Najszybszych Polaków brakuje w Grand Prix? Dostaną dzikie karty na SEC?

Piotr Pawlicki po kontuzji zachwyca formą. Jarosław Hampel bryluje jak za dawnych lat. Janusz Kołodziej ma czwartą średnią w PGE Ekstralidze i drugą wśród Polaków. Co ich łączy? Brak całej trójki w cyklu Grand Prix. Dostaną dzikie karty na SEC?

Maciej Kmiecik
Maciej Kmiecik
Na zdjęciu od lewej: Piotr Pawlicki, Jarosław Hampel WP SportoweFakty / Jakub Brzózka / Na zdjęciu od lewej: Piotr Pawlicki, Jarosław Hampel

Wielu zachwyca się fantastyczną formą Fredrika Lindgrena czy Nickiego Pedersena, ale kapitalnie, choć z opóźnieniem w sezon wszedł Piotr Pawlicki. Od początku wybornie prezentuje się także Jarosław Hampel. - Do tego grona trzeba dodać trzeciego, najbardziej niedocenianego, Janusza Kołodzieja - uważa nasz ekspert, Krzysztof Cegielski. - Jeśli spojrzymy na średnie biegopunktowe oraz występy w innych turniejach, to faktycznie ta trójka się wyróżnia, a nie ma jej w Grand Prix -dodaje Cegielski.

Piotr Pawlicki w zeszłym roku wypadł z grona stałych uczestników cyklu Grand Prix. Choć przed startem tego sezonu doznał kontuzji nogi na motocrossie, powrócił do ścigania w wielkim stylu i jest obecnie bez wątpienia w wąskim gronie najszybszych żużlowców świata. Genialnych startów w PGE Ekstralidze, gdzie po dwóch meczach legitymuje się średnią 3,000, nie przełoży jednak na występy w Grand Prix. - Błysnął wyśmienicie na swoim torze w dwóch meczach. Można mówić, że to jego domowy tor i dlatego tak się prezentuje. Nie każdy jeździ tak jak on, nawet na własnym torze. Świadczy to o tym, że Piotrek jest w wyśmienitej formie - uważa Cegielski.

Szansą dla Pawlickiego może być dzika karta na finały SEC. Polak z pewnością wzmocniłby obsadę rywalizacji o tytuł Indywidualnego Mistrza Europy i był magnesem dla swoich rodaków, by licznie zapełnili stadiony w Gnieźnie, gdzie odbędzie się I runda cyklu oraz podczas wielkiego finału na Śląskim w Chorzowie.

Przed sezonem w rozmowie z WP SportoweFakty Jarosław Hampel mówił, że być może jeszcze spróbuje wrócić do cyklu SGP, ale cel ten nie spędza mu snu z powiek. Dwukrotny indywidualny wicemistrz świata od początku jest w wybornej formie. Wygrał Złoty Kask, był liderem reprezentacji Polski w meczu z Australią w Pile. W PGE Ekstralidze również spisuje się bardzo dobrze. Średnia 2.000 może nie imponuje tak, jak przeciętna Fredrika Lindgrena (2,778) czy Nickiego Pedersena (2,741), ale zalicza go do czołowych żużlowców najlepszej żużlowej ligi świata.

Hampel oprócz tego, że - podobnie jak za najlepszych lat - imponuje wyjściami spod taśmy, walczy na dystansie. Jest szybki i skuteczny. Potrafi wygrać z każdym. Gdyby był stałym uczestnikiem cyklu SGP, wymieniano by go w gronie kandydatów do medali. - Jarek Hampel w zasadzie od początku sezonu udowadnia, że wraca na właściwe tory. Potrafi wyśmienicie skoncentrować się na występach indywidualnych, ale w lidze jedzie także bardzo solidnie - ocenia Cegielski.

Janusz Kołodziej legitymuje się obecnie czwartą średnią w PGE Ekstralidze. - Powtórzę to raz jeszcze. To najbardziej niedoceniany zawodnik. W najsilniejszej lidze świata jest drugim Polakiem, za Bartkiem Zmarzlikiem. Unia jeździła na wyjazdach w Grudziądzu i Wrocławiu, gdzie Janusz w poprzednim sezonie spisał się słabiej. Fakt, że obecnie pod względem średniej jest tylko za Lindgrenem, Pedersenem i Zmarzlikiem, świadczy o tym, że znajduje się w wyśmienitej formie, zwłaszcza, że nie jest rozpieszczany w kwestii numerów startowych. Zaczynał z czwórką, a kiedy wrócił Piotr Pawlicki, Piotr Baron przerzucił go pod dwójkę. Janusz jest liderem swojego zespołu, jeżdżąc z tak trudnymi numerami. Wyciąga z niego maksimum - uważa Krzysztof Cegielski.

Brak Piotra Pawlickiego, Jarosława Hampela i Janusza Kołodzieja w Grand Prix na pewno osłabia rywalizację o tytuł Indywidualnego Mistrza Świata. Z drugiej strony, aż się prosi, by polscy żużlowcy, którzy znajdują się w wybornej formie otrzymali dzikie karty na finały SEC. - Z tej trójki wydaje mi się, że dwóch zostanie zaproszonych przez promotorów cyklu. Idealnie byłoby, aby trzech Polaków otrzymało stałe dzikie karty. Obawiam się, że raczej jest to niemożliwe. Pod względem formy cała trójka na to zasługuje. Ktoś pewnie jednak ucierpi, bo mogą być brane pod uwagę choćby narodowości i zawodnik ze znacznie słabszą formą niż Polacy, będzie miał przyznaną dziką kartę - przewiduje Cegielski.

Rezygnacja z eliminacji do IME wskazuje, że nieoficjalnie jedną stałą dziką kartę, organizatorzy SEC trzymają właśnie dla Hampela. Polak przed rokiem wygrał w Toruniu i był to jego pierwszy wielki triumf po powrocie do żużla po strasznej kontuzji. 36-latek ma już na koncie tytuł indywidualnego mistrza Europy juniorów, wywalczony w Gnieźnie w 1999 roku. Teraz może dołożyć coraz bardziej prestiżowy tytuł mistrza Starego Kontynentu w SEC. Piotr Pawlicki też przydałby się w rywalizacji o mistrzostwo Europy. Podobnie jak Janusz Kołodziej, który już plasował się w czołówce cykl SEC. Czy polscy promotorzy uwzględnią to przy podziale dzikich kart?

ZOBACZ WIDEO Nasi żużlowcy odpowiadali na pytania o Warszawę


Oglądaj TAURON SEC tylko w TVP Sport
Ilu Polaków powinno otrzymać stałe dzikie karty na cykl SEC?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×