Koniec drastycznych scen. Grzegorz Zengota rzuca pomysł, żeby nie pokazywać zawodników cierpiących po upadkach

W 1. kolejce widzowie oglądali w telewizji leżącego bez ruchu po kraksie Andreasa Jonssona. Grzegorz Zengota, kolega Jonssona z drużyny, proponuje by zawodników po wypadkach, zasłaniano kotarą. Mówi, że kibice nie powinni oglądać drastycznych scen.

Dariusz Ostafiński
Dariusz Ostafiński
Upadek Andreasa Jonssona WP SportoweFakty / Michał Chęć / Upadek Andreasa Jonssona.
- Kotar czy parawanów bym nie dawał, ale zdecydowanie nie pokazywałbym w telewizji cierpiących czy leżących bez ruchu zawodników, bo to antyreklama żużla - mówi Michał Kugler, były wiceprezes truly.work Stali Gorzów. - Musimy mieć świadomość, że te obrazki oglądają nie tylko kibice, ale i rodzina i najbliżsi zawodnika - dodaje były żużlowiec Krzysztof Cegielski.

Zaprezentowane wyżej opinie odnoszą się do refleksji zawodnika Speed Car Motoru Lublin Grzegorza Zengoty, który po ostatnim meczu swojej drużyny z MRGARDEN GKM-em Grudziądz (49:41) zwrócił uwagę, iż telewizyjne kamery nie powinny pokazywać takich scen, jakie oglądaliśmy ostatnio po upadku Andreasa Jonssona. Szwed po kraksie i uderzeniu w dmuchaną bandę długo leżał na torze bez ruchu. Wyglądało to dramatycznie, do czasu aż poruszał ręką.

Czytaj także: Koszmarny wypadek Jonssona w Lublinie

- Zdaje się, że w Formule 1 takie obrazki zasłaniają kotarą i wydaje mi się, że tu chyba też tak należałoby robić - analizuje Zengota, bo też jego zdaniem widzowie powinni się koncentrować przede wszystkim na wydarzeniach czysto sportowych, a takie obrazki wypadałoby im oszczędzić, bo cierpienie jest tak intymną rzeczą, że kamera powinna to omijać szerokim łukiem.

ZOBACZ WIDEO Paweł Miesiąc show! Zobacz skrót meczu Speed Car Motor Lublin - MRGARDEN GKM Grudziądz

- Według mnie mamy tutaj temat do rozważań dla etyka - mówi Sławomir Kryjom, ekspert nSport+. - Myślę, że w naprawdę drastycznych przypadkach żaden wydawca nie zdecyduje się na zbliżenie, czy jakiś bliski kadr, i to wydaje mi się wystarczającym rozwiązaniem. Piłkarze, których ktoś sfaulował, też często zwijają się z bólu i kamera jest tak blisko, że widać każdy grymas na ich twarzy. Nikt jednak nie robi z tego problemu. Trzeba też pamiętać, że ludzie często, gęsto chodzą na żużel, bo czymś, co ich przyciąga, jest także niebezpieczeństwo, a więc także i te wypadki.

- Wydaje mi się, że telewizje i tak są wyjątkowo powściągliwe w pokazywaniu drastycznych scen z toru - komentuje Cegielski. - Jeszcze nie tak dawno zbyt mocno wchodzono w intymność zawodników. Sam zwracałem uwagę na to, że nie powinno się pokazywać żużlowców zbyt nachalnie po upadku, że nie należy z nimi rozmawiać zaraz po. Oni są wtedy w szoku, może paść jakieś niecenzuralne słowo, a chyba tego nie chcemy.

- Jeśli idzie o Jonssona, to kamera była na nim skupiona, ale nie było bliskiego kadru, więc nie widzę większego problemu - kontynuuje Cegielski. - Poza wszystkim ten kij ma dwa końce, bo z jednej strony patrzy też na to rodzina i wszystko to przeżywa, a z drugiej ta sama rodzina, widząc, jak Andreas podnosi rękę, może poczuć ulgę. Co do kotary, to chyba bym tego nie robił, bo jednak taki widok straszyłby jeszcze bardziej niż pokazanie zawodnika leżącego bez ruchu.

Czytaj także: Gollob: Ciało odmawia mi posłuszeństwa, ale zaciskam zęby i walczę

- A według mnie po wypadku kamera powinna być odwracana w drugą stronę. Pokazywanie żużlowca, który odzyskuje przytomność, czy nawet zwyczajnie cierpi po wypadku, nie jest dobre. Jasne, że wypadki są wpisane w ten sport, bo jest on ekstremalny, ale uważam, że dodatkowe wrażenia nie są nam potrzebne. Widzimy sam upadek, zawodnika zwijającego się z bólu oglądać nie musimy - kwituje Kugler.





KUP BILET NA 2024 ORLEN FIM Speedway Grand Prix of Poland - Warsaw -->>

Czy telewizyjne kamery powinny pokazywać zawodników cierpiących po wypadach na torze?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×