Grzegorz Dzikowski: Jeśli to był regulaminowy tor, to ja kupuję brony

Polonia Bydgoszcz pokonała na własnym torze Renault Zdunek Wybrzeże Gdańsk 46:44. Na pomeczowej konferencji prasowej trener gdańszczan miał zastrzeżenia do stanu bydgoskiego toru.

Kacper Ginter
Kacper Ginter
WP SportoweFakty / Grzegorz Jarosz

Grzegorz Dzikowski (Renault Zdunek Wybrzeże Gdańsk): Po pierwsze chciałbym pogratulować bydgoskiej drużynie. Gospodarze w pełni wykorzystali handicap własnego toru, który jaki był widzieliśmy. Przy tym, nie do końca rozumiem jak się ma regulamin dotyczący przygotowania toru - do sytuacji jaką zastaliśmy. Ja nie narzekam, bo był on równy dla wszystkich i nie jest usprawiedliwieniem dla porażki. Zmierzam do tego, że mamy regulamin i albo go respektujemy, albo w ogóle go nie uznajemy. Pojawiłem się na stadionie dość wcześnie, a o godzinie 11:00 na torze zjawiła się polewaczka, by ten tor ubijać. Komisarz toru i sędzia również byli. Jeśli ktoś twierdzi, że to był regulaminowy tor, to ja w tym momencie też kupię bardzo ostre brony i nauczę moich zawodników jeździć na takim torze.

Nie będę już więcej krytykował, gdyż była naprawdę fajna walka, lecz tych upadków i sytuacji było troszkę za dużo. Gdyby nie wypadek Gafurowa, to być może w pełni sił w ostatnim biegu, by zwyciężył i zapewnił zwycięstwo. Renat ma problemy z barkiem, który mu prawdopodobnie wypadł podczas upadku. Mimo to zdecydował się jechać dalej i pomóc drużynie. Miałem w planie zrobić pewną zmianę, ale Renat sam podjął decyzję i nie mam o to do niego żalu. Jest ambitny, jest kapitanem i chciał jechać. Jeszcze dziś przejdzie badania i dowiemy się na ile groźny jest uraz.

Przechodząc do zespołu. Jest on młody i perspektywiczny. Chcemy budować tą drużynę na lata. W tym momencie jest to optymalny skład i wszyscy zrobili to co powinni. Co prawda nie ustrzegliśmy się pewnych błędów, ale nie robi ich tylko ten co nic nie robi. Dziękuję całej drużynie, a kto będzie musiał ze mną porozmawiać indywidualnie to już jest nasza wewnętrzna sprawa. Teraz muszę wyciągnąć wnioski, ale z ogólnej postawy zespołu jestem zadowolony. Brakuje tylko tych dwóch punktów, które gdzieś nam zawsze uciekają, chociażby w Pile czy tutaj. Być może w kolejnych meczach wyjazdowych zbierzemy się i przywieziemy punkty.

ZOBACZ WIDEO Wanda - Orzeł: kosztowny błąd Budzynia (źródło TVP)

Marcin Stawluk (Polonia Bydgoszcz): Kiedyś już mówiłem, że spotkania w Bydgoszczy mogą być na styku i to się potwierdza. Jest to na pewno fajne dla kibicowskiego oka. W końcu udało nam się załatać dziury. Troszkę gorzej wypadł Mikołaj Curyło, ale generalnie wszyscy pojechali na poziomie. Dodatkowo punkty Damiana Adamczaka i Damiana Stalkowskiego dały nam zwycięstwo. Oczywiście jazda naszego kapitana w ostatnim biegu też zasługuje na pochwałę, który szalę zwycięstwa przechylił na naszą korzyść. Tor był równy dla wszystkich. Komisarz i sędzia odpowiadają za to czy zawody jechać, czy nie. Poza tym sędzia też wykluczył dwóch naszych zawodników. Czy słusznie? To już zostawiam widzom, by to ocenili.

Oskar Fajfer (Renault Zdunek Wybrzeże Gdańsk): Zabrakło mi delikatnych korekt w sprzęcie, bo na torze było w porządku. Brakowało niestety mi dobrego momentu startowego, by potem wszystkich założyć. Gdzieś to przespałem. Chciałbym pogratulować drużynie z Bydgoszczy, bo pokazali dobre widowisko. Jak wspomniał trener, tor był wymagający i trzeba było dokonać dobrych ustawień, by się nie męczyć. Szacunek dla naszego kapitana "Gafura", ponieważ podczas wypadku wypadł mu bark, który potem sam sobie włożył. Jeszcze nigdy nic takiego nie widziałem. Następnie wsiadł na motor i pojechał dalej. Nie chcę komentować decyzji sędziego, bo co mecz są jakieś kontrowersje, a od ocen są ludzie do tego wyznaczeni.

Marcin Jędrzejewski (Polonia Bydgoszcz): Zacznę od tego, że meczu nie wygrałem ja, tylko cała drużyna. Bez ich punktów nie byłoby zwycięstwa. Podziękować należy kolegom z Gdańska, którzy postawili bardzo duży opór i było naprawdę ciężko przy tej temperaturze się walczy. Głównie dziś decydował start i ten na całe szczęście udał mi się w piętnastym biegu, gdzie byłem już dobrze dopasowany. Środek zawodów był trochę gorszy dla mnie, bo źle poszliśmy z ustawieniami. Na szczęście na czwarty bieg wszystko wróciło do normy i zaczęliśmy wygrywać. Najważniejsze, że z Andriejem Kudriaszowem wygraliśmy 4:2 ostatni bieg i w efekcie mecz. Bardzo nas to cieszy.

KUP BILET NA 2024 ORLEN FIM Speedway Grand Prix of Poland - Warsaw -->>

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×