Moi liderzy nie wygrywali wyścigów - wypowiedzi po meczu Atlas Wrocław - Unia Leszno

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Atlas Wrocław pokonał na własnym torze po bardzo zaciętym spotkaniu wicelidera z Leszna 49:41. Pierwszy mecz w takim samym stosunku wygrała Unia, więc żadna z drużyn nie otrzymała punktu bonusowego. Zwycięstwo wrocławian daje nadzieje na lepsze starty w następnych meczach i skuteczną walkę o pozostanie w ekstralidze.

Czesław Czernicki (trener Uni Leszno): Ciężko się pozbierać, kiedy przegrywa się wygrany mecz, ale nie jedzie się dziesięciu biegów tylko piętnaście. Najmocniejszym i najmłodszym punktem mojej drużyny był Przemek Pawlicki. Moi liderzy nie wygrywali wyścigów, dlatego z bólem i szacunkiem dla rywala przyjmuję przegraną. Gratuluję wygranej.

Paweł Kondratowicz (kierownik drużyny Atlas Wrocław): Wygraliśmy w takim samym stosunku co Unia na własnym torze. Dzisiaj mieliśmy mniej słabszych punktów niż w ostatnich spotkaniach. Nie było tak ciężko w końcówce, tak jak to bywało w poprzednich meczach. Znowu ładnie pojechał Maciek Janowski, który z biegiem trwania sezonu zdobywa coraz więcej punktów. Liczyliśmy po cichu na bonus. Nie udało się, ale bardzo jesteśmy zadowoleni ze zdobycia dwóch punktów, co trochę podreperuje naszą pozycje w tabeli. McGowan nie spełnił naszych oczekiwań. Po obiecujących wynikach w lidze szwedzkiej i angielskiej liczyliśmy na coś więcej.

Daniel Jeleniewski (Atlas Wrocław): Wreszcie opuściło mnie przekleństwo piętnastego wyniku. Myślę, że powinniśmy być zadowoleni z wyścigu trzynastego i piętnastego. Do tej pory wyścig trzynasty decydował o naszych porażkach 2-3 punktami. Zawody na pewno mogły się podobać kibicom, bo mecz cały czas był na styku. To my odwróciliśmy losy spotkania na naszą stronę w biegu trzynastym, a w piętnastym to było już dobicie. Cieszymy się z wygranej, ale duży szacunek do gości, bo były to dobre zawody. Spotkały się dwie wyrównane drużyny, dlatego tak dużo było na torze walki.

Przemysław Pawlicki (Unia Leszno):: Nie ukrywam, że w dwóch biegach, gdzie jechałem z drugiego pola przegrałem start z własnej winy. Dzisiaj dużo decydował start. Jak już nikt nie popełniał błędów na trasie, to ciężko było kogokolwiek wyprzedzić.

Źródło artykułu: