Plusy i minusy weekendu. Pawlicki zaciął się w kluczowym momencie. Skórnicki krok po kroku buduje wielki Falubaz

MRGARDEN GKM skomplikował swoją sytuację. W meczu ze Stelmet Falubazem grudziądzanom zabrakło punktów rewelacyjnego do tej pory na własnym torze Przemysława Pawlickiego. Goście pokazali klasę. To wielkie zwycięstwo wizji Adama Skórnickiego.

Jarosław Galewski
Jarosław Galewski
Przemysław Pawlicki WP SportoweFakty / Krzysztof Konieczny / Na zdjęciu: Przemysław Pawlicki
MRGARDEN GKM stracił punkt bonusowy we Wrocławiu i miał zrehabilitować się na własnym torze ze Stelmetem Falubazem. Nic z tego jednak nie wyszło, bo nagle zaciął się Przemysław Pawlicki, który do tej pory jechał na własnym owalu jak natchniony.

- Przecierałem oczy ze zdumienia, kiedy oglądałem jazdę Przemka. Z nawierzchnią w Grudziądzu był spasowany idealnie. Miał atomowy silnik. Zastanawiam się, czy coś złego nie stało się z jego sprzętem. Zielonogórzanie wprawdzie mocno narzekali na nawierzchnię i ich naciski dały efekt, ale nie wierzę, że starszy z braci Pawlickich, który doskonale zna grudziądzki tor, nie mógł znaleźć odpowiednich ustawień. Problem musiał być głębszy - podkreśla ekspert nSport+ Wojciech Dankiewicz.
Zobacz także: Michał Świącik ma dość nadużywania ostrzeżeń. "Z żużla powoli robi się kabaret"
Po drugiej stronie Stelmet Falubaz. W zespole z Zielonej Góry nie było słabych punktów. Z dobrej strony pokazali się nawet juniorzy. - Widać dobrą robotę Adama Skórnickiego. Z tej mąki zaczyna być chleb. Trener odgrywa w tym wszystkim ważną rolę. Charakter Adama przyczynia się do tego, jak jedzie ta drużyna. Ma wizję, czasami zupełnie inną od kolegów po fachu i ją konsekwentnie realizuje. Nie zwraca przy tym uwagi na różne opinie. To jeden z tych trenerów, dzięki któremu drużyna rośnie w siłę. Skórnicki przez cały czas robił wszystko, żeby każdy z zawodników czuł się potrzebny, nikogo nie odstawiał i teraz jego ekipa w zasadzie nie ma słabych punktów - tłumaczy Dankiewicz.

ZOBACZ WIDEO: Szalony mecz Manchesteru City z Liverpoolem. Decydowały karne! [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]

Na słowa uznania zasłużyli także organizatorzy Grand Prix we Wrocławiu, bo na Stadionie Olimpijskim obejrzeliśmy kapitalne ściganie. W dodatku pierwszoplanowe role w zawodach odegrali reprezentanci Polski na czele z Bartoszem Zmarzlikiem. - Ten tor to dla mnie zasługa Rafała Dobruckiego, który dbał o niego od podstaw. Zastał beton, szukał nawierzchni, przygotowywał różne mieszanki. Przez pierwszy rok był nawet krytykowany, ale później wiedział, co zrobić i wrocławski tor szybko stał się najlepszym obiektem do ścigania w całej Europie. Grand Prix jest tylko potwierdzeniem tej tezy - przekonuje Dankiewicz.

Zobacz także: GKM zweryfikuje formę Włókniarza. Miedziński apeluje o linijki i suwmiarki?

W weekend do ścigania wrócił Tai Woffinden. Po Brytyjczyku wcale nie było widać, że nie siedział długo na motocyklu. W Grand Prix walczył jak równy z równym z najlepszymi zawodnikami cyklu. Dzień później na Motoarenie pomógł Betard Sparcie w wygranej nad Get Well Toruń. - Tai bardzo mi zaimponował, bo z przytupem wrócił do ścigania po dwóch miesiącach. Moim zdaniem nie ma obaw, że zaburzy wrocławską strukturę. Dzięki niemu będą równie mocni, a może nawet jeszcze silniejsi. Sparta przypomina mi teraz Unię Leszno w tym najlepszym wydaniu - uważa ekspert nSport+.

Największą niespodzianką weekendu była bezsprzecznie postawa truly.work Stal Gorzów, która jako pierwsza w tym sezonie pokonała Fogo Unię Leszno. Duża w tym zasługa zawodników, którzy ostatnio zawodzili, a więc Krzysztofa Kasprzaka i Rafała Karczmarza. - Krzysztof odpalił na całego. To samo tyczy się Rafała Wielkie brawa dla Stali, bo wstali z kolan. Tydzień temu dostali baty w Zielonej Górze, ale pozbierali się w bardzo szybkim tempie i to w meczu z mistrzem Polski - zauważa Dankiewicz.

Na koniec minusy dla Nickiego Pedersena i Adriana Miedzińskiego, którym puściły nerwy podczas piątkowych meczów PGE Ekstraligi. - Można nie zgadzać się z decyzjami sędziowskimi, ale na pewno nie należy manifestować swojego niezadowolenia w ten sposób. Wybuch Pedersena to była przesada. Adrian też mógł się powstrzymać od tych ostentacyjnych braw. Rozumiem, że są emocje, ale zawodowcy w najlepszej lidze świata muszą nad tym lepiej panować. W tym obszarze pracę powinni wykonać także kluby, bo takie reakcje nie przynoszą niczego poza karami finansowymi - podsumowuje Dankiewicz.

KUP BILET NA 2024 ORLEN FIM Speedway Grand Prix of Poland - Warsaw -->>

Czy MRGARDEN GKM Grudziądz awansuje w tym roku do fazy play-off?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×