Jacek Gajewski: Mistrzostwo rozstrzygnie się w sferze mentalnej

Jason Doyle dojrzał i nabrał cierpliwości w dążeniu na szczyt. Zdaniem Jacka Gajewskiego tytuł mistrzowski rozstrzygnie się w sferze mentalnej. Nowego czempiona raczej nie poznamy już w sobotę na Motoarenie. W Toruniu namieszać mogą Polacy.

Maciej Kmiecik
Maciej Kmiecik
Jason Doyle WP SportoweFakty / Arkadiusz Siwek / Jason Doyle

WP SportoweFakty: Grand Prix w Toruniu może przybliżyć do tytułu mistrzowskiego Jasona Doyle'a czy większe szanse na powrót na pozycję lidera klasyfikacji daje pan Gregowi Hancockowi?

Jacek Gajewski: Różne scenariusze są możliwe. Greg Hancock na pewno ma przewagę, bo jest zawodnikiem Get Well Toruń i jeździ na tym torze na co dzień. Toruński tor nie powinien dla niego stanowić jakichkolwiek problemów i nie być żadną zagadką.

Nawierzchnia może być podobna do tej, jaka bywała podczas meczów ligowych, czy podczas Grand Prix będzie inna?

- Nie sądzę, by były jakieś różnice. Podczas Grand Prix tor przygotowywany jest podobnie jak na ligę. Nie widzę także potrzeby, by cokolwiek zmieniać. Podczas zawodów ligowych jest to tor bezpieczny, który stwarza możliwość walki na całej długości i szerokości. Jestem przekonany, że tor będzie bezpieczny i jego przygotowanie dostarczy kibicom ogromu emocji, wynikających z możliwości ścigania się i wyprzedzania na dystansie.

Jason Doyle także zna obiekt w Toruniu, bo ścigał się na nim w poprzednim sezonie. Atut Hancocka nie jest zatem chyba aż tak duży?

- Rzeczywiście, zna ten obiekt. Jeździł przecież w Toruniu cały poprzedni sezon. W meczu ligowym, zwłaszcza tym w półfinale play-off w tym sezonie, wypadł bardzo dobrze. Dużej przewagi Grega Hancocka w kontekście toru nie doszukiwałbym się.

Czyli raczej nowego mistrza świata w Toruniu tym razem pewnie nie poznamy?

- Nie wydaje mi się, żeby Doyle pojechał tak bardzo dobry turniej, a Hancock tak słaby, żeby już ta sprawa rozstrzygnęła się w Toruniu. W drugą stronę też nie spodziewam się, że Greg Hancock, który już teraz ma stratę 5 punktów, jest w stanie wypracować taką przewagę, by móc cieszyć się z tytułu mistrza świata. To są po prostu za małe różnice. Wszystko rozstrzygać będzie się w Australii i myślę, że będzie to dotyczyć już tylko tych dwóch żużlowców, czyli Hancocka i Doyle'a.

ZOBACZ WIDEO: Brak możliwości awansu Lokomotivu pokazuje słabość dyscypliny

Jest dla pana zaskoczeniem postawa Jasona Doyle'a? Szczególnie w Grand Prix Australijczyk spisuje się niesamowicie. W lidze także jedzie dobrze, ale to co wyprawia w Grand Prix przechodzi momentami ludzkie pojęcie...

- W lidze od połowy sezonu, a może nawet trochę wcześniej, bo już w końcówce maja czy na początku czerwca zaczął bardzo dobrze jechać, też spisywał się bez zarzutu. Wcześniej miał trochę problemów. Zdarzały mu się pojedyncze słabsze mecze czy wyścigi, ale w lidze też jedzie dobrze. Druga część sezonu w Grand Prix w wykonaniu Doyle'a jest rewelacyjna.

Ustrzelił hat-tricka, co niezwykle rzadko zdarzało się w 22-letniej historii cyklu. Jason Doyle może wygrać czwarty raz z rzędu podczas Grand Prix w Toruniu? Czy może jednak na Motoarenie, którą wszyscy żużlowcy dobrze znają, zadecyduje dyspozycja dnia lub łut szczęścia?

- Faktycznie, wszyscy znają ten obiekt, bo często odbywają się tutaj różne zawody, nie tylko Grand Prix czy liga, ale także SEC lub Speedway Best Pairs. Czasami nawet dochodzi do sytuacji, tak jak w ubiegłym roku, że zawodnik, który wygrał Grand Prix, czyli Nicki Pedersen, w ogóle nie uczestniczył w treningu. Znajomość toru w Toruniu przez czołowych zawodników jest bardzo dobra.

Co pana zdaniem może zatem przesądzić o sukcesie Jasona Doyle'a bądź Grega Hancocka?

- Myślę, że mistrzostwo świata może rozstrzygnąć się w sferze mentalnej. Dotyczy to zwłaszcza Jasona Doyle'a, bo Greg Hancock już zdobywał tytuły i wie, jak do tego się dochodzi w tych decydujących momentach. Doyle po raz pierwszy w swojej karierze znalazł się w sytuacji, że może zostać mistrzem świata. Wydaje mi się, że stać go na to, by zdobyć tytuł. Zobaczymy, jak zadziała na niego presja. Czasami bywało tak, że żużlowcy, którzy byli bardzo blisko zdobycia tytułu mistrza świata, przegrywali swoją szansę w ostatnich chwilach. W decydujących momentach wkradała się nerwowość, paraliż, trema i właśnie te sprawy mentalne sprawiały, że przegrywali tytuł.

(Ciąg dalszy na kolejnej stronie)

Czy Jason Doyle wytrzyma presję związaną z walką o tytuł indywidualnego mistrza świata?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×