nie zdobył punktów, ale chłopaki mu nie odjeżdżali jakoś bardzo. Cieszę się, że wrócił i po kontuzji nie ma już śladu - dodaje trener Get Well Toruń.
Jeśli chodzi o liderów, to Greg Hancock zaliczył przeciwko tarnowianom dość nierówny występ, a Martin Vaculik nie potrafił w niedzielę przywieźć ani jednej "trójki". Mimo wszystko, Kościecha wierzy, że ciężka praca zawodników przyniesie zamierzone efekty. - Ja mówię, każdy bardzo chce. Martin był załamany, że nie może wygrywać startów, Greg również. Nie mogą jeszcze odnaleźć optymalnej formy, ale to są zawodnicy, którzy bardzo ciężko pracują i wiedzą, jakie błędy popełniają. Oni na pewno tego tak nie zostawią - podkreśla.
To długa historia aby teraz ją opisywać ale napiszę tylko żChyba że bawimy się w sport ale to nie o speedrower tu jednak chodzi. Są najemnicy,kibic chce widzieć wyniki a nie tłumaczenie z miesiąca na miesiąc że ktoś z czymś sobie nie radzi.To zbyt wiele kosztuje. Czytaj całość