Żużel. Jakub Kępa zrobił w niedzielę mały objazd i na innych działaczy padł blady strach
Prezes Motoru, pojawił się w parku maszyn na meczu o brąz. Był też na finale w Lesznie. Działacze innych klubów go widzieli i nieco się przerazili, bo Kępa od czasu transferu Grigorija Łaguty ma przypiętą łatkę prezesa, który potrafi dokonywać cudów.
- Nie byłem w parku maszyn, a jedynie na jego granicy - mówi nam prezes Kępa. - I nie przyjechałem po zawodników, lecz po to, by zobaczyć najważniejszego mecze sezonu i czegoś nauczyć się od najlepszych.
Czytaj także: Szykuje się zmiana na stanowisku trenera kadry
W trakcie wizyty w Zielonej Górze widziano, jak prezes Motoru rozmawiał przez chwilę z Dariuszem Przedpełskim, tatą Pawła Przedpełskiego. Od razu w świat poszła informacja, że lubelski klub ma ochotę na podjęcie rozmów z Przedpełskim. - To była normalna rozmowa, nie chodziło o transfer - wyjaśnia nam Kępa.
Swoją drogą, to prezes może być zadowolony z faktu, że cieszy się taką renomą. Rok temu było inaczej. Wszystko zmienił kontrakt Grigorija Łaguty. To wtedy prezes Kępa stał się działaczem, który potrafi dokonać niemożliwego. Przecież wyrwanie Łaguty z ROW-u wydawało się czymś nieosiągalnym.
Z naszych informacji wynika, że Motor z nowych zawodników ma Mateja Zagara i rozgląda się za polskim seniorem. Mówiło się, że klub złożył intratną ofertę Bartoszowi Zmarzlikowi, ale prezes Kępa stanowczo zaprzecza. Twierdzi, że Zmarzlik ma ważny kontrakt ze Stalą i on w to nie wchodzi.
Zobacz również: Sajfutdinow i Kołodziej to marzenie każdego menadżera
ZOBACZ WIDEO: Tillinger: Nie wierzę w Łagutę. Zawodnik dostanie parę groszy więcej i zmienia klubKUP BILET NA 2024 ORLEN FIM Speedway Grand Prix of Poland - Warsaw -->>