Prawnik ocenia: Dobrze, że Stal Rzeszów ma szansę wziąć udział w konkursie. Szkoda, że pominięto Krosno i Rawicz
Prezes wyrzuconej za długi Stali mówi, że weźmie udział w konkursie na dziką kartę, bo ogłoszenie jednoznacznie go nie wyklucza. Pojawiły się już głosy, że PZM popełnił błąd. - Klubów jest tak mało, że nikogo bym nie wykluczał - mówi Jerzy Synowiec.
- Tu przecież mamy nie tylko konkurs na dziką kartę, co rozpaczliwe działanie - mówi dalej były prezes Stali Gorzów. - Gdyby to była walka o dziką kartę, to mielibyśmy kilku aspirujących i wybór najlepszego. W tym przypadku mamy jednak bardziej łapankę i szukanie kogoś, kto spełni minimalne kryteria. Dodatkowo chętnych jest tak mało, że precyzowanie, kto może, a kto nie, nie jest według mnie konieczne. Mnie nawet dziwi, że pojawił się punkt wykluczający Wilki i Stainer Unię Kolejarz, bo żeby wystartować w konkursie, trzeba działać minimum dwa lata na rynku, a te kluby tego warunku nie spełniają. Słowem, sytuacja jest tak dramatyczna, że nikogo bym nie skreślał.
- Co do furtki dla Stali, to ja to rozumiem tak, że podobnie, jak w przypadku Wisły Kraków czekamy na cud - stwierdza Synowiec. - Może za chwilę przyjdzie poważny sponsor i to uratuje. Może pani Marta Półtorak zlituje się nad Stalą. W samego Nawrockiego to ja za bardzo nie wierzę, bo wygląda na człowieka kompletnie niepoważnego, ale wobec małej liczby klubów i tu trzeba liczyć na jakąś cudowną metamorfozę - kończy nasz ekspert.
ZOBACZ WIDEO Turniej "Gramy dla Tomka"Pomóż nam ulepszać nasze serwisy - odpowiedz na kilka pytań.