Zdzisław Fyda nie odpuszcza Leszkowi Demskiemu. Sędzia pokazuje dokumenty

Mateusz Lampart
Mateusz Lampart
Kolejny zarzut Zdzisława Fydy dotyczy oceny bieżącej po meczu KSM Krosno z Polonią Bydgoszcz, w którym arbiter popełnił błąd w ostatnim wyścigu. - Po moim sławetnym spotkaniu w Krośnie miałem średnią ocen 4,8 według pana Demskiego - mówił Fyda. Demski odpowiedział: - Pan sędzia mówi o notach wystawianych przez Tygodnik Żużlowy, GKSŻ nie ma wpływu na oceny w mediach. Zdzisław Fyda pokazuje dokument, w którym widać, że średnia ocena 4,8 nie była wystawiona przez Tygodnik Żużlowy.
- Bieżąca ocena średnia 4,8. To były moje ostatnie zawody. Po nich już mnie nie wyznaczono. Wcześniejsze oceny z zawodów również posiadam. To nie mnie pomyliła się ocena - twierdzi Zdzisław Fyda. Akurat w tej kwestii naszym zdaniem obaj panowie mogli się jednak nie zrozumieć. Fyda mówi o ocenie ogólnej, a Demski o ocenie za dane zawody. Nie zmienia to jednak faktu, iż ocena 4,8 nie pochodziła z mediów. Obaj panowie pokłócili się również o Grzegorza Czarneckiego, choć ta sprawa jest chyba najmniej istotna. - Jeżeli ktoś się orientuje, to Grzegorz Czarnecki to jest fachura nie z tej ziemi, mechanik od wyścigów motocyklowych i samochodowych. W tej dziedzinie ma wszystko w jednym palcu - powiedział Fyda. Riposta Demskiego brzmiała tak: - Skoro pan Fyda opowiada o jednym z arbitrów, że to fachura nie z tej ziemi, a nigdy na oczy nie widział jak prowadzi zawody, to ocena też mogła mu się pomylić.

Fyda odpowiada krótko. - Nie powiedziałem ani słowa o jego predyspozycjach sędziowskich za pulpitem - kończy temat.

Leszek Demski zarzucił sędziemu Fydzie dwa poważne błędy - jeden podczas meczu w Krośnie, a drugi w czasie Eliminacji Złotego Kasku w Krakowie, 31 marca 2016 roku. - Błędnie podał kolejność zawodników w klasyfikacji generalnej. Jak mógłbym wyznaczyć na ligę sędziego, który nie wie, kto ile zdobył punktów i jakie zajął miejsce? - wyjaśniał szef polskich sędziów.

Zdzisław Fyda przedstawia fragment zapisu protokołu z tych drugich zawodów, które były przez niego prowadzone. - Jak widać, sekretarz zawodów popełnił błąd pisarski. Dwa razy napisał miejsce XIII, a brakuje XII.
- O tym fakcie poinformowałem w sprawozdaniu z zawodów - informuje Zdzisław Fyda i na dowód swoich słów pokazuje wspomniany przez siebie dokument, w którym wyjaśnia, że błąd leżał po stronie sekretarza. Wyjaśnimy, że sędzia powinien był, po zauważeniu błędu, wydrukować poprawiony protokół. W innym razie błąd przypisywany jest rozjemcy.
Zdzisław Fyda porównuje zgrzyt z Krakowa z inną sytuacją na polskich torach. - Jakie konsekwencje poniósł sędzia, który w finale pewnych rozgrywek ustalił błędną kolejność na pozycjach medalowych i zawodnicy po dekoracji wymieniali się sami między sobą medalami, kiedy zorientowali się o pomyłce sędziego? - pyta sędzia. Nam wydaje się, że może mu chodzić o ostatnią rundę Ligi Juniorów z 2015 roku, którą prowadził Remigiusz Substyk. Sędzia ten źle policzył punkty w klasyfikacji generalnej i przydzielił brązowy medal Unii Leszno, który chwilę później trzeba było oddać Stali Rzeszów. Wyjaśnijmy, że Substyk za wspomniane przez Fydę zawody poniósł karę. Natomiast ten ostatni za błąd w protokole nie został ukarany.

Arbiter z Krakowa ma również zastrzeżenia co do sposobu wyznaczania sędziów do zawodów. - Jakie to są kryteria, skoro jeszcze przed ogłoszeniem wyników z testów regulaminowych wytypowani byli sędziowie i tylko oni poddawani byli pobieraniom miary na nowe stroje do Ekstraligi? - pyta Fyda.
Z naszych informacji wynika, że GKSŻ nie opublikował listy sędziów poszczególnych grup.

Leszek Demski poruszył także temat błędu w meczu krośnian z bydgoszczanami. - Po tamtym feralnym meczu KSM-u Krosno z Polonią Bydgoszcz sędzia nawet nie zadzwonił i nie wytłumaczył swojej decyzji. Wielu sędziów popełnia błędy, ale potrafią zadzwonić i o tym porozmawiać. W tym przypadku tego nie było - przyznał.

Zdzisław Fyda odpowiada: - Nie mam zwyczaju dzwonić. Ostatni raz do szefa sędziów i do przewodniczącego GKSŻ zadzwoniłem prawie dziesięć lat wcześniej, aby przekazać informację, iż istnieje wielkie prawdopodobieństwo, że Michał Matula, który uczestniczył w koszmarnie wyglądającym upadku, może go nie przeżyć. I tak się stało. A zawody wtedy przerwałem po szóstym wyścigu. To był mój jedyny wykonany telefon w sprawie meczów czy zawodów - wyjaśnia arbiter.

Sędzia nie zamierza już więcej polemizować z Leszkiem Demskim. - On pokazał, kto tu rządzi i jakie są tego konsekwencje, jeśli nie jest się jego sprzymierzeńcem. GKSŻ działa skutecznie. W Stowarzyszeniu Sędziów Żużlowych pozostało już teraz tylko pięciu czynnych sędziów sportu żużlowego - kończy.

Na koniec Zdzisław Fyda ma jednak pytanie do szefa polskich sędziów. - Kolega Leszek Demski stwierdza, że każdy popełnia błędy i on też je popełniał i ponosił tego konsekwencje. Moje pytanie jest takie: a za jakie (które) przewinienia i w jakiej formie kolega Demski został ukarany? - kończy.

Główna Komisja Sportu Żużlowego zajęła stanowisko w tej sprawie:

Sędziowie potrzebują arbitrażu

- Konflikt, który toczy się od kilku tygodni na łamach mediów, nie jest pozbawiony merytorycznej doniosłości, jednak obecnie traci swoją konstruktywną wartość, gdyż nie jest to jedynie polemika z ustaleniami - mówi Agnieszka Ratowska, rzecznik GKSŻ. - Po stronie Zdzisława Fydy pojawiło się silne rozżalenie i chęć wypunktowania pojedynczych osób, zasiadających na konkretnych stanowiskach na przestrzeni lat. Nie widzę sensu wywoływania do tablicy szeregu osób, gdyż emocje nie są dobrym doradcą, a w tej sprawie należałoby dyskutować z faktami. Fakty są takie, że Zdzisław Fyda popełnił błędy a Główna Komisja Sportu Żużlowego ma prawo zrezygnować z sędziego, który nie spełnia oczekiwań - tłumaczy.

W powyższym świetle warto przywołać wskazania konkretnych tez z którymi nie zgadza się Zdzisław Fyda, o rzekomej niekaralności Leszka Demskiego. Są to argumenty, które mijają się z prawdą, gdyż sędzia Demski między innymi był karany zawieszeniem na 6 miesięcy oraz zawieszeniem na 3 miesiące. Ponadto, w swoich wcześniejszych wypowiedziach przyznał, że w czasie, gdy w sposób czynny pełnił rolę arbitra, zdarzało mu się popełniać błędy. Decyzja, o wystąpieniu z szeregu Stowarzyszenia Sędziów Żużlowych (SSŻ), podyktowana była natomiast niezdrową atmosferą, jaka zaczęła towarzyszyć w tej organizacji. - Ze stowarzyszenia wystąpiłem bo według swojego założenia miało bronić sędziów, a niestety przyczyniało się do tworzenia dość niezdrowej atmosfery wśród sędziów. Z tego powodu zrezygnowali też inni koledzy - skomentował Leszek Demski.

- Dalsza polemika na łamach mediów, jest bezzasadna i nie prowadzi do wyciągnięcia logicznych wniosków z dyskusji. Należy ją zatem zakończyć, akceptując obecny stan rzeczy, w myśl zasady "Dura lex, sed lex" - kończy Agnieszka Ratowska.



Pomóż nam ulepszać nasze serwisy - odpowiedz na kilka pytań.

Kto ma rację w sporze?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×