Lata zaniedbań i rolowanie długów. Anatomia upadku Indianerny Kumla

Łukasz Kuczera
Łukasz Kuczera

Szwed z pracy na rzecz Indianerny zrezygnował ostatecznie w roku 2015. Od tego momentu starał się dystansować od działań klubu i nie odwiedzał stadionu żużlowego w Kumli. - Nie mogłem patrzeć jak traktuje się zasłużone osoby dla Indianerny, jak chociażby Henrika Gustafssona. Nie szanowano osób, które swoją pracę wykonywały dobrowolnie. Nie szanowano sponsorów, których pieniądze zapewniały jakiekolwiek funkcjonowanie tego klubu. Czułem się źle widząc to wszystko. To był obraz nędzy. Straciłem na tym klubie sporo pieniędzy, a nigdy nie dostałem nawet jakiegoś darmowego biletu czy karnetu w ramach podziękowania za pomoc - narzeka Andersson.

Przez wiele miesięcy działaczom Indianerny udawało się jednak ukrywać w tajemnicy problemy finansowe klubu, co dla byłego prezesa jest zaskoczeniem. - Kiedyś żyliśmy skromnie, ale wszyscy podążaliśmy w tym samym kierunku. Teraz marka Indianerny Kumla została zmieszana z błotem. Nie cierpią ludzie, którzy do tego doprowadzili, tylko cierpi klub - ocenia Szwed.

Byłemu działaczowi Indianerny trudno znaleźć przyczynę nagłej zapaści finansowej klubu. W tym roku frekwencja na meczach w Kumli wyniosła średnio nieco ponad 2800 osób i kształtowała się na poziomie zbliżonym do lat poprzednich. W sezonie 2016 żaden z meczów ligowych nie musiał zostać przełożony z powodu pogody, więc pod tym względem klub również nie naraził się na dodatkowe straty.

Zdziwienie musi budzić jednak fakt, że w tym roku działacze Indianerny zakupili i zamontowali na stadionie nowy i drogi telebim. Tej inwestycji dokonano w momencie, gdy klub zalegał już spore kwoty żużlowcom. - To jest nie do pomyślenia. Co innego gdyby zainwestowano w nową maszynę startową, albo zdecydowano się na odnowienie części trybun - stwierdza Andersson.

Klub z Kumli w tym roku dostał aż 1,8 mln koron z miejskiej kasy. Część z tych pieniędzy wróciła do budżetu miasta, gdyż Indianerna pokrywa koszty związane z wynajęciem stadionu. - Gdzie jest reszta tych pieniędzy? Niezależny audytor powinien przejrzeć wszystkie księgi i przelewy. Kto i za co otrzymał pieniądze. Nie mówię, że w klubie dochodziło do jakichś nieprawidłowości finansowych, ale taka sytuacja daje do myślenia. Dlaczego działacze nie chcą pokazać wszystkiego czarno na białym? - zastanawia się były prezes.

Równocześnie Andersson popiera zachowanie Antonio Lindbaecka, który pod koniec minionego sezonu zbuntował się i zrezygnował z jazdy dla Indianerny. - Zawodnicy powinni to zrobić dużo wcześniej, nie patrzeć na klub. Powinni rezygnować z jazdy, jeśli nie mają płacone. To nauczyłoby kluby postępowania fair-play - twierdzi były działacz.

Pomimo problemów finansowych, Indianie w przyszłym roku zamierzają wystąpić w rozgrywkach Elitserien. W barwach tego klubu zobaczymy m. in. Piotra Protasiewicza, Nicolaia Klindta oraz Ludviga Lindgrena.

opracował Łukasz Kuczera

 

KUP BILET NA 2024 ORLEN FIM Speedway Grand Prix of Poland - Warsaw -->>

Czy jesteś zaskoczony problemami finansowymi Indianerny Kumla?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×