Rafał Karczmarz najlepszy w I rundzie MIMW: Żeby coś wygrać, to trzeba walczyć

I runda MIMW zakończyła się triumfem Rafała Karczmarza, który znakomicie wykorzystał atut własnego toru. Od trenera Stali oberwało się jednak jego młodszym kolegom. Zawodnicy chwalili przygotowanie toru w Gorzowie.

Marcin Malinowski
Marcin Malinowski
WP SportoweFakty / Tomasz Kudala

Rafał Karczmarz (Stal Gorzów, 1. miejsce): Zawody przebiegły bardzo dobrze, oprócz tych upadków. Miałem trochę mijanek. Wszystko poszło zgodnie z planem. Widziałem plecy rywali, bo to jest sport. Żeby coś wygrać, to trzeba walczyć. Do poprawy są starty. Po trasie było wszystko w porządku. W ostatnim biegu starałem się jechać szerzej, ale bezskutecznie. Arek był bardziej cwany, znalazł inną ścieżkę i z okrążenia na okrążenie mnie doganiał. Tor nie sprawiał trudności.

Arkadiusz Pawlak (Polonia Piła, 2. miejsce): Mogę być zadowolony. Zawaliłem tylko jeden bieg. Rafał na swoim torze jest niepokonany i z nim trudno byłoby mi wygrać. Leszczynianie popsuli plany... I tak i nie. Mają po prostu więcej doświadczenia na granicie, a ja więcej na czarnym torze. Tor był przygotowany znakomicie. Jeździło mi się dobrze jak nigdy, zdobywałem punkty, które pozwoliły mi uzyskać drugie miejsce.

ZOBACZ WIDEO Włókniarz - Lokomotiv: Ogromne emocje od 1. biegu (źródło TVP)

Dominik Kubera (Unia Leszno, 3. miejsce): Nie było źle. Szkoda tego biegu z Rafałem, bo prowadziłem w nim, ale dałem się wyprzedzić. Zdarzyła się też taśma. Sędzia całe zawody trzymał bardzo krótko i myślałem, że w tym ostatnim wyścigu też tak zrobi, ale niestety oszukał mnie, a ja siebie. Gorzów zawsze był, jest i chyba będzie pechowy. Zawsze coś dzieje mi się na tym torze, choć tym razem żadnego wypadku nie miałem. Jak na Gorzów zawody zaliczam jednak do udanych. Bardzo dobrze mi się jechało, dobrze wychodziłem ze startu. Po kontuzji nie ma już śladu. Teraz tylko szukam jazdy, żeby się rozjeździć. To najważniejsze. Miesiąc siedziałem w domu, nie miałem jazdy i oby tak dalej.

Marcel Studziński (Stal Gorzów, 12. miejsce):
Wydaje mi się, że pod koniec zawodów zacząłem wyciągać wnioski z błędów, które popełniałem w pierwszych biegach. Nie byłem skupiony na starcie, po trasie się gubiłem. Zawodów nie mogę zaliczyć do udanych, ale myślę już o następnych w środę w Zielonej Górze.

Piotr Paluch (trener młodzieży w Stali Gorzów): Było źle i rozmawiałem z chłopakami, jakie błędy popełniali. Parę okrążeń zdarzyło się takich, że jechali w miarę. Nawet nie można mówić o biegach. Po to są te zawody, żeby wyciągali z tego wnioski i następne odjechali z lepszym skutkiem. Nie jechali tymi ścieżkami, co powinni, co niektórzy bojaźliwie. Są to jednak 15-latkowie i można im wybaczyć. Nie można wymagać, żeby cały czas jechali na wysokim obrotach. Cały czas się uczą. Następny test w Zielonej Górze i jestem przekonany, że będzie lepiej.

Roman Jankowski (trener młodzieży w Unii Leszno): Nie było najgorzej. Co prawda były dwie taśmy i Wiktor Lis miał ten jeden bieg, gdzie było tyle powtórek, ale on jest najmłodszy z tego towarzystwa, ma najmniej jazdy i musi się dużo uczyć. Po to są te zawody. Dominik jedzie fajnie i widać, że forma rośnie z meczu na mecz. Byłoby pewnie 14 punktów gdyby nie ta taśma, ale nie raz się zdarzy. Dobrze, że w zawodach tej rangi, a nie w innych, ważniejszych. Wnioski wyciągniemy wspólnie, żeby takie błędy w przyszłości się nie powtarzały. Wiktor Trofimow też jest leszczyńskim Bykiem i dajemy szansę, żeby wszyscy pojeździli. Daniel Kaczmarek ma dużo jazdy w tym tygodniu i musi skupić się na ważniejszych zawodach. W sobotę we Francji ma eliminacje, po drodze są jeszcze pary, więc tutaj pojechali ci, którzy mają najmniej jazdy.

Sebastian Niedźwiedź (Falubaz Zielona Góra, 14. miejsce): Dość pechowe zawody. Myślałem, że wszystko będzie poukładane, a nagle coś się posypało. Pierwsze wykluczenie to łańcuch mi zleciał na starcie, więc tak jak defekt. W kolejnych biegach sytuacja była dla mnie niejasna. Zanotowałem upadek, gdzie Wiktor Trofimow wszedł pode mnie i było ciasno. Sędzia uznał, że miałem gdzie jechać, a on po prostu mnie wywoził. W kolejnym wyścigu wykluczenie przez to, że wywróciłem Rafała Karczmarza. Zostawił mi miejsce przy krawężniku, to wszedłem, wykontrowałem, a on zaczął się na mnie nakładać. To były dziwne sytuacje, a w każdej arbiter twierdził, że to była moja wina. Wszyscy są dla mnie dobrymi kolegami, niczego nie robię specjalnie i podjechałem do Rafała, żeby sprawdzić, czy wszystko w porządku.

KUP BILET NA 2024 ORLEN FIM Speedway Grand Prix of Poland - Warsaw -->>

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×