Oskar Fajfer w formie nie tylko na torze. "Musimy się wszyscy wprosić na jakieś wesele"
Oskar Fajfer zrobił prawdziwe show podczas wygranego przez gdańszczan 50:40 meczu z ROW-em Rybnik. Zawodnik klubu znad morza zdobył 13 punktów, z których większość wywalczył na trasie. Przyznał, że pozytywnie wpłynęło na niego pójście na wesele.
Zdobywca 13 punktów ma świadomość, że przez zawaloną przez gdańszczan pierwszą fazę sezonu, poza dobrą formą, Zdunek Wybrzeżu do osiągnięcia celu będą potrzebne też kalkulatory. - Dokładnie tak, kalkulatory będą gorące i zaczną się różne spekulacje. Czekamy na rozwój wydarzeń i mam nadzieję, że zacznie nam sprzyjać szczęście. Może receptą jest, żeby wszyscy się wprosili na jakieś wesele? Ja byłem w sobotę i wynik był udany. Wróciłem o 1 w nocy w niedzielę i poszedłem spać. Nóżka jeszcze rano chodziła, ale jak widać zdało to egzamin - śmiał się Fajfer.
Zawodnik, który dotychczas w Gdańsku był znany jako doskonały startowiec, tym razem robił prawdziwe show na dystansie. Między innymi dwukrotnie w biegach z jego udziałem gdańszczanie ze stanu 1:5, wychodzili na prowadzenie. - Musisz mieć coś pod tyłkiem, by jechać. Jak jesteś pewien, że motor cię wyciągnie, to możesz poluźnić wodze fantazji. Wszystko w granicach rozsądku, ale jak jestem szybki, pojawiają się pomysły na trasie. Tego życzę całej drużynie - stwierdził zawodnik.
Żużlowiec zaczął pozytywnie jechać po tym, jak zdał opaskę kapitana. Czy to oznacza, że mu ona ciążyła? - Na początku sezonu myślałem o klątwie kapitana, ale to chyba jakiś zabobon. Opaskę ma Mikkel Bech i niech mu służy. Ja pozostałem duchem drużyny, który chodzi po parku maszyn i pomaga - podsumował.
ZOBACZ WIDEO #EkspertPGEE zawodników MRGARDEN GKM GrudziądzKUP BILET NA 2024 ORLEN FIM Speedway Grand Prix of Poland - Warsaw -->>