Czerwony tor zaskoczył Fogo Unię Leszno. "We Wrocławiu w końcu można się ścigać"

Fogo Unia Leszno na inaugurację PGE Ekstraligi zremisowała na wyjeździe z Betard Spartą Wrocław. Zaskoczeniem dla zawodników Byków była nowa nawierzchnia wrocławskiego toru. - Notatki z zeszłego roku były nieprzydatne - zdradził Emil Sajfutdinow.

Łukasz Kuczera
Łukasz Kuczera
Emil Sajfutdinow i jego menedżer Tomasz Suskiewicz WP SportoweFakty / Tomasz Kordys / Emil Sajfutdinow i jego menedżer Tomasz Suskiewicz.
Zespoły Betard Sparty Wrocław i Fogo Unii Leszno spotkały się w zeszłorocznym finale PGE Ekstraligi. Wtedy w dwumeczu lepsza okazała się drużyna z Wielkopolski, która sięgnęła po tytuł Drużynowego Mistrza Polski. Sobotnie starcie obu drużyn było okazją do rewanżu. Po zaciętym pojedynku na Stadionie Olimpijskim padł remis 45:45.

- Jest remis i musimy się z tego cieszyć. Lepszy taki wynik niż porażka - mówił po spotkaniu Emil Sajfutdinow, dla którego nie był to udany dzień. Rosjanin, jeden z liderów leszczyńskich Byków, zdobył 7 punktów i 2 bonusy.

Nie jest jednak tajemnicą, że w porównaniu do finału ligi sprzed roku, znacząco zmienił się tor we Wrocławiu. Zimą dokonano wymiany nawierzchni, która zyskała charakterystyczny czerwony kolor. - W końcu we Wrocławiu można się ścigać. Było dużo walki na torze. Naprawdę fajnie się jechało. Trzeba było popracować nad sprzętem, dopasować go, aby można było szybciej jeździć - dodał rosyjski żużlowiec.

28-latek miał słabe wejście w zawody. Po dwóch seriach startów na jego koncie widniał tylko jeden punkt. Jak sam przyznał, było to spowodowane błędnym odczytaniem warunków torowych. - Notatki z zeszłego roku były nieprzydatne. Wszystko zostało odwrócone do góry nogami. Tor wyglądał tak, a jak się na niego wyjechało to okazało się, że wszystko trzeba ustawić inaczej. Nie można powiedzieć, że sugerowałem się tym, co było tu rok temu. Po prostu się pomyliłem na początku spotkania, źle odczytałem tor - zdradził Sajfutdinow.

Podobnego zdania po zakończeniu spotkania był Jarosław Hampel. Krajowy lider Fogo Unii zainkasował 12 punktów, ale mimo dobrej prędkości na trasie, po przegranych startach nie potrafił uporać się z rywalami na trasie. - Ten tor był zupełnie inny niż rok temu, więc nie mieliśmy punktu odniesienia. Widać jednak było, że zawodnicy gospodarzy lepiej go poznali. Bo wykorzystywali ścieżki, które się pojawiały wraz z kolejnymi wyścigami, bo wiedzieli gdzie się napędzać, gdzie szukać prędkości - ocenił Hampel.

ZOBACZ WIDEO: Oficjalne promo 2018 PZM Warsaw FIM SGP of Poland



KUP BILET NA 2024 ORLEN FIM Speedway Grand Prix of Poland - Warsaw -->>

Czy Fogo Unia Leszno obroni w tym roku tytuł DMP?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×