Stefan Smołka. Powroty do przeszłości: Kolejna książka, która układa wszystko na właściwe miejsca (felieton)
Milowymi krokami zbliża się finał DPŚ w Lesznie. Zaledwie kilka tygodni zostało. Trener selekcjoner reprezentacji Marek Cieślak ma w czym wybierać, powoła z pewnością najsilniejszą grupę zawodników i powalczy z nią o kolejny triumf dla Polski.
Powroty do przeszłości to cykl felietonów Stefana Smołki.
***
Moje typy na złotą kadrę to Patryk Dudek, Maciej Janowski, Przemysław Pawlicki, Bartosz Zmarzlik i… Janusz Kołodziej - mentor, przykład pozytywnej adrenaliny.
Jak to drzewiej w drużynowym czempionacie na świecie bywało mówi nam wyczerpująco najnowsza książka leszczyńskiego wydawnictwa Danuta pt. "Drużynowy Puchar Świata (2009-2016)", krok po kroku, skrupulatnie ukazująca szczegóły i perypetie poszczególnych rund, z dokładnymi wynikami ekip i zawodników. Jest to druga (na dziś kończąca temat) część DPŚ, zaś piąta w ogóle pozycja ujmująca historię rozgrywek reprezentacji żużlowych świata, zapoczątkowanych z polskiej inicjatywy w 1960 roku. Skarb kibica w najdosłowniejszym tego słowa znaczeniu.Pozwolę tu sobie na garść gorzkich refleksji. Zniechęcenie autora i wydawcy sięga zenitu. Bo ileż można? Wszechobecna komercja spycha działających na granicy opłacalności zapaleńców na margines - to fakt. Wiesław Dobruszek coraz trudniej dostaje zgodę na wolny handel książkami na stadionach, nieraz traktowany jest jak intruz, choć przecież wszystko względem fiskusa jest u niego lege artis - zgłoszona działalność, podatki itd. A już brak informacji, w krótkich komunikatach spikerów na stadionach, o możliwości nabycia książek o żużlu, trudno nazwać inaczej niż ignorancją.
Informacji na stadionach, z małymi wyjątkami, totalnie brak. Pewnie nie spiker tu winien, lecz główny organizator wyznaczający osobę do poszczególnych funkcji, w tym spikera zawodów. Za tym powinny iść stosowne instrukcje. Widzowie obecni na stadionie nie mają świadomości, co dzieje się poza torem. Zasługują na informację. Od tego jest spiker sprawozdawca, żeby informować - nie tylko o kolorach kasków. Niejeden z widzów, zwłaszcza tych rzadziej obecnych, chętnie by sobie kupił skarb książkowy na lata, gdyby wiedział o takiej możliwości. Szeroko rozumiane środowisko żużlowe, funkcjonując w swej, kurczącej się niestety zatrważająco, światowej niszy, winno się solidarnie wspierać, a nie wzajemnie marginalizować. Jeśli będzie inaczej, to niebawem połknie nas szlachetny krykiet, zręczne bierki czy zmyślne warcaby. Z wyścigami szczurów już dano mamy na noc.
To nie jest normalne, że do oferującego swoją krwawicę autora i zarazem wydawcy atrakcyjnych żużlowych książek na niektórych stadionach ze strony organizatorów podchodzi się gorzej niż do handlarza piwem czy grillowaną kiełbaską, nic nie ujmując tym pracowitym sprzedawcom. Efekt? Długie kolejki za piwem (tym samym do WC) i za kiełbasą, a prawie zero ruchu przy książkach, nieraz prezentujących miejscowych idoli w całej ich krasie. Czy o to chodzi?
To smutne, zwłaszcza dla atrakcyjnie w książkach spisanych, startujących w zawodach bądź siedzących na trybunach, owych bohaterów - sponiewieranych zmilczeniem. Chyba nie warto powtarzać, że to się zwyczajnie nie godzi?
Stefan Smołka
ZOBACZ WIDEO MPPK jednak bez obcokrajowców?KUP BILET NA 2024 ORLEN FIM Speedway Grand Prix of Poland - Warsaw -->>